Głodna Puszcza Marcina Mortki to pod każdym względem lepsza kontynuacja humorystycznego fantasy Nie ma tego Złego. Tym razem kłopoty same odnajdują Kociołka i jego niezwykłą drużynę, przez co muszą udać się do ich źródła, czyli tytułowej kniei.
Omawiana przeze mnie powieść ma wiele zalet, ponieważ wszystkie jej elementy są dużo lepiej przemyślane i zrealizowane niż w tomie pierwszym. Po pierwsze, bohaterowie zostają tu pogłębieni psychologicznie i emocjonalnie, na przykład Sara okazuje się kobietą przenikliwą, charyzmatyczną i wiedzącą, jak pomóc swojemu zestresowanemu mężowi. Również księżna Yanna pokazuje zupełnie nowe oblicze – władczyni zdecydowanie bardziej ogarniętej i zorientowanej w bieżącej sytuacji niż jej bracia. Poznajemy też powody antypatii Żychłonia do ludzi na wysokich stanowiskach, przeszłość Majstra i jego ojca, także elf Eliah odkrywa kilka ze swych tajemnic. Po drugie, humor nabiera tu rumieńców i nie jest już tak rubaszny, a przejawia się zarówno w formie komizmu słownego, jak i sytuacyjnego, ja roześmiałam się na głos w trakcie lektury dobrych kilkanaście razy. I możecie tu oczywiście liczyć na listy Kociołka do żony, choć tym razem są nieco bardziej poważne. Po trzecie, rozbudowany zostaje świat i jego historia, poznajemy społeczności tajemniczych mieszkańców Głodnej Puszczy, przede wszystkim trolle i kłobuki, ale także jednego z najważniejszych kapłanów Doli o imieniu Goderus, ponadto autor uchyla rąbka tajemnicy dotyczącego magii. Po czwarte, fabuła toczy się wartko, jest pełna zaskoczeń i zwrotów akcji oraz bijatyk, ale tym razem wpada już w poważniejsze tony, bo konsekwencje działań trolli mogą być dalekosiężne... Po piąte, jest trochę o seksie, ale znacznie bardziej z sensem. Po szóste, moim zdaniem autor zachowuje tu idealną równowagę między powagą i humorem, co nie jest proste do osiągnięcia w tego typu historiach. Po siódme, jak tu nie zachwycać się mapą świata (z przepisami), rysunkiem okolic Gryfa i jeszcze do tego drzewem genealogicznym Kociołka?
Co nie do końca przypadło mi do gustu w tej książce? Niestety, czarne charaktery nadal są dość schematyczne, łącznie z jedną z ich najpopularniejszych wad – mieleniem ozorem, a do tego jeden z nich wiecznie przemieszcza się z prędkością fabularną, by pokrzyżować szyki dzielnej drużynie. Nie do końca odnalazłam się też w niektórych scenach walk, ale nie przeszkadzało mi to dobrze bawić się przy czytaniu.
Ogólnie rzecz biorąc, w Głodnej Puszczy każdy element jest o klasę lepszy niż w poprzedzającym ją tomie, dzięki czemu otrzymujemy bardzo przyjemną w odbiorze humorystyczną fantasy, w której bohaterska drużyna Kociołka eksploruje wzmiankowany las, poznając jego historię i nieludzkich mieszkańców w celu zapobieżenia solidnej katastrofie i powstrzymania Złego. Polecam wszystkim, którzy w fantasy cenią sobie balans pomiędzy żartami a wydarzeniami wpływającymi na solidny kawał świata, a także bawią ich barwne postacie w wirze wiecznie pleniących się kłopotów.
Tytuł: Głodna Puszcza
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2021
Stron: 394
Cykl: Nie ma tego Złego, tom 2.
Recenzje pozostałych książek z tego cyklu znajdziecie tu:
2) Przed wyruszeniem w drogę (tom 0,5)
4) Koszyczek dla Doli (opowiadania, tom 3,5)
Sporo dobrego słyszałam o tej serii, ale jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńNie sposób wszystkiego przeczytać, a tak bardzo by się chciało. :)
UsuńJeszcze nie miałam okazji przeżyć tych przygód czytelniczych, zapowiada się ciekawie, w klimacie fantasy, który lubię, zatem tytuł będę miała na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńTeż bardziej mi się podobał niż tom poprzedni. Mam nadzieję, że w trzecim tomie też będzie zachowana tendencja zwyżkowa.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńFajnie, że lepsza od poprzedniego tomu ❤
OdpowiedzUsuńSiostra ma tę serię w planach, więc przekażę jej twoją opinię.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją skończyłam ;)
OdpowiedzUsuń