Trzeci tom cyklu „Southern Reach”, czyli „Afirmacja” Jeffa VanderMeera, zgrabnie spina wszystkie dotychczasowe wątki i daje odpowiedzi na intrygujące pytania, które zadawaliśmy sobie przy czytaniu poprzednich częścii, czyli „Anihilacji” i „Anomalii”.
Przede wszystkim dowiadujemy się tu z retrospekcji, w jakich okolicznościach powstała Strefa X i jak przyczynili się do tego Brygada Spirytystyczno-Naukowa oraz osławiony latarnik Saul Evans. Drugim wątkiem jest historia Ptasiego Ducha i Kontrolera, którzy wędrują po zonie i coraz lepiej zaczynają ją rozumieć. Zaś w trzeciej nitce fabularnej odkrywamy, jak bardzo i od jak dawna Dyrektorka jest związana z tajemniczym obszarem oraz jak starannie zaplanowała swoje działania.
W tym tomie jednym z najważniejszych wątków są więzi – widzimy bowiem, jak poszczególne zjawiska czy też osoby są ze sobą powiązane, jak tworzą się tu relacje międzyludzkie, a także jak kształtują się zależności pomiędzy badaczami a Strefą X. Z lektury tej książki płynie bowiem ważna życiowa mądrość – nie da się nikogo ani też niczego tak naprawdę poznać, a tym bardziej w pełni zrozumieć, nie inwestując w daną więź odpowiedniej ilości czasu i wysiłku. I może dlatego narracja w przypadku dyrektorki jest prowadzona w drugiej osobie, bo to Strefa X próbuje do niej mówić?
Drugą istotną rzeczą, którą można wynieść z tej części oraz z całej serii, to docenienie otwartego umysłu oraz gotowości do zmienienia własnej natury, by móc się rozwijać, a może nawet ewoluować. Tu dotykam oczywiście intrygującego wątku biolożki, która była w stanie znaleźć się najbliżej trudnego do objęcia rozumem fenomenu, używając nie tylko swojej wiedzy, ale także i intuicji.
Podobnie jak w poprzednich tomach i tu nie zabrakło solidnej dawki science fiction, pojawia się też teoria nekromantycznego podwojenia czy cząsteczek prebiotycznych. A ja muszę przy okazji wspomnieć, że „Southern Reach” składa głęboki ukłon koncepcji niepoznawalności Lema, bo większość osób mających do czynienia z tajemniczą zoną nie ma bladego pojęcia, jak zacząć ją skutecznie badać, bo zawodzą ich własne zmysły i nie mają odpowiedniej wiedzy, by zacząć ją analizować. Nie bez znaczenia jest tu bowiem fakt, że wchodząc do strefy, rezygnuje się z imion i nazwisk na rzecz funkcji – bo nazwy nie mają tu mocy ani znaczenia, liczą się za to kompetencje, wiedza i bycie gotowym na spotkanie z nieopisywalnymi, ale dającymi się odczuć zjawiskami.
Podsumowując, „Southern Reach” to seria, która wystawia intelekt na niełatwą próbę, zwodząc zmysły i nieustannie intrygując. Obcowanie ze Strefą X to niecodzienne, iście hipnotyzujące doświadczenie, które zostaje w pamięci i stymuluje szare komórki długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Moja ocena: 5/6
Autor: Jeff VanderMeer






Super, że cała seria jest dopracowana.
OdpowiedzUsuń