Bogata wyobraźnia Romualda Pawlaka tworzy nie tylko znane nam z serii „Dom Krastów” interesujące światy fantastycznonaukowe, ale także miniuniwersa fantasy, które znajdziemy w tomie opowiadań „Smoczy ogień”.
Antologia składa się z dwunastu różnorodnych opowiadań, a większość z nich dzieje się na tle historycznym w Europie bądź też Ameryce Południowej w realiach zbliżonych do naszego XVI lub XVII wieku. Oprócz braku szczęśliwych zakończeń łączy je jeszcze jedna wspólna cecha – bo prawie każde z nich zawiera bardziej lub mniej oczywisty morał. A wszystkie są napisane staranną, elegancką polszczyzną, co dla mnie stanowi istotną zaletę.
Moją ulubioną serią utworów są te poświęcone zakonowi joannitów, czyli „Róże w maju”, „Sokół i skała” oraz „Demony”. W pierwszym z nich wspomniani zakonnicy, rezydujący wtenczas na Rodos, wyprawiają się na grasującego na wyspie smoka, co kończy się w dość zaskakujący sposób, bo poczwara okazuje się czymś znacznie więcej niż bezmyślną bestią. Zaś główny bohater przekonuje się, że niezależnie od wieku i doświadczenia za wszystko, co ważne, trzeba zapłacić jakąś cenę. Z kolei „Sokół i skała” przenoszą nas na Maltę i do dwójki moich ulubionych postaci z tego tomiku: Jeana Parisota de La Valette oraz smoka Feisa. Ich przyjaźń jest tu naprawdę głęboka i prawdziwa, a jej siła po prostu niezwykła. Przejdźmy zatem do „Demonów” – najdłuższego i moim zdaniem zdecydowanie najbardziej interesującego utworu w tej antologii. Nasz inteligentny i honorowy szpitalnik Jean zostaje tu wzięty do niewoli przez arabskiego korsarza Nemena i ląduje w Algierze na jego łasce i niełasce. Jest torturowany w celu uzyskania tajemnic joannitów, jednak zaczyna się nim interesować młodsza siostra szejka Tarifa o imieniu Megida, która... pragnie się dokształcać. To opowiadanie inteligentnie pokazuje, jak może wyglądać spotkanie dwóch zupełnie różnych religii i kultur, a przede wszystkim podkreśla, że uniwersalne zło swobodnie przekracza granice między nimi. Te opowiadania zdecydowanie polecam Waszej uwadze. I mam nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli okazję poznać więcej ekscytujących przygód rycerza zakonnego de La Valette.
Kolejne utwory łączy wątek demonów bądź też diabłów oraz ceny, jaką można zapłacić za nawet nieświadomą współpracę z nimi. Są to „Jaszczurczy pierścień”, „Stary lód” oraz „Wieża Helfsteinów”, w której to bohater właściwie nie ma wpływu na swój los. Następnym powracającym tematem są władcy i ich problemy, a konkretnie jak trudno jest władać – czyli oceniać sytuację, zawierać odpowiednie sojusze czy wreszcie podejmować właściwe decyzje dla siebie i państwa. O tym traktują „Armia ślepców” oraz „Krótki sen o opisaniu świata”, który też znakomicie pokazuje różnicę pomiędzy światem opisanym w księgach a tym realnym. Kolejne dwa utwory łączy miejsce akcji, czyli Ameryka Południowa. W „Namaluj gołębia, Berckheyde” malarz papieski jest szantażowany, by zabić głowę kościoła, zaś w „Splątanym wzorze” biały rozbitek trafia do wioski Indian i zostaje uznany za emisariusza wodnego boga. Obaj mężczyźni zostają więc wystawieni na próbę charakteru i sprawdzian wartości, jakim chcą hołdować.
Zdecydowanie mniej zaangażowały mnie dwa opowiadania utrzymane w klimacie weird horroru o baronie Ott i jego przedziwnej kolekcji, czyli „Equnculus” oraz „Stwórca cieni, mistrz przemian”. Nie można tu odmówić autorowi pomysłowości, ale zabrakło mi w nich jakiejś głębszej refleksji. Ogólnie rzecz biorąc, zaważyłam tu taką prawidłowość, że im dłuższe było opowiadanie, tym lepsza była jego konstrukcja, bardziej dopracowane szczegóły, a przez to bardziej wciągająca była cała historia. Bo niestety moim zdaniem nie wszystkie opowiadania mają kojarzący się z tytułem pazur. Natomiast największą wadą tej antologii jest dla mnie zupełnie przypadkowa kolejność opowiadań – czemu nie zostały one uszeregowane według tematów, a historie z tymi samymi bohaterami nie są umieszczone jedna po drugiej?
Podsumowując, „Smoczy ogień” to dwanaście opowiadań, w których króluje klimat historycznego fantasy, zaś bohaterowie konfrontują się z demonami, smokami i nie mniej potwornymi ludźmi. Nie znajdziecie tu ani jednego szczęśliwego zakończenia, ale może wyniesiecie z lektury jakiś drobny skarb w postaci osobistej refleksji.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi.
Moja ocena: 4,5/6
Autor: Romuald Pawlak




Dawno nie czytałam nic w takiej tematyce, a jesień i zima to chyba najlepszy czas na tego typu lektury (i świąteczne!).
OdpowiedzUsuńTaka antologia na pewno dostarcza mnóstwo wrażeń.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, ale muszę przyznać, że poczułam się naprawdę zaintrygowana, czytając Twoje wrażenia o każdym z nich ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ta książka. Nie znałam tego autora, muszę się z nim zaznajomić. Piękna okładka.
OdpowiedzUsuń