Dark fantasy Czerń nie zapomina
Agnieszki Hałas to piąty i zarazem ostatni tom cyklu Teatr
węży. I musicie wiedzieć, że trzyma w nieustannym
napięciu od pierwszej do ostatniej strony, serwując nam iście
epicki finał.
Jeżeli od początku spodziewacie się
dużo Brune, to mam dla Was niespodziankę –
otóż fabuła zaczyna się od jego poszukiwań. A wyruszają na nie
zarówno posłańcy z Doliny Śniedzi, rzecz jasna mając za zadanie
go zabić, jak i srebrni magowie, którzy chcą zmusić go do
współpracy, a także znana nam z poprzednich tomów widząca
przyszłość Lorraine Alexia Nevers, wspierana przez odmieńców
Rożka i Pyszczek oraz (ku mej wielkiej uciesze) chowańca Zazela.
Tymczasem demony z Doliny Rdzy nie próżnują i przygotowują wybuch
zarazy w dwóch wielkich miastach, któremu próbują zapobiec
członkowie Elity, mający coraz więcej zdrajców w swoich
szeregach. I właśnie między innymi tym zajmuje się Akhania ar
Vithanare, złapawszy sobie do pomocy dwóch ka-ira, młodą Shial
Manesserię zwaną Śnieg i bardziej doświadczonego Ferena Berilta.
W tym tomie autorka w pełni wykorzystuje
potencjał srebrnego zakonu –
pokazuje zarówno ich idealistyczne plany i chęć chronienia
Zmroczy, ale także ambitne projekty, które bywają dwuznaczne
moralnie. W poprzednich częściach cyklu brakowało mi nieco
determinacji srebrnych w walce z demonami, ich najważniejszym
zadaniem jest przecież pilnowanie Ekwilibrium, a tu dostałam ją w
całej krasie. Z niekłamaną przyjemnością obserwowałam zatem
działania Akhanii z Zakonu Dziewiątej Przysięgi, zajmującego się
walką z Otchłanią. Srebrna magini wyrasta tu na pierwszoplanową
postać, prezentując przy tym wszelkie odcienie szarości –
umiejętnie planuje i przewiduje wydarzenia, pozwala sobie nawet na
pewien optymizm i idealizm, wyznając jednak zasadę ograniczonego
zaufania do innych. Co się zaś tyczy Brune, stara się ociągać w
wykonywaniu poleceń władcy Doliny Popiołów, ale natychmiast
interweniuje, gdy jego przyjaciele znajdują się w
niebezpieczeństwie. Również Śnieg i Feren są interesującymi
postaciami, mającymi chwilami przeciwstawne do siebie poglądy.
Z
całą pewnością nie chciałabym żyć w świecie Zmroczy –
bo jak na dark fantasy przystało, ludzie są tu tylko pokarmem, a
ich dusze paliwem dla demonów. Te ostatnie zrobią wszystko, by
zdobyć energię, a że nie da się ich zabić i mają dużo czasu,
realizują kolejne złowrogie plany. Bogowie odeszli, i teraz tylko
magowie mogą powstrzymać zakusy Dolin, a mimo całego swojego
doświadczenia i opanowania okazują się jedynie ludźmi,
niejednokrotnie zdradzając zasady Elity, by realizować własne
plany. Ten wątek również został tu znakomicie wykorzystany przez
autorkę, dzięki czemu fabuła jest moim zdaniem najbardziej
ekscytująca ze wszystkich dotychczasowych części, zmierzając do
wręcz niewyobrażalnej w konsekwencjach katastrofy. I co ciekawe,
dobre intencje miewają tu negatywne skutki, a z gruntu złe
eksperymenty wręcz przeciwnie. I ta nieprzewidywalność jest
kolejną zaletą książki.
Finał i rozwiązanie akcji pokazuje to,
co widzę jako podstawową wadę tego świata, a o czym wspominałam
w poprzednich recenzjach –
Zmrocza jest prędzej czy później skazana na zagładę i sami
magowie mimo całej swojej wiedzy i doświadczenia nie mają szans
jej uratować, bo demony są nieśmiertelne i ciągle knując, nie
ustają w wysiłkach rozerwania postawionej przez bogów zasłony. I
właśnie ze względu na tę zdecydowaną przewagę istot z Otchłani
pisarka musi w tym cyklu stosować rozwiązania deus ex machina,
za którymi nie przepadam, bo wolę, gdy to postaci osobiście
rozwiązują postawione przed nimi problemy. Dziwi mnie też
podejście ludzi do zarazy –
skoro wielokrotnie w ich historii choroby zakaźne były wywoływane
przez demony w celu gromadzenia dusz, dlaczego zwlekają z
ogłoszeniem kwarantanny do momentu, gdy jest już za późno?
Chciałabym też dowiedzieć się więcej o planach żywiołów,
sylfów czy też gnomów i ich relacji z Otchłanią, i czemu srebrni
czy czarni magowie nie zawiązują z nimi sojuszy przeciwko demonom,
ale może autorka napisze o tym jakieś opowiadania? Za to Brune
dostał dość interesujący finał, i kto wie, może jeszcze kiedyś
o nim usłyszymy?
Jeśli nie mieliście jeszcze styczności
z cyklem dark fantasy Agnieszki Hałas zatytułowanym Teatr węży,
teraz jest idealny moment, by to nadrobić, bo jest już kompletny. I
mimo, że fabularnie bywa nierówny, to ostatnia część, Czerń
nie zapomina, dostarczy wam wielu niezwykłych emocji,
niejednoznacznych postaci i w gruncie rzeczy przerażającego świata
przedstawionego, w którym trwa nieustanna walka z demonami o
przetrwanie ludzi. Polecam Wam zatem sięgnięcie po tę niepokojącą
lekturę.
Cykl Teatr węży składa się z następujących powieści:
1) Dwie karty
2) Pośród cieni
5) Czerń nie zapomina.
(Wystarczy kliknąć na tytuł, by przenieść się do recenzji.)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
autorce i wydawnictwu Rebis.
Autor:
Agnieszka Hałas
Tytuł:
Czerń nie zapomina
Wydawnictwo:
Rebis
Rok
wydania: 2020
Choć też nie byłam w pełni zadowolona z ostatecznego rozwiązania wszystkich problemów, dobrze się bawiłam w trakcie lektury! Na pewno chętnie wrócę w przyszłości do świata Zmroczy :)
OdpowiedzUsuńChyba po raz pierwszy słyszę o tej książce i serii, ale brzmi jak coś dla mnie, więc chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńZachęcająco brzmią wrażenia czytelnicze, nabrałam chęci na spotkanie z cyklem, dawno nie obracałam się w tych klimatach, może namówię też córkę, zatem będę mieć na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńwoooow aż mam ochotę na bią ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom tej serii i na razie nie mam zamiaru do niej wracać.
OdpowiedzUsuńNie znam tego cyklu
OdpowiedzUsuń