21 stycznia 2023

[recenzja] Romuald Pawlak „Wolny jak Hamilton” – Cena wolności

Wolny jak Hamilton Romualda Pawlaka to już trzecia książka science fiction, która zabiera nas do świata Domu Krastów. Ponownie eksploruje rozliczne dylematy zaawansowanej, rozsianej na wielu planetach ludzkości, nawiązując do klasyki fantastyki naukowej. (Recenzje poprzednich części znajdziecie tu: Podarować niebo, Pusty ogród).


Rzecz dzieje się dwieście lat po przybyciu dwóch arek z uciekinierami z Ziemi na Hamiltona. I właśnie tam wysłany zostaje Oleg Skun, agent rządu Światowego Federacji Ziemskiej, mający za zadanie określić status owej planety oraz zbadać, czy po zbrodniarzach będących założycielami mieszkającej tu społeczności cokolwiek pozostało. Jego zadanie nie jest jednak proste, bo nie tylko nikt nie chce mu pomóc, ale na domiar złego w sprawę angażuje się wiele zewnętrznych sił, w tym inne rody oraz znany glober KissaY, skutecznie podgrzewający atmosferę i nienawiść wobec izolujących się od wszystkich Hamiltonian. Okazuje się, że słusznie obawiali się, że Ziemianie ich odnajdą...

Sama akcja, czyli śledztwo Skuna, jest zdecydowanie mniej istotne niż poruszane tu przez autora niełatwe zagadnienia. Najważniejszym pytaniem jest oczywiście to o nieprzypadkowo zawartą w tytule wolność. Czy w tak rozwiniętym, oplecionym globalną siecią społeczeństwie jest ona w ogóle możliwa? Czy jako grupa oraz jednostki jesteśmy jedynie trybikami w maszynie danego rodu, federacji, organizacji wojskowej lub strefie wpływów, czy jednak możemy podejmować samodzielne decyzje? Druga istotna kwestia dotyczy tego, co i dlaczego daje prawo do oceny i decydowania o losach danej części populacji. Czy ta bardziej rozwinięta może kontrolować i narzucać cokolwiek bardziej prymitywnej, ale jednak mającej własne zasady? Kolejnym poruszanym tu wątkiem jest konflikt swój-obcy, pokazujący, że nawet w zaawansowanym świecie takie podziały nadal istnieją. Autor umiejętnie odmalował tu wszystkie siły rządzące jego uniwersum, dając pożywkę dla mózgów wymagających odbiorców. 

 

Pewnym minusem było dla mnie to, że jako empatycznej czytelniczce w miarę rozwoju historii coraz bardziej udzielała mi się głęboka frustracja Olega, który nieustannie natykał się na przeciwności, wrogość oraz mur milczenia. I choć w niektórych przypadkach w pełni sobie na to zasłużył, to do połowy książki nie odkrywa niestety nic wartościowego, przez co fabuła nie posuwa się prawie wcale do przodu. Satysfakcjonująca była natomiast dla mnie jego ostateczna przemiana i iskierka nadziei na to, że nawet w tak trudnych warunkach da się podjąć słuszną, obiektywnie pozytywną decyzję. Nie zabrakło tu więc znaku rozpoznawczego autora – czyli protagonisty zmagającego się ze skomplikowanym dylematem i znajdującego jego interesujące rozwiązanie.

Podsumowując, Wolny jak Hamilton Romualda Pawlaka to powieść, którą ponownie mogę polecić miłośnikom klasycznego science fiction i czytelnikom, którzy pragną przenieść się do skolonizowanego, złożonego kosmosu oraz stawiają łamanie sobie głowy nad akcją.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi oraz Wydawnictwu IX.


Moja ocena: 4,5/6



Autor: Romuald Pawlak
Tytuł: Wolny jak Hamilton
Wydawnictwo: Wydawnictwo IX
Rok wydania: 2022
Stron: 322

3 komentarze:

  1. Jeżeli chodzi o książki sf to dopiero raczkuję. Mam w domu kilka, które chcę przeczytać w pierwszej kolejności i jeżeli mi się spodobają to na pewno sięgnę również po tę serię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię powieści science fiction :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzadko sięgam po ten gatunek, więc tym bardziej mam co nadrabiać.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.