20 października 2024

[recenzja] John Wyndham „Poczwarki” – Umysł czyni człowieka

Po intrygującym „Dniu tryfidów” z chęcią sięgnęłam po kolejny klasyczny utwór science fiction Johna Wyndhama zatytułowany „Poczwarki” i z zainteresowaniem zagłębiłam się w kolejną oryginalną wizję naszej przyszłości.  

Dziesięcioletni David Strorm jest jednym z wielu mieszkańców dobrze prosperującego rolniczo rejonu Waknuk, jednego z niewielu cywilizowanych terenów w odległości wielu mil. Jego społeczność jest niezwykle religijna i wierzy, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, dlatego też ojciec chłopca żarliwe wyszukuje wszelkich odstępstw od normy, w tym pojawiających się co i raz to mutacji roślin czy zwierząt, by je bezwzględnie tępić. Tak więc gdy David przypadkiem poznaje sekret swojej równoletniej sąsiadki Sophie – czyli jej sześć placów u stóp – jest zszokowany, że jest ona normalną, sympatyczną dziewczynką. Niestety, wkrótce za sprawą kogoś innego tajemnica wychodzi na jaw i cała jej rodzina zostaje złapana i zabita. Co gorsza, jakiś czas później bohater odkrywa, że on też ma mutację, która na szczęście nie jest zmianą fizyczną...

 

W zasadzie autor sięga tu po podobne motywy, co w „Dniu tryfidów” – pokazuje społeczność po apokalipsie i możliwe tory ewolucji, jednak realizuje te tematy w zupełnie inny sposób, dodając do nich strach przed innością i uciekanie w ekstremizm religijny, gdy nie wiadomo, co zrobić w trudnej sytuacji. Krajanie Davida tworzą bowiem zamkniętą grupę – w sensie dosłownym i metaforycznym, bo starają się nie dopuścić do żadnych zmian. Krytykują Dawnych Ludzi za ich ambicje i brak odpowiedzialności, sami popadając w skrajności. Czytając, zastanawiałam się, czy właśnie tak może wyglądać nasza przyszłość? Do czego będziemy w stanie się posunąć jako zbiorowość, by przetrwać w nieprzyjaznym środowisku? Co będzie akceptowalną normą i jak będzie się traktować jej naruszanie? Zadawałam sobie też pytanie, na ile warto dopasowywać się do wymagań społecznych i co zrobić, gdy okażą się one niesprawiedliwe, niesłuszne, krzywdzące czy też ograniczające rozwój? A tak się składa, że każda pokazana tu społeczność uważa, że ma najlepszy system organizacji i najszlachetniejsze wartości, dzięki czemu góruje nad innymi.

Dzień tryfidów” zawierał elementy horroru, których tu nie znajdziecie – bo w tej powieści najistotniejsze są moim zdaniem elementy fantastyki socjologicznej, bo można tu dostrzec przejście od dystopii, w której żyje bohater, do utopii, gdy poznajemy ostatnią bardzo zaawansowaną pod każdym względem grupę ludzi. I tak, by nie zaserwować żadnych spoilerów, napiszę tylko, że jestem ciekawa, czy też odbierzecie ją jako w gruncie rzeczy optymistyczną wizję naszej przyszłości. 

 

Jednak życie to zmiana i tym się różni od skał  zmiana jest istotą jego natury. Kimże więc byli niedawni panowie stworzenia, że spodziewali się pozostać niezmienieni? Forma życia, która rzuca wyzwanie ewolucji, jest zagrożeniem dla siebie: jeśli się nie przystosuje, zginie. (s. 215)

 

Ponadto interesującą postacią jest tu nie tyle główny bohater, którego dojrzewanie mamy okazję obserwować, co przede wszystkim jego mentor – wuj Axel, który jako marynarz sporo pływał i podróżował. Dzięki temu ma dużo szersze horyzonty niż ktokolwiek w Waknuk, co zresztą skrzętnie ukrywa, i zadaje chłopakowi wiele bardzo istotnych pytań oraz uświadamia mu, jak istotne są umiejętność samodzielnej oceny rzeczywistości oraz szlifowanie umysłu. W trakcie lektury śledźcie więc jego wypowiedzi uważnie, bo moim zdaniem ma wiele mądrych rzeczy do przekazania. 

 

Podsumowując, w „Poczwarkach” Johna Wyndhama postapokaliptyczne tło jest pretekstem do rozważań nad rolą religii i organizacji społecznej w obliczu przetrwania. Powieść stymuluje także do refleksji nad przyszłością ludzkości, nieuchronną ewolucją oraz lękiem przed innością i zmianą. A przede wszystkim podkreśla, jak ważne jest szlifowanie własnego umysłu, dlatego też sądzę, że przypadnie ona do gustu miłośnikom inteligentnej fantastyki naukowej.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.


Moja ocena: 5/6

 

Autor: John Wyndham

Tytuł: Poczwarki
Tytuł oryginału: The Chrysalids
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2024
Stron: 237

1 komentarz:

  1. tryfidów czytałem, bardzo fajne post apo, więc to tez przeczytam, zwłaszcza, że już zakupione:)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.