05 lipca 2022

[recenzja] Feliks W. Kres „Żeglarze i jeźdźcy” – Cena spełnionych marzeń

Na ósmy tom Księgi Całości, czyli antologię Żeglarze i jeźdźcy Feliksa W. Kresa składają się cztery opowiadania i jedna mikropowieść, które należą do najbardziej brutalnych utworów stworzonych przez tego autora. Ponieważ w trakcie lektury towarzyszyły mi mieszane uczucia, postanowiłam nie oceniać całości zbioru, ale dać oddzielne oceny trzem grupom historii, które opisuję poniżej.



Życie Jeźdźca Równin

Opowiadania Miód dla Emiry, Jeźdźcy Równin i Armektańska nienawiść łączy nie tylko główny bohater, ale przede wszystkim pomysłowa klamra, elegancko spinająca wszystkie trzy. Wydarzenia pierwszych dwóch utworów toczą się w pobliżu armektańskiego miasta Sar Soa, ostatniego zaś na jednym z głównych szlaków handlowych Imperium. Obserwujemy w nich kolejne etapy życia jeźdźca Aktara, najpierw jako lekkomyślnego młodzieńca, a potem jako dwudziestosześcioletniego i trzydziestojednoletniego mężczyzny, który ma swoje zasady i plany na przyszłość. I jak to bywa u Feliksa W. Kresa, wiele z nich zostaje brutalnie uniemożliwionych, bohater próbuje więc odzyskać równowagę i może nawet zemścić się za doznane krzywdy... Aktar z pewnością jest postacią, której losy chce się śledzić, a przy okazji uzyskujemy też wiedzę o życiu zdecydowanie mniej zamożnych obywateli Armektu, między innymi Jeźdźców Równin. Z tej trójki najbardziej przypadła mi do gustu Armektańska nienawiść – przede wszystkim ze względu na to, że poznałam w niej różnicę między grombelardzką a armektańską opowieścią, a także za to, że widać w niej, jak rozwija się protagonista oraz jak pomysłowe zakończenie swojej przesiąkniętej tragedią historii dostaje od autora.

 

Moja ocena: 4/6

 

Z wiekiem dusze zaczynają się kurczyć, niewiele już w nich się mieści (s. 74).

 

 


Nieznośna Foka Ridi

Niestety, po lekturze opowiadania Gówno/Piratka i żołnierz pozostał mi spory niesmak i to nie tylko ze względu na karygodne zachowanie Ridarety, ale przede wszystkim ze względu na jego wulgarność, obecną między innymi w dwuznacznej puencie. Czytając, miałam wrażenie, że każdy autor jest czasem wodzony przez bardzo charakterną postać za nos i właśnie to miało tu miejsce, że Ridareta po prostu urwała się ze smyczy i robiła, co jej się żywnie podobało. Towarzyszyła mi też refleksja, że każdy pisarz ma prawo mieć dosyć swojego świata oraz bohaterów i z tego powodu może odczuwać potrzebę wyładowania się na nich i że właśnie temu mógł służyć ten utwór. Uważam, iż ta pozycja nie wnosi nic nowego do postaci (bo od dawna wiemy, jak szalona jest ta mająca roztrojenie osobowości kobieta-artefakt) ani też do uniwersum. W moich oczach ratuje ją jedynie wpuszczony w maliny topornik Mały (widzicie go na ilustracji powyżej), którego los jednak co nieco mnie obszedł. No cóż, wygląda na to, że Feliks W. Kres umie dobrze opowiedzieć nawet takie historie, które nie trafiają w mój gust czytelniczy. Tak czy siak, ja do tej nie wrócę za żadne Porzucone Przedmioty.

 

Moja ocena: 2/6

 

A jednak pewne rzeczy koniecznie trzeba zrobić (s.116).

 


Zabawa znanym motywem

Jeżeli tytuł Siedmiu najemników od razu kojarzy się Wam z Siedmioma samurajami lub Siedmioma wspaniałymi, to jesteście na właściwym tropie, bo wiadoma liczba śmiałków udaje się tu do nadmorskiej wioski regularnie napadanej przez piratów. Czytając, zadawałam sobie pytanie, czy autor będzie miał tu pomysł na nadanie jakiegoś nowego wydźwięku tej znanej historii – i powiem tylko tyle, że nie rozczarowałam się w tej kwestii ani odrobinę. Mimo że ten utwór, podobnie jak inne w tym tomie, zawierał liczne elementy bezkarnego okrucieństwa, to jest jednak wciągającą opowieścią, ponieważ Feliks W. Kres świetnie pokazał w niej ogromne różnice pomiędzy sposobami myślenia różnych grup społecznych i postaci. A przy okazji zapewnił nam też kawał zaskakująco dobrej rozrywki z nieoczekiwanymi zwrotami akcji, rzucając swojej drużynie rozliczne kłody pod nogi. Wisienką na torcie był tu dla mnie język, którym posługiwali się najemnicy Gruby oraz Gerhedrr – każdy z nich ma bowiem swój niepowtarzalny styl i dobór słownictwa.


Moja ocena: 4,5/6

 


Podsumowanie

Podsumowując, Żeglarze i jeźdźcy to zbiór moim zdaniem skierowany do fanów Feliksa W. Kresa, ponieważ nie dotyczy żadnych istotnych wydarzeń w skali świata, ale raczej uzupełnia luki i oferuje rozmaite lokalne smaczki, chociażby w postaci pieśni, pokazując codzienne życie dwóch tytułowych grup. Polecam tym, którzy chcą dowiedzieć się, jak wyglądają mniej znane miejsca w rozpadającym się Imperium Armektańskim oraz jak toczą się losy pobocznych postaci i wydarzenia poza główną linią fabularną. Przeczytawszy ten zbiór, będziecie mieć pełniejszy obraz Szereru i tego, z czym muszą zmagać się w nim najbiedniejsi obywatele i przekonacie się, jak autor dodaje do wachlarza używanych przez siebie gatunków low fantasy.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.



Autor: Feliks W. Kres
Tytuł: Żeglarze i jeźdźcy
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2021
Stron: 440
Ilustracje: Przemysław Truściński

 

Recenzje poprzednich tomów znajdziecie tu:

1) Północna granica

2) Król Bezmiarów

3) Grombelardzka legenda. Serce gór

4) Grombelardzka legenda. Wstęgi Aleru

5) Pani Dobrego Znaku. Wieczny pokój

6) Pani Dobrego Znaku. Wieczne Cesarstwo

7) Porzucone królestwo

4 komentarze:

  1. Nie mówię nie, ale na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Paulina Kwiatkowska09 lipca, 2022 22:53

    Nie słyszałam wcześniej o tym zbiorze i nie wiem czy się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. To zdecydowanie nie dla mnie, nie odnalazłabym się w tej książce

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.