Puste diabły Magdaleny Świerczek-Gryboś to powieść łącząca elementy obyczajowe z realizmem magicznym, która wywołuje istne tornado emocjonalne w głowie odbiorcy. Trudno bowiem opanować ogrom myśli, które pojawiają się przy próbie recepcji utworu.
Protagonistka i zarazem narratorka tej opowieści, Kalina Jarosz, jest redaktorką i pisarką, która z powodu otrzymania ważnej nagrody za twórczość w dziedzinie fantastyki właśnie zaczyna być sławna, jednak ze względu na swoją złożoną naturę nie czuje się z tym do końca komfortowo. Na domiar złego na gali niepodziewanie pojawia się mężczyzna z jej nad wyraz burzliwej przeszłości, który również zajmuje się powieściopisarstwem. I tak nadwrażliwa artystka, która nie radzi sobie zbyt dobrze z bieżącymi problemami i interakcją społeczną, musi jeszcze rozliczyć się z widmem tragicznych wydarzeń sprzed dziesięciu lat...
Kalina próbuje wspomagać się rozmaitymi substancjami psychoaktywnymi, a jej wizje po ich zażyciu są tak zaawansowane, że trudno ocenić, czy dzieją się naprawdę, czy są tylko wytworem nadproduktywnego umysłu bohaterki. A wchodzimy w niego bardzo głęboko, bo narracja prowadzona jest w pierwszej osobie właśnie przez wspomnianą pisarkę. Prowadzi nas przy tym przez barwną mozaikę istotnych dla niej tematów – między innymi antynatalizmu, przeczucia nieuniknionej katastrofy ekologicznej, dychotomii cywilizacja-natura, nadwrażliwości na rozmaite bodźce, niedopasowania społecznego, aż wreszcie najważniejszych tu istot – pustych diabłów.
A tak prezentuje się pieczątka, którą został ozdobiony mój egzemplarz:
Pod względem formy utwór wyraźnie czerpie inspiracje z postmodernizmu – bo pojawiają się tu liczne nawiązania do innych utworów, w tym cytaty z książek i konkretnych piosenek, autorka zdecydowała się na akty zamiast rozdziałów, a ponadto umieściła powieść w powieści, która jest dość istotna, bo poświęcona została tytułowym stworzeniom. Warstwa stylistyczna również ma wiele do zaoferowania, ponieważ autorka bardzo umiejętnie wplotła w nią różnorodne środki stylistyczne, swobodnie lawirując między językiem potocznym i literackim. Nie jest to jednak historia dla tych, którzy szukają tradycyjnej fabuły, bo jest ona jedynie ramą do pokazania umysłu artystki. I znając wcześniejszą twórczość Magdaleny Świeczek-Gryboś, zaryzykuję stwierdzenie, że Kalina jest jej porte-parole.
Puste diabły Magdaleny Świerczek-Gryboś to jedna z tych lektur, przy których mózg i emocje działają na najwyższych obrotach, choć dostarczane im bodźce niekoniecznie są tu przyjemne. Wędrując w głąb umysłu głównej bohaterki, doświadczamy tu na zmianę epifanii i katharsis, a niejednokrotnie obu naraz. Myślę, że właśnie na tym polega prawdziwa sztuka – że artysta przekazuje odbiorcy taki ogrom wrażeń i refleksji, że można być zdruzgotanym i zachwyconym jednocześnie. Sprawdźcie więc koniecznie, jak wpłynie na Was ta intymna opowieść i jakich doznań oraz przemyśleń dostarczy.
Autor: Magdalena Świerczek-Gryboś
Tytuł: Puste diabły
Wydawnictwo: EmpikGo
Rok wydania: 2021
Stron: 184
Bardzo dobrze, że książka wywołuje ogrom myśli u odbiorcy. To atut.
OdpowiedzUsuńKurcze naprawdę warto sięgnąć po tę książką - zapisuje sobie ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPO tym, jak o niej piszesz, powstaje chęć jej przeczytania!
OdpowiedzUsuńTeraz coraz trudniej o książki wywołujące takie emocje. Piszesz tak o książce, że aż chce się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńczytając taką recenzję aż chce się człowiek przekonać na własnej skórze :) Tonery Samsung pozdrawiają.
UsuńSuper, że dostarcza emocji ❤
OdpowiedzUsuńJeszcze nic tej autorki nie czytałam, ale recenzje jej książek są tak ciekawe, że w końcu muszę coś przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się... specyficzna, a takie lubię
OdpowiedzUsuń