22 marca 2025

[recenzja] Michael Moorcock „...i ujrzeli człowieka” – Ecce homo

Kolejna pozycja z serii „Wehikuł czasu”, za którą się zabrałam, to rozszerzona wersja mikropowieści nagrodzonej Nebulą w roku 1967. A mowa oczywiście o utworze „...i ujrzeli człowieka” Michaela Moorcocka, inteligentnie łączącym pierwiastki psychologiczne, religijne i filozoficzne.


Karla Glogauera poznajemy, gdy wehikuł czasu przenosi go do roku 28 w okolice Jerozolimy. Bohater najpierw natrafia na Jana Chrzciciela oraz grupę związanych z nim esseńczyków i poznaje bliżej ich system wartości. Jednak najbardziej pragnie odnaleźć Jezusa, a gdy mu się to wreszcie udaje, nie może uwierzyć w to, kim naprawdę jest. Podejmuje potem szereg brzemiennych w skutki decyzji, prowadzących do tragicznego końca...

Powieść toczy się na trzech płaszczyznach czasowych – w pierwszej z nich obserwujemy dojrzewanie protagonisty i dowiadujemy się, jak szuka odpowiedniej dla siebie religii, jak niemal zostaje psychiatrą, jak fascynuje go filozofia Junga, a także jak bardzo jest zagubiony. Przy każdej bliższej osobie zachowuje się bowiem inaczej, jakby nie był w stanie określić własnej tożsamości. W drugiej linii śledzimy jego losy w okolicach Jerozolimy i rosnącą obsesję na punkcie mesjasza, która doprowadza go do sytuacji bez wyjścia. W trzeciej dowiadujemy się, w jaki sposób odchodzi z tego świata.



Ta krótka powieść jest wręcz naszpikowana tematami do przemyśleń. Pierwszym z nich jest religia – czy i dlaczego jej potrzebujemy, co różne wyznania mają ze sobą wspólnego, z czego narodziło się chrześcijaństwo, a także, czy osoby wierzące są w stanie postępować zgodnie z wszystkimi nakazami i wartościami danej wiary. Istotnym wątkiem jest także, jak i dlaczego stoi ona w opozycji do nauki. Drugie z pól do refleksji to tożsamość i potrzeba jej odnalezienia – czy sami o niej decydujemy, czy raczej liczy się, jak nas widzą inni, jak wpływa na nią charakter i wychowanie, a także doświadczenia życiowe. Zaś trzeci obszar dotyczy mitu – jak ważny jest dla religii, kultury, społeczności; co go tworzy i dlaczego ludzie mają tak silną potrzebę mitogenezy.



To książka dla osób, które chcą oddać się przemyśleniom religijnym, filozoficznym oraz kulturowym i mają otwarte umysły. I to właśnie im mogę polecić „...i ujrzeli człowieka” Michaela Moorcocka, powieść fantastycznonaukową, która opowiada o szukającym tożsamości współczesnym człowieku.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.


Moja ocena: 5/6


Autor: Michael Moorcock

Tytuł: ...i ujrzeli człowieka
Tytuł oryginału: Behold the Man
Tłumaczenie: Radosław Kot
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2025
Stron: 177

4 komentarze:

  1. Brzmi jak niezwykle intrygująca lektura! Uwielbiam książki, które łączą elementy filozofii, religii i psychologii, a trzy płaszczyzny czasowe brzmią jak świetny sposób na pogłębienie tych tematów. Twoja recenzja doskonale oddaje głębię powieści i sprawia, że mam ochotę po nią sięgnąć. Dzięki za polecenie! 😊📖✨

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami taką książkę warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi niesamowicie interesująco, zapisuję tytuł!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie trochę chyba bazuje na tym szokowaniu, co raz epatując seksualnością, czy inaczej interpretując rzeczy zaczerpnięte z biblii. Mało tutaj głębi, mało emocji, taka krótka historia, przeczytać i zapomnieć, akurat na niedzielny poranek:).

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Proszę jednak o zachowanie kultury dyskusji i nie umieszczanie spamu, dlatego też włączyłam funkcję moderowania.