To niej jest kraj dla słabych magów Katarzyny Wierzbickiej to kontynuacja urban fantasy Tajne przez magiczne, która trzyma w nieustającym napięciu od pierwszego do ostatniego słowa. Czy jednak dotknęła ją klątwa drugiego tomu? Tego dowiecie się z mojej recenzji.
Od burzliwego finału poprzedniego tomu bardzo wiele się zmieniło, bo po ujawnieniu istnienia magii świat staje się dla wszystkich bardziej niebezpieczny – samozwańcze bojówki polują bowiem na magów. Tymczasem półdemon Dawid zapada się pod ziemię, zaś Agata zamyka się w domu, pogrążając się w marazmie. Zapomina nawet nakarmić swojego kota, co dyskretnie wypomina jej sympatyczny sąsiad Bartek. Była przedszkolna woźna musi się jednak wziąć w garść, gdy Rada wzywa ją na rozmowę i każe wypełniać swoje polecenia pod groźbą skrzywdzenia jej rodziny. I właśnie w tym momencie w życiu głównej bohaterki pojawia się Krzysztof Zaruski, który poszukuje broni na demony i proponuje jej wspólną wyprawę, by ją odnaleźć. I tak zaczyna się szalona wycieczka, a wydarzenia zaczynają się spiętrzać, bo w tym samym czasie Dawid oraz Weles wraz z matką protagonistki Angelą ani przez chwilę nie próżnują...
Najlepiej zrealizowanym elementem tej powieści jest brawurowo posuwająca się do przodu, wypełniona po brzegi akcją fabuła. Książki po prostu nie da się odłożyć, póki nie doczyta się jej do końca. Zaś jej klimat znacznie różni się od poprzedniego tomu – jest tu bowiem zdecydowanie bardziej brutalnie, krwawo i poważnie. Osobiście nieco żałuję, że nie było tu nieco więcej lżejszego humoru, ale z drugiej strony rozumiem, że nie pasowałby on do obecnej tu atmosfery wiecznego zagrożenia. Niestety, w stosunku do pierwszego tomu także słowiańskość jest tu mniej odczuwalna, pojawiają się jedynie pojedyncze nowe istoty z tej mitologii.
W kwestii bohaterów zapewne nie tylko ja czekałam na triumfalny powrót Dawida i uspokajam wszystkie jego fanki, że bezczelny brunet z przytupem wkracza w życie Agaty, by je skutecznie zatruwać, a ona sama nie pozostaje mu dłużna. Co mnie ucieszyło, autorka wprowadza przy tym sporo informacji o pochodzeniu oraz mocach demonów i półdemonów. Poznajemy też kolejnego słowiańskiego boga, którego symbol znajduje się tradycyjnie na okładce, oraz jego niezwykły dom na skrzyżowaniu światów – moim zdaniem najciekawsze miejsce w całej powieści. Ku mojej uciesze, istotną rolę do odegrania ma też mała Marta, która odrobinę się rozwija. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów młodszej siostry protagonistki, bo uważam, że ma ona ogromny potencjał fabularny.
Pod koniec pierwszego tomu autorka podjęła spore ryzyko, zmieniając równowagę świata i w moim odczuciu nie do końca się ono opłaciło. I niestety uważam, że na tym polu zadziałała klątwa drugiego tomu. Wspominałam już wcześniej o większym ciężarze oraz powadze całej opowieści, ale elementem, który najbardziej mi zgrzytał podczas lektury powieści, była Agata. W nowym śmiertelnie niebezpiecznym świecie pomysł na główną bohaterkę bez magicznych mocy w moim odczuciu po prostu się nie sprawdza. Wprawdzie kilka razy przekonuje ona towarzyszących jej magów, by zrobili coś sensownego, jednak to ona miała tu teoretycznie grać pierwsze skrzypce, a bez czarowania tak naprawdę nie jest w stanie tego zrobić. Przeszkadzało mi też to, że całość wydarzeń możemy obserwować jedynie z jej punktu widzenia – niewiele wiedzącej i będącej w stanie dokonać istoty, która w zasadzie przede wszystkim reaguje na bombardujące ją i świat dookoła wydarzenia. W dodatku wszystko dzieje się tak szybko, że ani protagonistka, ani czytelnik nie mają czasu na zadawanie pytań. A w moim odczuciu młoda kobieta powinna była nieustannie to robić, by rozważyć konsekwencje swoich pospiesznie podejmowanych decyzji, np. o wzięciu udziału w pewnym rytuale. Z jednej strony rozumiem jej emocje i pragnienie znalezienia się gdzie indziej jako reakcję na ogromny stres, ale z drugiej nie wiem, skąd w niej to poczucie pustki, nie mówiąc już o tym, że rzuca się każdemu napotkanemu przystojniejszemu facetowi w ramiona. Niestety, nie byłam w stanie do końca wczuć się w tę postać i jej odpowiednio kibicować.
Ponadto niezmiernie zdziwiło mnie to, w jaki sposób w finale Rada wpływa na całą sytuację, bo jej działania wymagają tak ogromnej ilości mocy, że powinny wywołać solidny paradoks albo nawet zniszczyć rzeczywistość. Co więcej, ponieważ obserwujemy wszystko oczami Agaty, nie dowiadujemy się, jakie są zasady i cena potężniejszego czarostwa – a jako doświadczony czytelnik fantasy jestem przyzwyczajona do tego, że są one określone. Miałam też nadzieję na więcej informacji o innych światach – jakie są, jakie prawa w nich obowiązują, a przede wszystkim dlaczego Weles czy demony tak bardzo chcą z nich dać nogę. Bo liczę, że nie bez powodu seria jest zatytułowana Między światami. Może autorka powie o nich więcej w trzecim tomie? Prawdę mówiąc, marzy mi się w nim przesunięcie czasu i powieść detektywistyczna w stylu noir z budzącym całą gamę emocji Dawidem w roli głównej i dorosłą już młodszą siostrą Agaty jako jego współpracowniczką bądź też przeciwniczką. Ale koniec moich zachcianek, pora na podsumowanie.
Reasumując, jeżeli macie ochotę na urban fantasy z dużą ilością zaskoczeń i wartką akcją, pędząca do przodu niczym śnieżna kula, śmiało sięgajcie po To nie jest kraj dla słabych magów. Ale jeżeli tak jak ja lubicie ściślej określone reguły magii oraz rzutkich, będących w stanie kreować wydarzenia protagonistów, możecie niestety poczuć drobny niedosyt. Przekonajcie się osobiście, czy ta opowieść przypadnie Wam do gustu, ale myślę, że ma na to sporą szansę ze względu na swoje niezaprzeczalne walory rozrywkowe.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Spisek Pisarzy.
Moja ocena: 4,5/6
Autor: Katarzyna Wierzbicka
Tytuł: To nie jest kraj dla słabych magów
Wydawnictwo: Spisek Pisarzy
Rok wydania: 2022
Stron: 464
Nie sięgam zbyt często po fantastykę, ale ta wydaje się interesująca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że lektura powinna trafić w mój gust.
OdpowiedzUsuńLubię taką tematykę <3
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom tej serii i już nie mogę doczekać się lektury tego wydania.
OdpowiedzUsuńMimo że drugi tom był niebo słabszy to odnoszę wrażenie że to jednak godna kontynuacja.
OdpowiedzUsuń