Kolejna pozycja z serii „Wehikuł czasu”, za którą się zabrałam, to rozszerzona wersja mikropowieści nagrodzonej Nebulą w roku 1967. A mowa oczywiście o utworze „...i ujrzeli człowieka” Michaela Moorcocka, inteligentnie łączącym pierwiastki psychologiczne, religijne i filozoficzne.
Karla Glogauera poznajemy, gdy wehikuł czasu przenosi go do roku 28 w okolice Jerozolimy. Bohater najpierw natrafia na Jana Chrzciciela oraz grupę związanych z nim esseńczyków i poznaje bliżej ich system wartości. Jednak najbardziej pragnie odnaleźć Jezusa, a gdy mu się to wreszcie udaje, nie może uwierzyć w to, kim naprawdę jest. Podejmuje potem szereg brzemiennych w skutki decyzji, prowadzących do tragicznego końca...
Powieść toczy się na trzech płaszczyznach czasowych – w pierwszej z nich obserwujemy dojrzewanie protagonisty i dowiadujemy się, jak szuka odpowiedniej dla siebie religii, jak niemal zostaje psychiatrą, jak fascynuje go filozofia Junga, a także jak bardzo jest zagubiony. Przy każdej bliższej osobie zachowuje się bowiem inaczej, jakby nie był w stanie określić własnej tożsamości. W drugiej linii śledzimy jego losy w okolicach Jerozolimy i rosnącą obsesję na punkcie mesjasza, która doprowadza go do sytuacji bez wyjścia. W trzeciej dowiadujemy się, w jaki sposób odchodzi z tego świata.
Ta krótka powieść jest wręcz naszpikowana tematami do przemyśleń. Pierwszym z nich jest religia – czy i dlaczego jej potrzebujemy, co różne wyznania mają ze sobą wspólnego, z czego narodziło się chrześcijaństwo, a także, czy osoby wierzące są w stanie postępować zgodnie z wszystkimi nakazami i wartościami danej wiary. Istotnym wątkiem jest także, jak i dlaczego stoi ona w opozycji do nauki. Drugie z pól do refleksji to tożsamość i potrzeba jej odnalezienia – czy sami o niej decydujemy, czy raczej liczy się, jak nas widzą inni, jak wpływa na nią charakter i wychowanie, a także doświadczenia życiowe. Zaś trzeci obszar dotyczy mitu – jak ważny jest dla religii, kultury, społeczności; co go tworzy i dlaczego ludzie mają tak silną potrzebę mitogenezy.
To książka dla osób, które chcą oddać się przemyśleniom religijnym, filozoficznym oraz kulturowym i mają otwarte umysły. I to właśnie im mogę polecić „...i ujrzeli człowieka” Michaela Moorcocka, powieść fantastycznonaukową, która opowiada o szukającym tożsamości współczesnym człowieku.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.
Moja ocena: 5/6
Autor: Michael Moorcock
Brzmi jak niezwykle intrygująca lektura! Uwielbiam książki, które łączą elementy filozofii, religii i psychologii, a trzy płaszczyzny czasowe brzmią jak świetny sposób na pogłębienie tych tematów. Twoja recenzja doskonale oddaje głębię powieści i sprawia, że mam ochotę po nią sięgnąć. Dzięki za polecenie! 😊📖✨
OdpowiedzUsuńCzasami taką książkę warto przeczytać.
OdpowiedzUsuńBrzmi niesamowicie interesująco, zapisuję tytuł!
OdpowiedzUsuń