Aż trudno uwierzyć, że „Siódme życzenie” to już ostatni tom cyklu Marcina Mortki o drużynie do zadań specjalnych. Ale cóż, wszystko, co dobre, musi się kiedyś skończyć...
Ten tom rozpoczyna się w Karczmie Pod Kaprawym Gryfem, która po prostu pęka w szwach – są tu bowiem wszyscy istotni decydenci – król z Leśnym Dworem, nie zawsze widzialna królowa oraz większość książąt i księżnych ze swoimi świtami. Władca Doliny chce ostatecznie pokonać Złe i w tym celu wysyła dobrze znaną nam drużynę Kociołka, by odnalazła odpowiednie księgi w Zgliszczach. Łatwizna, tylko pojadą do biblioteki i wrócą, prawda? Jednak wszystko idzie nie tak, bo wyruszają na sporym kacu – Kociołek zapomina nawet zabrać jedzenia, co powoduje niejedno spięcie. A gdy docierają do księstwa Nelii, zastają tam totalny chaos...
Co ucieszy zapewne niejedną czytelniczkę, w tym tomie pojawia się niespodziewanie kolejna drużyna – złożona jedynie z pań. Na jej czele staje królowa Elisandra, która werbuje Sarę, Balbinę, Dislai, Dunnę oraz Lubę, zabierając je na tajną misję, która również ma uratować sytuację w Dolinie. Obu ekipom trudno się jednak dogadać, a tymczasem na drodze stają im rozmaite potężne potwory, takie jak upiory, smoki czy glizdusze. Zaś końcówka tego tomu skutecznie trzyma w napięciu, a pierwsze skrzypce gra w niej nie kto inny jak szantażowana Sara, inteligentna i odważna żona Kociołka. Znajdziecie tu więc udane połączenie szybkiej akcji i humoru, a ponadto wraz z bohaterami odkryjecie ostateczną tajemnicę, skąd biorą się stwory Złego, jak również dowiecie się, czemu Dola i Los niechętnie ingerują w świat śmiertelników.
Od początku tego cyklu Marcin Mortka sięgał po rozmaite schematy fabularne rodem z fantasy i wszystkie typy humoru. Z tomu na tom rozwijał zarówno świat, jak i pogłębiał postacie bohaterów, dodając im charakteru oraz oryginalności. Z poziomem żartów bywało tu różnie – jak pewnie zauważyliście, nieszczęsne Chędożynki nabrały jednak zupełnie innego wymiaru w ostatnich częściach. Wydaje mi się, że autor uważnie czytał konstruktywną krytykę na temat tego cyklu i spełniał rozmaite życzenia czytelników w kolejnych utworach, co mu się zdecydowanie chwali. Dzięki temu powstał ciepły, zabawny i zarazem wciągający humorystyczny cykl fantasy o zgranej, ale niepozbawionej wad drużynie, który zdobył uznanie miłośników fantastycznej literatury rozrywkowej.
Reasumując, „Siódme życzenie” Marcina Mortki zgrabnie zamyka cykl o drużynie do zadań specjalnych, wprowadzając do rwącej akcji także ekipę zaradnych kobiet, bo przecież nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli ma się przy sobie odpowiednich ludzi. I o tym właśnie jest ta seria – o sile przyjaźni, miłości i współpracy, a także o odwadze, by postępować właściwie, a wszystko podane jest w lekkim, humorystycznym, choć czasem zbyt pieprznym sosie o smaku fantasy.
Moja ocena: 5/6
Tytuł: Siódme życzenie
Recenzje pozostałych książek z tego cyklu znajdziecie tu:
3) Przed wyruszeniem w drogę (tom 0,5)
5) Koszyczek dla Doli (opowiadania, tom 3,5)





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Proszę jednak o zachowanie kultury dyskusji i nie umieszczanie spamu, dlatego też włączyłam funkcję moderowania.