Po rewelacyjnym debiucie Joanny W. Gajzler zatytułowanym „Bóg Maszyna” wyczekiwałam na kolejne utwory autorki, bez wahania wgryzłam się więc w urban fantasy „Necrovet”, którego główną bohaterką jest Florentyna Kuna, technik weterynarii. Rodowita Warszawianka przeprowadza się do dwóch ciotek na polską wieś i zatrudna w dość nietypowej, bo prowadzonej przez nekromantkę, lecznicy dla zwierząt. A ponieważ w wyniku eksperymentu miliardera i koniunkcji dwóch światów pojawiły się tu niedawno magiczne bestie, również i nimi trzeba się zajmować. Fabuła prowadzona jest bardzo luźno, opiera się na epizodach z kolejnymi stworzeniami i pokazuje codzienność, a może raczej niecodzienność pracowników firmy weterynaryjno-nekromantycznej.
Przypadły mi tu do gustu tytuły poszczególnych rozdziałów nawiązujące do popularnych dzieł literackich i nie tylko, a także pytania typu w jakich okolicznościach można ożywiać pupilów czy też coraz gorsze problemy genetyczne ras np. psów hodowlanych. Na minus zaliczam wyraźny podział bohaterów na dobrych i złych, bardzo mgliste określenie zasad działania magii, zbyt dużo szczegółów dotyczących poszczególnych procedur medycznych, ale przede wszystkim urywaną, epizodyczną fabułę, która zaangażowała mnie w niewielkim stopniu, bo nie ma w niej właściwie żadnej stawki, jest za to katalog magicznych zwierząt.
Komu polecam tę pozycję? Miłośnikom magicznych bestii oraz osobom, które chcą poznać szczegóły pracy technika weterynaryjnego, a przy okazji przeczytać pozycję lekką i niewymagającą specjalnego skupienia, taką w sam raz na letnie upały. Jest to pierwszy tom serii, ale raczej nie będę kontynuowała jej czytania, bo prawie wcale mnie nie wciągnęła, a jakie jest Wasze zdanie o niej?
Moja ocena: 3/6
Autor: Joanna W. Gajzler
Tytuł: Necrovet. Usługi weterynaryjno-nekromantyczne
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania: 2023
Stron: 315
Skoro Cię nie wciągnęła, to z pewnością i mi byłoby trudno w nią wniknąć.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że książka nie skradła twojego serca, bo kupiłam ją i przyznaję, zrobiłam to pod wpływem emocji. Teraz trochę mój entuzjazm zmalał...
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, gdy widzę tę książkę, nie mogę napatrzeć się na jej okładkę... <3
OdpowiedzUsuńNie jest to pozycja dla mnie, ale jak piszesz i Ciebie ona nie urzekła
OdpowiedzUsuń