28 stycznia 2023

[recenzja] Brandon Sanderson „Zaginiony metal” – Bohaterowie Elendel

Zaginiony metal Brandona Sandersona to czwarty i zarazem ostatni tom drugiej ery Z Mgły Zrodzonego. I myślę, że może dostarczy sporo satysfakcji fanom tego cyklu oraz całego cosmere, choć niekoniecznie pod względem fabularnym.

 


Od odnalezienia Żałobnych Opasek minęło sześć lat, a bohaterowie mają teraz wiele nowych obowiązków – Wax został senatorem i ojcem dwójki dzieci, zaś Marasi z Wayne'em tworzą udany duet stróżów prawa zajmujących się najtrudniejszymi sprawami, w tym domniemanymi intrygami Kręgu. Jak się okazuje, południowa część kontynentu była przez cały czas zamieszkana przez rozwiniętych technologicznie Malwian, którzy właśnie się zjednoczyli i nie zachowują się zbyt przyjaźnie wobec coraz bardziej skłóconej północy. Wax robi, co może, by nie doszło do głosowania nad ustawą dającą Elendel zwierzchnictwo nad pozostałymi miastami, bo pachnie to wojną domową, ale jest to nad wyraz trudne...


Ludzie są elastyczni, pomyślał Wax. Potrafimy ciągle kształtować się na nowo. A jeśli nie jesteśmy do końca tacy sami jak wcześniej, to dobrze. To znaczy, że możemy wzrastać (s. 94).

W książce widać wyraźnie, jak autor z lekkiego, rozrywkowego tonu dominującego w poprzednich częściach przechodzi do zdecydowanie bardziej epickiego i poważnego. Stawka jest bowiem bardzo wysoka, bo zagrożony jest cały Scadrial, a – co ucieszy fanów Z Mgły Zrodzonego – do gry włączają się znani czytelnikom z poprzedniej ery bogowie i postaci trzymające się do tej pory z boku. Na tym etapie bohaterowie mają już ukształtowane charaktery i coraz lepiej zdają sobie sprawę ze swoich zalet. A trzeba pisarzowi przyznać, że w pełni wykorzystuje tu ich potencjał, dając każdemu istotną rolę do odegrania. Dlatego też ich poprowadzenie oraz interakcje między nimi to niezwykle satysfakcjonujący element utworu – uzupełniają się bowiem jak dobrze naoliwiony mechanizm, wpierając się w trudnych momentach. Wayne nadal pełni rolę elementu komediowego, ale zostaje znacznie pogłębiony emocjonalnie, na co czekałam już od dawna. Ponadto dowiadujemy się też sporo na temat nie tylko bogów, paskudnych planów Kręgu i sił działających na samym Scadrialu, ale także w całym cosmere, przez co zyskujemy bardziej kompletny obraz, jak ta planeta wpisuje się w uniwersum Sandersona. No i nie mogę zapomnieć o gazetach – oczywiście znajdziecie tu pierwsze strony popularnych w Kotlinie dzienników jako dodatkowy element zabawy.



Minusem były dla mnie momentami zbyt krótkie rozdziały przeskakujące od postaci do postaci, przez co trudno mi było się skupić i przenosić moją wyobraźnię gwałtownie z miejsca na miejsce. Ponadto fabuła może się wydać nieco chaotyczna, szczególnie gdy postaci się rozdzielają, a liczne informacje związane ze światem poza opisywaną tu planetą mogą skonfundować czytelników, którzy nie zapoznali się z innymi książkami autora. I szczerze mówiąc, nie radzę czytać tej powieści bez znajomości serii Z Mgły Zrodzony oraz Archiwum Burzowego Światła. Zdecydowanie zabrakło mi też tej lekkości, rozrywkowości i przygody, którymi stały trzy poprzednie tomy. Co więcej, zdziwiło mnie to, że tak rozwinięci technologicznie ludzie, między innymi pływający okrętami i podróżujący koleją, jakimś cudem nie odkryli swoich sąsiadów z południa własnego kontynentu. I jakim cudem ci posługujący się latającymi statkami Mawianie przez tyle czasu nie dolecieli na północ? Natomiast najbardziej nie przypadł mi do gustu ograny motyw bomby i perspektywy zniszczenia nią Kotliny. Liczyłam tu jednak na bardziej oryginalne pomysły znanego ze swej niezwykłej wyobraźni pisarza. Ponadto korekta Maga zawsze miała pewne problemy, a tu ewidentnie nie poradziła sobie z poprawieniem licznych przysłówków, przez co w tekście ostały się liczne kalki językowe, np. doskonale koszmarny opis, boleśnie zadowolony czy odpowiednio przerażająco, nie wspominając już o koszmarnym zapisie 2-ej ery.



Reasumując, Zaginiony metal Brandona Sandersona to satysfakcjonujące pod kątem poprowadzenia postaci zakończenie drugiej ery Z Mgły Zrodzonego, w którym dojrzali i świadomi swoich mocnych stron bohaterowie mają w swych rękach los całej swojej planety. Klimat opowieści jest przez to bardziej epicki niż w poprzednich trzech częściach, choć samo poprowadzenie fabuły może pozostawić pewien niedosyt. Jednak mimo tego fani cosmere z pewnością powinni się zapoznać z tą pozycją.


Moja ocena: 4/6


Autor: Brandon Sanderson
Tytuł: Zaginiony metal
Tytuł oryginału: The Lost Metal
Tłumacz: Anna Studniarek
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2022
Stron: 536

Recenzje poprzednich tomów cyklu znajdziecie tu:

6 komentarzy:

  1. Ciekawa seria dla miłośników gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię Sandersona :D Dobrego weekendu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciąż przede mną poprzednie części, ale mam je już zakupione :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz częściej zaglądam do takich tomikow, wiec i ta serię zapisuję;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O taraz to już warto sięgnąć po cały cykl.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na tak ciekawą literacką ucztę zawsze chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.