11 listopada 2023

[recenzja] J.T. Greathouse „Ogród imperium” – Apetyt na wolność

Po obiecującym pierwszym tomie inspirowanej chińską kulturą serii fantasy „Kroniki Olchy”, czyli „Dłoni Króla Słońca” z zaciekawieniem wypatrywałam kontynuacji, czyli „Ogrodu imperium”. Ucieszyło mnie szczególnie, że autor zmienił tu sposób opowiadania historii, co zdecydowanie dodało jej rumieńców.


Głupi Kundel stara się wspierać powstańcze siły w swojej ojczyźnie, czyli Nayenie, ale nie jest to proste, bo dwóch przywódców, czyli jego wuj Wredny Lis i Wściekła Wilczyca w każdej chwili mogą skoczyć sobie do gardeł. Główny bohater próbuje też znaleźć sposób na skuteczne pokonanie cesarza i podzielenie się swoją magią z innymi. Tymczasem były nauczyciel protagonisty Koro Ha dostaje intratną propozycję poprowadzenia szkoły w Toa Alon (czyli na wyspie mówców kamieni), do której miałaby uczęszczać także dziewczęta. Zaś Dłoń Lotka, młodszy brat nieżyjącego Wilgi, wyprowadza wojska imperium do Fortecy Zachodzącego Słońca, by tam ostatecznie zdławić nayeńskich rebeliantów. Z dala od nich na girzańskich stepach pojawia się też nowa istotna postać – Ral Ans Urrera, władająca ogromną mocą Zrodzona w Burzy. Wszystkie te siły zmierzają do nieuchronnej konfrontacji, której konsekwencje dotkną całego świata... 

 

 
A cóż to za świat, który został zaprojektowany przez jednego człowieka, w którym istnieją tylko te książki, które on uzna za stosowne, tylko taka magia, dla której widzi użytek, i tylko takie przekonania, które akceptuje? (s. 239)


Najlepszą decyzją, jaką podjął tu autor, była prawie całkowita rezygnacja z narracji pierwszoosobowej, bo prowadzi ją nadal jedynie Wen Olcha, a jego wątek jest jednym z czterech, które znajdują się na pierwszym planie. Pozostałe trzy osnute są rzecz jasna wokół postaci wspominanych w poprzednim akapicie i te mają narratora wszechwiedzącego. To daje nam zdecydowanie szersze spojrzenie na zmiany zachodzące w Cesarstwie Sieneńskim i pokazuje, że ognisk zmiany jest tu więcej niż sam Głupi Kundel. Dzięki temu ta część jest bardziej angażująca i zyskuje na dynamice. Nie brakuje tu wszelkiego rodzaju walk i potyczek – zarówno tych wojskowych, jak i magicznych, ale najważniejsze są naturalnie te, które toczą się w sumieniach bohaterów.

 

Lepiej stać się rozczarowaniem, ale czuć satysfakcję z życia, niż gardzić sobą ze względu na innych. (s. 459)

 

Z największym zainteresowaniem śledziłam wyzwanie, które postawił tu sobie Olcha, czyli stworzenie nowego kanonu magii, którym (podobnie jak cesarz) mógłby się dzielić z innymi. Dowiadujemy się tu sporo o naturze czarów i wynikających z tego zagrożeniach, warstwach struktury świata, jak również o rodzajach magii, które występowały i występują w opisywanym tu uniwersum. (Oprócz znanych już z pierwszego tomu wiedźm pojawiają się tu m.in. mówcy kamieni i Jeźdźcy Burzy). Jak pewnie pamiętacie, w recenzji poprzedniej części chwaliłam szerokie pole do refleksji oferowane nam przez autora i tu jest podobnie. Dużo czasu spędzamy bowiem w głowach poszczególnych postaci, poznając ich przemyślenia, trapiące ich wątpliwości, jak i reakcje na bieżące wydarzenia. Pozwala to zrozumieć zmiany, jakie w nich zachodzą i pokazać, ile jest w nich odcieni szarości, a przede wszystkim sprawić, że są wiarygodni i trójwymiarowi. A pytania, które sobie zadają, dotyczą między innymi ceny wolności, konsekwencji trudnych wyborów, sposobu walczenia o słuszną sprawę, balansowania między własnymi ambicjami a zobowiązaniami wobec innych, czy też tego, jak zbudować sprawiedliwy i bezpieczny świat. Ja dawkowałam więc sobie tę historię rozdział po rozdziale, starając się razem z bohaterami przemyśleć rozmaite zagwozdki.

 

 

Podsumowując, „Ogród imperium” J.T. Greathouse'a znacznie poszerza naszą wiedzę o naturze magii Cesarstwa Sieneńskiego, pogłębia bohaterów i wchodzi na iście epicki poziom konfliktu, pokazując cenę wolności oraz wielopoziomową walkę o porządek świata, także tę w sumieniach postaci. Autor zgrabnie balansuje tu pomiędzy akcją a refleksją, dzięki czemu z przyjemnością kosztowałam tego literackiego dania i z pewnością skuszę się na jego kolejną część.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.

 

Moja ocena: 5/6



Autor: J.T. Greathouse
Tytuł: Ogród imperium
Tytuł oryginału: The Garden of Empire
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Ilustracje: Paweł Zaręba
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2023
Stron: 524

6 komentarzy:

  1. Tym razem podziękuję, chociaż wydanie jest fantastyczne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wydania! Trudno się im oprzeć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie wydana, tom I mam na czytniku, ale jeszcze się nie złożyło bym zdążyła przeczytać. zawsze coś wyskakuje :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widać sporo zależy od narracji, ja akurat lubię pierwszoosobową, ale czasami narrator wszechwiedzący pasuje bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę sprawdzić czy jest dostępna w bibliotece. Może mi się spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na półce pierwszą część i jeżeli mi się spodoba to na pewno sięgnę po kontynuację.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.