Drugi
tom przygodowej serii Waxa i Wayne'a (o pierwszym pisałam tu)
autorstwa Brandona Sandersona nosi tytuł Cienie Tożsamości
i moim zdaniem jest najbardziej
udaną częścią tej trylogii. Wydarzenia nabierają tempa, gdy
podejrzewany o korupcję brat gubernatora i jego goście zostają
brutalnie zamordowani w tajemniczych okolicznościach, a nastroje w
mieście zwracają się coraz bardziej przeciwko szlachetnie
urodzonym. W dodatku podczas pogoni za rabusiem banków Wax widzi w
tłumie twarz Krwawego Garbarza, tego samego, przez którego wiele
lat temu zginęła jego ukochana Lessie. Z kolei Marasi zatrudnia się
jako konstabl, prowadzi automobile, a także nabiera coraz większej
pewności sobie, również w używaniu mocy. Ponadto poznajemy upartą
i konserwatywną babkę Waxa, która ma na imię Vwafendal – jest
ona starszą i członkinią Synodu wioski Terrisan.
Gdy
konstabl generał Czwartego Oktantu prosi Waxiliuma, by poprowadził
śledztwo w sprawie śmierci brata gubernatora, szybko okazuje się,
że w zbrodni musiał maczać palce Stalowy Biegacz, Feruchemik
magazynujący prędkość. Jednak kiedy śledczy docierają do
Idashwy, Terrisanki posiadającej taką moc, okazuje się, że od
dawna nie żyje, i co gorsza, ktoś wbił w jej klatkę piersiową
kolec, by ukraść jej umiejętności. Przy ciele leży jedynie
kartka z napisem: Porusza nami ktoś inny, stróżu prawa.
Wax truchleje, bo słyszał to już wcześniej w Dziczy... Czy to
możliwe, by Krwawy Grabarz przeżył i mordował w Elendel? Czy ktoś
próbuje wskrzesić Hemalurgię i w jakim celu chce ją wykorzystać?
Bez wątpienia sprawa staje się osobista, a czarny charakter w tym
tomie jest zaiste przebiegły i inteligentny. I pragnie uwolnić
Waxa, co w pełni nabierze sensu dopiero w trzecim tomie trylogii.
Książkę czyta się świetnie – akcja stopniowo przyspiesza,
doprowadzając do emocjonującego finału, zaś adwersarz jest
niewątpliwie jednym z najlepszych, których możemy spotkać u
Sandersona – z bardzo dobrze zbudowaną motywacją, potrafiący
znakomicie wykorzystać swoje możliwości i grać na słabościach
wroga, a także rozumiejący stawkę w całej rozgrywce. Do tego
postać Steris zaczyna nabierać rumieńców, gdy po raz pierwszy
mówi coś zabawnego. To również świadczy o klasie autora –
każda z postaci na pierwszym planie, nawet niepozorna, odkrywa w
końcu swój potencjał. Również opisy walk są bardzo plastyczne i
dzięki temu łatwe do wyobrażenia sobie przez czytelnika.
W tej powieści Brandon Sanderson udowadnia, że jest naprawdę
sprawnym pisarzem – potrafi stworzyć dające się lubić, barwne
postaci, przed którymi stawia coraz większe wyzwania i każe im w
pełni wykorzystywać swoje nadprzyrodzone (i nie tylko) zdolności w
przemyślanym w najdrobniejszych szczegółach świecie. Nawet,
jeżeli widać tu pewne schematy charakterystyczne dla powieści
przygodowej i fantasy, sama ich realizacja jest tak sprawna i
przyjemna w czytaniu, że wieczór z tą książką to po prostu
dobrze spędzony czas. Jest idealna na odstresowanie się od
przedświątecznej gorączki.
Tu znajdziecie recenzję tomu trzeciego, zatytułowanego Żelazne Opaski. A tu tomu czwartego – Zaginionego metalu.
Autor:
Brandon
Sanderson
Tytuł:
Cienie Tożsamości
Tytuł
oryginału:
Shadows of Self
Tłumacz:
Anna
Studniarek
Wydawnictwo:
Mag
Rok
wydania: 2016
(wydanie II)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.