19 grudnia 2017

[recenzja] Brandon Sanderson „Cienie Tożsamości” – Najlepszy detektyw w Elendel

Drugi tom przygodowej serii Waxa i Wayne'a (o pierwszym pisałam tu) autorstwa Brandona Sandersona nosi tytuł Cienie Tożsamości i moim zdaniem jest najbardziej udaną częścią tej trylogii. Wydarzenia nabierają tempa, gdy podejrzewany o korupcję brat gubernatora i jego goście zostają brutalnie zamordowani w tajemniczych okolicznościach, a nastroje w mieście zwracają się coraz bardziej przeciwko szlachetnie urodzonym. W dodatku podczas pogoni za rabusiem banków Wax widzi w tłumie twarz Krwawego Garbarza, tego samego, przez którego wiele lat temu zginęła jego ukochana Lessie. Z kolei Marasi zatrudnia się jako konstabl, prowadzi automobile, a także nabiera coraz większej pewności sobie, również w używaniu mocy. Ponadto poznajemy upartą i konserwatywną babkę Waxa, która ma na imię Vwafendal – jest ona starszą i członkinią Synodu wioski Terrisan. 

Gdy konstabl generał Czwartego Oktantu prosi Waxiliuma, by poprowadził śledztwo w sprawie śmierci brata gubernatora, szybko okazuje się, że w zbrodni musiał maczać palce Stalowy Biegacz, Feruchemik magazynujący prędkość. Jednak kiedy śledczy docierają do Idashwy, Terrisanki posiadającej taką moc, okazuje się, że od dawna nie żyje, i co gorsza, ktoś wbił w jej klatkę piersiową kolec, by ukraść jej umiejętności. Przy ciele leży jedynie kartka z napisem: Porusza nami ktoś inny, stróżu prawa. Wax truchleje, bo słyszał to już wcześniej w Dziczy... Czy to możliwe, by Krwawy Grabarz przeżył i mordował w Elendel? Czy ktoś próbuje wskrzesić Hemalurgię i w jakim celu chce ją wykorzystać? Bez wątpienia sprawa staje się osobista, a czarny charakter w tym tomie jest zaiste przebiegły i inteligentny. I pragnie uwolnić Waxa, co w pełni nabierze sensu dopiero w trzecim tomie trylogii. 


Książkę czyta się świetnie – akcja stopniowo przyspiesza, doprowadzając do emocjonującego finału, zaś adwersarz jest niewątpliwie jednym z najlepszych, których możemy spotkać u Sandersona – z bardzo dobrze zbudowaną motywacją, potrafiący znakomicie wykorzystać swoje możliwości i grać na słabościach wroga, a także rozumiejący stawkę w całej rozgrywce. Do tego postać Steris zaczyna nabierać rumieńców, gdy po raz pierwszy mówi coś zabawnego. To również świadczy o klasie autora – każda z postaci na pierwszym planie, nawet niepozorna, odkrywa w końcu swój potencjał. Również opisy walk są bardzo plastyczne i dzięki temu łatwe do wyobrażenia sobie przez czytelnika.

W tej powieści Brandon Sanderson udowadnia, że jest naprawdę sprawnym pisarzem – potrafi stworzyć dające się lubić, barwne postaci, przed którymi stawia coraz większe wyzwania i każe im w pełni wykorzystywać swoje nadprzyrodzone (i nie tylko) zdolności w przemyślanym w najdrobniejszych szczegółach świecie. Nawet, jeżeli widać tu pewne schematy charakterystyczne dla powieści przygodowej i fantasy, sama ich realizacja jest tak sprawna i przyjemna w czytaniu, że wieczór z tą książką to po prostu dobrze spędzony czas. Jest idealna na odstresowanie się od przedświątecznej gorączki. 
 
 
Tu znajdziecie recenzję tomu trzeciego, zatytułowanego Żelazne Opaski. A tu tomu czwartego Zaginionego metalu.

Autor: Brandon Sanderson
Tytuł: Cienie Tożsamości 
Tytuł oryginału: Shadows of Self
Tłumacz: Anna Studniarek
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2016 (wydanie II)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.