26 lutego 2020

Czy jesteś nadzieją? – Margaret Atwood „Testamenty”

RECENZJA PREMIEROWA

Gdy tylko dowiedziałam się, że Margaret Atwood postanowiła kontynuować swoją słynną dystopię, czyli Opowieść Podręcznej z 1986 roku (o której pisałam tu), zaczęłam z niecierpliwością oczekiwać na polski przekład. I kiedy dzięki uprzejmości wydawnictwa Wielka Litera Testamenty trafiły w moje ręce, przeczytałam je niemal jednym tchem, z zainteresowaniem śledząc losy trzech głównych bohaterek. 


Od finału pierwszego tomu historii, czyli ucieczki nieznanej nam z imienia ciężarnej Podręcznej, upłynęło już 15 lat. Pierwsza z protagonistek i narratorek – słynna Ciotka Lidia z powodu podeszłego wieku powoli traci już siły, choć nie rezon, i w tajemnicy przed wszystkimi spisuje swoje przemyślenia, opowiadając o początkach swojej kariery w reżimie, jak i o wiecznej rywalizacji na szczytach władzy. Zdradza także tajemnicę, jak udaje się jej tak długo utrzymać na powierzchni. Druga centralna historia poświęcona jest Agnes Jemimie, wychowanej w Gileadzie dziewczynie, która po śmierci swojej przybranej matki Tabithy znajduje się w nieciekawej sytuacji z powodu knowań Pauli, nowej Żony Komendanta Kyle'a. Zaś trzecia bohaterka to Daisy, szesnastoletnia mieszkanka Kanady, której rodzice prowadzą przedziwny sklep z używanymi ubraniami pod nazwą Pies na ciuchy. Ponieważ są opiekuńczy, nie pozwalają jej na wiele rzeczy, między innymi pójść na demonstrację przeciwko Gileadowi. Gdy nastolatka łamie zakaz, w najśmielszych przypuszczeniach nie spodziewa się, jak wysoką cenę zapłacą za to jej opiekunowie. Stopniowo dowiadując się prawdy o nich i o sobie samej, staje przed pewną niezwykłą szansą...
Zdeprawowane, krwawe odciski palców przeszłości należy wytrzeć, aby stworzyć czystą przestrzeń dla moralnie nieskalanego pokolenia, które z pewnością nadejdzie. (s. 11)
Forma, w której wprowadzone są trzy pierwszoosobowe narratorki, sprawdza się znakomicie – gdyż każda z nich pozwala nam obserwować wydarzenia z innego punktu widzenia, Lidia – z centrum dowodzenia reżimu, Agnes Jemima z jego dołu, a Daisy z zewnątrz. Poznajemy też system wartości każdej z nich – wolę przetrwania i władzy Ciotki, próby pogodzenia skrajnie religijnego wychowania ze swoją nieco mściwą naturą wychowanki gileadzkiej szkoły, czy też zaakceptowania zaskakujących faktów na swój temat i określenia na nowo własnej tożsamości mieszkanki Kanady. I z tego niewielkiego grona najbardziej kupiła mnie Lidia – jest bowiem kimś znacznie więcej niż w serialu, a jej życie od najmłodszych lat nie było łatwe. Ma nam do powiedzenia bardzo wiele – zarówno w dziedzinie prawd życiowych, tych dotyczących najgorszych i najlepszych stron natury męskiej i kobiecej, wykorzystywania ideologii do własnych celów, obłudy i okrucieństwa państwa totalitarnego, jak i sądzenia oraz bycia osądzanym. Jej relacja, która można właściwie nazwać spowiedzią, jest najbardziej zaawansowana nie tylko pod względem liczby tematów do rozważań, ale też stylistycznie. Co więcej, ku mojej uciesze, podobnie jak protagonistka Opowieści Podręcznej zwraca się bezpośrednio do swojego potencjalnego czytelnika i w swoich osobistych zwierzeniach przechodzi na naszych oczach największą ze wszystkich występujących tu postaci, przejmującą na wskroś przemianę. Wszystkie cytaty, które zamieszczam wraz z tą recenzją pochodzą z właśnie jej wypowiedzi. 
 
 W czasach takich jak nasze istnieją tylko dwa kierunki: albo w górę, albo na łeb na szyję w dół. (s. 39)


Z zainteresowaniem czytałam też o losach Agnes Jemimy – dzięki niej można doskonale zrozumieć, do jakiej ograniczonej roli pragnie sprowadzić kobietę każdy totalitaryzm teokratyczny i jakimi (dla nas kobiet zachodu łatwymi do obalenia) argumentami popiera taką organizację społeczną, ale też jak łatwo w to wszystko uwierzyć, gdy nie potrafi się czytać i nie ma dostępu do oryginalnych źródeł pewnych opowieści i świata poza swoim domem. Jej postać pokazuje, że bez pomocy z zewnątrz z tego typu sytuacji po prostu nie ma wyjścia. Historia Daisy zaś związana jest z pewną próbą odwagi, a co najważniejsze z niesieniem nadziei w nawet najbardziej rozpaczliwych sytuacjach. 
Tak już wyglądały sprawy, tak musiało być dla dobra Gileadu: kilka osób musiało się poświęcić za wielu. (s. 115)
W kwestii świata przedstawionego nie zawiodą się ci, którzy czekali na nowe szczegóły dotyczące Republiki Gileadu – i tak dowiadujemy się więcej o organizacji szkolnictwa dla dziewcząt, uprawnieniach Ciotek i sposobu werbowania nowych, w tym o próbnym okresie, gdy jadą za granicę z misją – czyli są Perłowymi Dziewczętami mającymi za zadanie werbować młode kobiety (np. bezdomne) do przybycia do ich kraju. Opisane są także liczne aspekty dotyczące słabych stron państwa totalitarnego – kulejąca ekonomia, czarny rynek, prawie całkowity brak służby zdrowia, szczególnie dla kobiet, starannie ukrywane okrutne zbrodnie i liczne nadużycia osób znajdujących się na uprzywilejowanych pozycjach. Zabawnymi akcentami technologicznymi są zaś pagery i… kompufony.
Dlaczego zakładam, że istniejesz? Może nigdy się nie zmaterializujesz: jesteś jedynie życzeniem, możliwością, zjawą. Czy śmiem twierdzić, że jesteś nadzieją? (s. 191)
Największą różnicą w stosunku do pierwszego tomu jest nie tylko liczba bohaterek, ale przede wszystkim ton, w jakim napisana jest powieść. Od beznadziei Gileadu i bezradności Podręcznej przechodzimy bowiem do historii, która niesie nam ze strony na stronę coraz większą nadzieję i przesłanie – totalitaryzm trwa tak długo, jak ludzie tkwiący w nim i na zewnątrz na niego pozwalają. Nie mamy tu już jednej bezradnej kobiety, ale trzy rezolutne panie, które prą do przodu w imię swoich przekonań. Zaś ostatni rozdział to ponownie sympozjum poświęcone analizie zeznań dwóch dziewcząt i rękopisowi Ciotki, którego jednym z wniosków jest to, że historia lubi się rymować, a zatem powinniśmy wyciągnąć odpowiednie wnioski z tego, co się wydarzyło wcześniej. 
Lepiej ciskać kamienie, niż godzić się, by inni ciskali nimi w ciebie. To zwiększa szanse przeżycia. (s. 198)
Nie obyło się jednak bez drobnych wpadek: kilkukrotnego błędnego użycia słowa sędzina, które oznacza żonę sędziego, zaś prawidłowa nazwa dla osoby płci żeńskiej rozpatrującej sprawy w dowolnego szczebla sądzie to sędzia (https://sjp.pwn.pl/sjp/sedzia;2520167.html), i tego właśnie słowa używają w Polsce wszyscy obracający się w środowiskach prawniczych (i przede wszystkim same sędzie). Nie do końca przekonały mnie też pomysły dotyczące przygotowań do wyprawy Daisy, i podobnie jak w pierwszym tomie nadal nie pojmuję, czemu Gilead tak bardzo nie dbał o opiekę zdrowotną płodnych kobiet i ich dzieci.
Wszyscy jesteśmy napięci: wibrujemy, drżymy, nieustannie mamy się na baczności. „Rządy terroru”, mawiano kiedyś, ale terror nie tyle rządzi, co paraliżuje. (s. 305)
Testamenty to udana kontynuacja i umiejętne domknięcie oszałamiającej historii rozpoczętej przez Margaret Atwood w Opowieści Podręcznej. Pokazują przejmujące losy trzech zupełnie różnych kobiet znajdujących się w potrzasku totalitaryzmu, z jednej strony podtrzymując ostrzeżenie przed nim, z drugiej niosąc bezcenną iskierkę nadziei. Bo ma ona taką moc, która podtrzyma ducha nawet w najgorszej sytuacji i da siłę, by dokonać pozornie niemożliwego. 
 
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Wielka Litera.

Autor: Margaret Atwood
Tytuł: Testamenty
Tytuł oryginału: The Testaments
Tłumaczenie: Paweł Lipszyc
Wydawnictwo: Wielka Litera
Rok wydania: 2020

6 komentarzy:

  1. Opowieści jeszcze przede mną, ale może niebawem się na to zdobędę. Próbowałam z serialem, bo jakoś nie mam problemu czytać książki po wcześniejszym zobaczeniu jej ekranizacji/adaptacji, ale w ogóle mnie nie ruszyła ta produkcja - utknęłam gdzieś na trzecim, czwartym odcinku i nic. Ale ciekawi mnie komiks ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz rewelacyjnie.
    Zazdroszczę Ci stylu, w takim zupełnie pozytywnym znaczeniu
    Od pierwszego zdania czarujesz bogactwem stylu
    Widać kochana, że trafiłam na bloga polonistki
    Dzięki Tobie testament zyska kolejnego czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem do końca przekonana do "Opowieści Podręcznej". Próbowałam kiedyś zabrać się za serial, ale wynudziłam się po kilki odcinkach. Od tego pory jakoś nie ciągnie mnie do książek :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo się nasłuchałam od przyjaciółki o Opowieści Podręcznej. Przymierzam się do przeczytania, ale zawsze coś wyskoczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co prawda na razie oglądałam tylko serial, jednak chętnie zapoznam się również z książkami! :D

    www.kulturalnameduza.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach od dawna zabrać się za tę serię. Nawet serialu nie widzialam. Będę koniecznie musiała przeczytać te książki.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.