18 grudnia 2025

[recenzja] Keanu Reeves, China Miéville „Księga Innych Miejsc” – Kroniki Śmierci

Niestety, znane nazwiska nie są zawsze gwarancją dobrej literatury, o czym przekonałam się, przeczytawszy „Księgę Innych Miejsc” Keanu Reevesa i Chiny Miéville'a. I piszę to z przykrością, bo darzę obu panów sporą sympatią.


Historia zaczyna się w tajnej bazie, w trakcie przygotowań jednostki bojowej do kolejnej akcji. Jeden z żołnierzy niespodziewanie dokonuje zamachu bombowego, co kończy się całkowitym chaosem i wieloma ofiarami śmiertelnymi. W miarę rozwoju fabuły poznajemy osoby biorące udział w tych wydarzeniach i bezpośrednio współpracujące z tak zwaną Jednostką. A co jest w niej najbardziej niezwykłego? Że utworzona jest wokół Unute, zwanego też B, którego nie można zabić, bo się odradza, a chodzi już po Ziemi od 80 000 lat.

Powieść dość dobrze buduje mroczny, niepokojący klimat, wydzielając czytelnikowi skrawki informacji i przeskakując w narracji od jednej osoby do drugiej. W pierwszej kolejności skupia się na Jednostce i tajemnicach oraz nie zawsze pozytywnych celach jej członków, w drugiej zaś pokazuje retrospekcje z przeszłości B, zarówno jego oczami, jak i we wspomnieniach ludzi, którzy mu towarzyszyli. Co istotne, protagonista mówi w drugiej osobie, jakby próbując utrzymać dystans wobec samego siebie. Natomiast każdy ze wspominających go towarzyszy ma własny styl, co wypada na plus. Również okładka dość dobrze oddaje dziwaczną, duszną atmosferę całej opowieści, pokazując czaszkę babirusy, drugiej nieśmiertelnej istoty w tej książce. Z drugiej strony większość powieści napisana jest dość prostym językiem, a tłumaczenie niestety bywa momentami zbyt dosłowne, co raczej nie przypadło mi do gustu.



Niestety, mimo wspominanych przeze mnie interesujących i całkiem udanych chwytów narracyjnych, samej opowieści brakuje głębi i przesłania. Po tak starej istocie jak Unute, który zebrał tyle doświadczeń, spodziewałam się jakiejś życiowej mądrości, refleksji czy bólu egzystencjalnego. Niestety, otrzymałam pierwszej wody egoistę, który zostawia swoje wieloletnie partnerki czy partnerów z niczym – bez pieniędzy, bez ochrony, niemal bez słowa. Bo w gruncie rzeczy nie ma odwagi, by zostać z nimi do śmierci, co najdobitniej o nim świadczy. Wielokrotnie lekceważąco odnosi się do osób dookoła, stwierdzając z kpiną, że przecież nie są pierwszymi, którzy coś z nim próbowali zrobić. Co istotne, jego jedynym pragnieniem jest zostać istotą śmiertelną, ale nie umrzeć. Pozwala więc Jednostce pobierać swoje komórki, by robili z nimi rozmaite eksperymenty, a nawet stworzyli podobnych mu, nieśmiertelnych i wpadających w szał bojowy żołnierzy. De facto protagonista nie ma pojęcia, co zrobić ze swoim życiem.



Zupełnie nie przekonało mnie zakończenie, które wprawdzie co nieco wyjaśnia, ale wprowadza motyw odwiecznej walki zmiany z bezruchem, który jest jak na mój gust nieco zbyt ogólny i oklepany. I czemu główni agenci obu sił nic o sobie nawzajem nie wiedzą, a przede wszystkim nie rozumieją, jak ważną rolę odgrywają w ich konflikcie? Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że może byłoby lepiej, gdyby ta historia została opowiedziana w komiksie, który ją zainspirował (BRSKR), bo powieści graficznej można wybaczyć pewne niedopowiedzenia, ale pełnoprawnej powieści już nie.

W mojej ocenie „Księga Innych Miejsc” Keanu Reevesa i Chiny Miéville'a nie spełnia obietnic z okładki, bo oprócz tajemniczego nastroju nie oferuje czytelnikowi nic wartego głębszej refleksji.



Moja ocena: 3/6


Tytuł: Księga Innych Miejsc

Autor: Keanu Reeves, China Miéville
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2025
Stron: 488

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Proszę jednak o zachowanie kultury dyskusji i nie umieszczanie spamu, dlatego też włączyłam funkcję moderowania.