Tygiel Dusz Mitchella Hogana był jedną z najbardziej intrygujących książek fantasy, jakie przeczytałam w 2022 roku, z niecierpliwością czekałam więc na kontynuację, czyli Krew niewinnych. A jak wypadła w moich oczach, opisuję w niniejszej recenzji.
Caldan wraz z Amerdanem, Mirandą, Dzwonkami i Elpidią próbują dostać się do najbliższej siedziby Protektorów, by ostrzec ich przed zbliżającym się niebezpieczeństwem i uzyskać pomoc. Tymczasem były sędzia Vasil wspiera tajemniczą grupę Pierwszego Wybawiciela, dowiadując się więcej o prawdziwej naturze zagrożenia. W solidne tarapaty wpada też mistrzyni wywiadu Felice, bo zamiast uciec z miasta, postanawia stawić opór, przez co wpada w łapy najeźdźców. Wszyscy próbują zrozumieć, jaki jest plan Kelhaka i jego sił, by być w stanie zapobiec realizacji choć części ich planów.
I właśnie wokół Caldana, Vasila i Felice obudowane są trzy główne wątki, choć niestety nie są poprowadzone w atak angażujący sposób, jak w poprzednim tomie. Przeszkadzało mi przede wszystkim to, że jak na epic fantasy w moim odczuciu rozdziały poświęcone działaniom danego bohatera są zbyt krótkie. Ponadto autor bez przerwy przenosi nas w kolejne miejsce i do innej osoby, przez co nie byłam się w stanie odpowiednio skupić, by poskładać wszystkie fragmenty w całość. Jest tu wprawdzie wiele zaskakujących zwrotów akcji, ale równie dużo zbiegów okoliczności, które są czasem nie do końca wiarygodnie uzasadnione. Miałam wrażenie, że autor rzuca nam tu taki żwirek fabularny, z którego samodzielnie musimy usypać sobie czytelniczą ścieżkę.
Ciekawym aspektem były natomiast postaci – bo Caldan staje się zdecydowanie lepszym magiem, coraz lepiej rozumiejącym naturę mocy, zaczyna też zastanawiać się nad swoją motywacją i konsekwencjami własnych decyzji. Dowiadujemy się też znacznie więcej o Amerdanie i Dzwonkach, a do tego autor wprowadza całą plejadę bohaterów drugoplanowych, z których nikt z nich nie jest całkowicie zły albo dobry – ale każdy ma jakieś cele i tajemnice. Zdecydowanie najbardziej ze wszystkich zaintrygował mnie cesarz i jego unikatowe umiejętności. Niezbyt wysoko oceniam natomiast wątek Vasila – który tylko początkowo ma okazję wykorzystywać swój talent, a potem w zasadzie zostaje zmuszony do przekwalifikowania się na wojownika.
Z zainteresowaniem śledziłam natomiast nowe informacje o świecie, choć wyraźnie widoczny jest tu syndrom drugiego tomu – „Drodzy czytelnicy, mogę wam odsłonić co nieco, ale te najciekawsze informacje ujawnię dopiero w finale”. Dostajemy jednak przykłady coraz bardziej zaawansowanego użycia magii i jej strumieni oraz coraz potężniejsze rzemyśliwa, mamy też okazję prześledzić istotne elementy historii, dzięki czemu zaczynamy dostrzegać skalę zagrożenia. Do tego zgodnie z obietnicą w tytule trup ściele coraz gęściej, więc robi się coraz niebezpieczniej...
Podsumowując, Krew niewinnych nie była dla mnie fabularnie tak angażująca jak Tygiel Dusz, jednak rozwinęła bohaterów i ich umiejętności, warstwę mistyczną oraz historię świata na tyle, że z chęcią przekonam się, jak się skończy ta epicka rozgrywka. Czekam więc na ostatni tom tej serii, który będzie zatytułowany Rozbite imperium.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.
Moja ocena: 4/6
Autor: Mitchell Hogan
Tytuł: Krew niewinnych
Tytuł oryginału: Blood of Innocents
Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2023
Stron: 690
Na pewno przeczytam, to dokładnie takie książki, jakie lubię. Zachwycam się też mapką. Czy ja naprawdę tam widzę "Zdechkoń"?
OdpowiedzUsuńLubię fantastykę i ta seria przewija mi się gdzieś w internetach, ale jak na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale muszę, ależ ta książka jest przepięknie wydana! A co do treści, pomimo, że ciebie aż tak zaangażowała, to mnie skusiłaś, by sprawdzić Tygiel dusz.
OdpowiedzUsuńW razie czego w przypadku tej serii mam do nadrobienia jeszcze pierwszy tom.
OdpowiedzUsuń