05 listopada 2023

[recenzja patronacka] „Z magią jej do twarzy” Katarzyny Wierzbickiej – Nie taka szara myszka

Jak wypadła powieść „Z magią jej do twarzy” Katarzyny Wierzbickiej, ostatni tom trylogii urban fantasy „Między światami”? Tak skutecznie trzyma w napięciu i wielokrotnie zaskakuje, że bez zbytniego wahania objęłam ją swoim patronatem. 

 

 

Agata szykuje się do ślubu z Bartkiem, panicznie próbując ogarnąć wszystkie niezbędne przygotowania, ale nie będzie jej dane zrobić tego w spokoju, bo po pierwsze, zaczyna się psuć jej ekranujący medalion w kształcie smoka, a po drugie ledwo uchodzi z życiem z nieoczekiwanego spotkania z magicznymi istotami. Jedynym wyjściem wydaje się niestety skontaktowanie się z Dawidem i poproszenie go o pomoc – rzecz jasna po raz ostatni. Wygląda jednak na to, że prowadza się on obecnie z popełniającą kolejne poważne przestępstwa grupą półdemonów, której szuka już pół Europy...


Przepraszam – powtórzyłam. – Naprawdę chciałam dobrze.

Kiedyś napiszą te słowa na twoim nagrobku.

 

A skoro o tej niebezpiecznej gromadce mowa, przyjrzyjmy się im nieco bliżej, bo odgrywają istotną rolę w fabule. Mamy posługującą się magią luster Anę, Wiktora, który potrafi leczyć i uszkadzać ciało, umiejącego zamieniać ciała i umysły Maksa i wreszcie zmiennokształtną Kirę. Razem z Dawidem dokonują różnorodnych kradzieży, niejednokrotnie zabijając Iskry i ludzi, a ich działania mają bardzo konkretny cel, którego jednak absolutnie Wam nie zdradzę. I to właśnie z nimi związany jest jeden z najlepszych i najbardziej zaskakujących pomysłów w całym cyklu. Agata ma oczywiście wątpliwą przyjemność poznania ich bliżej, ale przy okazji także dostaje szansę zrozumienia ich motywacji. W coraz bardziej skomplikowanej układance pojawiają się jeszcze nowy przewodniczący polskiej Rady Iskier i rozgrywki pomiędzy wpływowymi rodzinami. Oraz rzecz jasna wymagania rodziny Bartka wobec ślubu i wesela w obrządku słowiańskim. Nic więc dziwnego, że napięcie rośnie ze strony na stronę, sytuacja niejednokrotnie zmienia się jak w kalejdoskopie, a pozbawiona mocy magicznych Agata ze wszystkich sił próbuje się w tym odnaleźć.



I na szczęście nie jest już tą całkowicie zahukaną szarą myszką z drugiego tomu (pt. „To nie jest kraj dla słabych magów”), bo najwyraźniej wyciągnęła wnioski z tego, co się jej przydarzyło i nawet... zaczyna pyskować! Ma oczywiście chwile słabości i nadal w wielu momentach towarzyszy jej strach, jednak podejmuje grę i zaczyna rozumieć, na czym ona polega, coraz częściej trafnie określając intencje kolejnych istot. Dociera też do niej, że powinna zacząć świadomie decydować, czego chce, bo nie zadowoli wszystkich, a życie ma tylko jedno. Ogromnie mnie cieszy, że ta postać tak się rozwinęła, bo w poprzedniej części była momentami denerwująca. Ale najbardziej przypadło mi do gustu to, jak duży wpływ na fabułę mają jej decyzje.


Jak wiecie, nie przepadam za wątkami romantycznymi, ale muszę się po cichu przyznać, że zakończenia prowadzonego tu wypatrywałam z niecierpliwością. Bo zarówno Dawid, jak i Agata są przecież istotami po przejściach, które ukrywają prawdziwe emocje, i na domiar złego żadne z nich nie umie rozmawiać szczerze, choć każde z zupełnie innego powodu. A w złożonej sytuacji, w której oboje się znajdują, osobiste szczęście to przecież ostatnia rzecz na liście priorytetów. 

 

 

Koniecznie muszę też wspomnieć o tym, jak została poprowadzona jedna z moich ulubionych postaci, czyli Marta. Jest niczym bardzo stara istota w młodym ciele, z ogromną mocą, ale niemal pozbawiona ludzkich emocji, tak więc w wielu momentach czytając o jej zachowaniu, miałam ciarki na plecach. I trzymałam kciuki, by znalazła wreszcie kogoś, kto ją zrozumie i będzie umiał mądrze wesprzeć. Musicie dotrzeć do finału, by się przekonać, czy jest to w ogóle możliwe.

  


Sztuczna inteligencja nigdy nie będzie w stanie wygrać z naturalną głupotą.

Ta część ma natomiast zdecydowanie mniej słowiańskiego klimatu czy zabawnych sytuacji niż poprzednie, ale wiele postaci stosuje ironię w wypowiedziach, znajdziecie tu więc zdrową dawkę humoru, czasem nawet czarnego. Robi się zdecydowanie bardziej poważnie, a niektóre pomysły autorki są na wskroś współczesne i idealnie pasują do nowoczesnego urban fantasy. Pewnym minusem może być pierwszoosobowa narracja, która nie pozwala spojrzeć szerzej na opisywane wydarzenia, ale przede wszystkim to, że system magii jest tu jedynie pobieżnie zarysowany, a jego zasady nie są jak na mój gust wystarczająco precyzyjnie określone. Podobnie ma się rzecz z kreowanym tu uniwersum. To jednak częsty zabieg stosowany w urban fantasy, więc nie powinien specjalnie dziwić fanów gatunku.

 

Najwyższa pora na wyliczenie powodów, dla których objęłam tę powieść patronatem. Po pierwsze, dlatego że Kasia Wierzbicka po wirtuozersku prowadzi wielowarstwową fabułę, dostarczając ogromnej dawki zaskoczeń i emocji. Po drugie, ze względu na zgrabnie wprowadzoną symbolikę myszy, niepozornej istotki, która jednak może dokonać nie lada wyczynów. Trzeba mieć zresztą nie lada odwagę autorską, by w erze mocarnych głównych bohaterek postawić na tak nieoczywistą, niemal doskonale przeciętną protagonistkę i jeszcze umieć ją konsekwentnie poprowadzić. Po trzecie, w wyniku tego, jak rozwija się Agata i mimo tego, że jej chęć czynienia dobra czasami odnosi skutek przeciwny do zamierzonego, to jednak stara się nie porzucać swoich ideałów. Po czwarte, z powodu rewelacyjnego pomysłu dotyczącego grupy przestępczych półdemonów. A po piąte, za sprawą irytującego Dawida i momentami przerażającej Marty, do których prawdziwej natury trzeba się dokopać, dzięki czemu są tak interesująco wykreowanymi postaciami. A że zakończenie nie jest zamknięte, to być może będziemy kiedyś mieli szansę wrócić do tego uniwersum... Na co pewnie nie tylko ja liczę.



Z magią jej do twarzy” Katarzyny Wierzbickiej to mknąca do przodu niczym rozpędzona lokomotywa opowieść o dziewczynie bez mocy, która musi odnaleźć się w piętrowych intrygach magicznych istot. Ale jak to zrobić, gdy ledwo ogarnia się samą siebie, a na dodatek dzieli się emocje z wkurzającym półdemonem? Rozgrywka szara myszka z dobrymi chęciami kontra Iskry z pewnością dostarczy Wam całej masy emocji i zaskoczeń, czym prędzej bierzcie się więc za czytanie!


Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce i wydawnictwu Spisek Pisarzy.


Moja ocena: 5/6



Autor: Katarzyna Wierzbicka
Tytuł: Z magią jej do twarzy
Wydawnictwo: Spisek Pisarzy
Rok wydania: 2023
Stron: 519

Na cykl urban fantasy „Między światami” składają się:

1) Tajne przez magiczne

2) To nie jest kraj dla słabych magów

3) Z magią jej do twarzy

5 komentarzy:

  1. Super, że cały cykl jest sympatyczny. Będę wyglądała promocji by znalazł się w moim posiadaniu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei lubię wątki romantyczne w każdym wydaniu, więc super, że taki jest też w tej serii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej serii wiele ciepłych słów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pobrałam sobie pierwszy tom na Legimi, ale jest tak cudnie wydana ta trylogia, że chyba muszę mieć papier :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiedziałam, że jest już trzeci tom. Dwa poprzednie bardzo mi się podobały.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.