18 lipca 2020

Kwestia równowagi – „Czerń nie zapomina” Agnieszki Hałas

Dark fantasy Czerń nie zapomina Agnieszki Hałas to piąty i zarazem ostatni tom cyklu Teatr węży. I musicie wiedzieć, że trzyma w nieustannym napięciu od pierwszej do ostatniej strony, serwując nam iście epicki finał. 

 
Jeżeli od początku spodziewacie się dużo Brune, to mam dla Was niespodziankę otóż fabuła zaczyna się od jego poszukiwań. A wyruszają na nie zarówno posłańcy z Doliny Śniedzi, rzecz jasna mając za zadanie go zabić, jak i srebrni magowie, którzy chcą zmusić go do współpracy, a także znana nam z poprzednich tomów widząca przyszłość Lorraine Alexia Nevers, wspierana przez odmieńców Rożka i Pyszczek oraz (ku mej wielkiej uciesze) chowańca Zazela. Tymczasem demony z Doliny Rdzy nie próżnują i przygotowują wybuch zarazy w dwóch wielkich miastach, któremu próbują zapobiec członkowie Elity, mający coraz więcej zdrajców w swoich szeregach. I właśnie między innymi tym zajmuje się Akhania ar Vithanare, złapawszy sobie do pomocy dwóch ka-ira, młodą Shial Manesserię zwaną Śnieg i bardziej doświadczonego Ferena Berilta.

W tym tomie autorka w pełni wykorzystuje potencjał srebrnego zakonu pokazuje zarówno ich idealistyczne plany i chęć chronienia Zmroczy, ale także ambitne projekty, które bywają dwuznaczne moralnie. W poprzednich częściach cyklu brakowało mi nieco determinacji srebrnych w walce z demonami, ich najważniejszym zadaniem jest przecież pilnowanie Ekwilibrium, a tu dostałam ją w całej krasie. Z niekłamaną przyjemnością obserwowałam zatem działania Akhanii z Zakonu Dziewiątej Przysięgi, zajmującego się walką z Otchłanią. Srebrna magini wyrasta tu na pierwszoplanową postać, prezentując przy tym wszelkie odcienie szarości umiejętnie planuje i przewiduje wydarzenia, pozwala sobie nawet na pewien optymizm i idealizm, wyznając jednak zasadę ograniczonego zaufania do innych. Co się zaś tyczy Brune, stara się ociągać w wykonywaniu poleceń władcy Doliny Popiołów, ale natychmiast interweniuje, gdy jego przyjaciele znajdują się w niebezpieczeństwie. Również Śnieg i Feren są interesującymi postaciami, mającymi chwilami przeciwstawne do siebie poglądy.

Z całą pewnością nie chciałabym żyć w świecie Zmroczy bo jak na dark fantasy przystało, ludzie są tu tylko pokarmem, a ich dusze paliwem dla demonów. Te ostatnie zrobią wszystko, by zdobyć energię, a że nie da się ich zabić i mają dużo czasu, realizują kolejne złowrogie plany. Bogowie odeszli, i teraz tylko magowie mogą powstrzymać zakusy Dolin, a mimo całego swojego doświadczenia i opanowania okazują się jedynie ludźmi, niejednokrotnie zdradzając zasady Elity, by realizować własne plany. Ten wątek również został tu znakomicie wykorzystany przez autorkę, dzięki czemu fabuła jest moim zdaniem najbardziej ekscytująca ze wszystkich dotychczasowych części, zmierzając do wręcz niewyobrażalnej w konsekwencjach katastrofy. I co ciekawe, dobre intencje miewają tu negatywne skutki, a z gruntu złe eksperymenty wręcz przeciwnie. I ta nieprzewidywalność jest kolejną zaletą książki.


Finał i rozwiązanie akcji pokazuje to, co widzę jako podstawową wadę tego świata, a o czym wspominałam w poprzednich recenzjach Zmrocza jest prędzej czy później skazana na zagładę i sami magowie mimo całej swojej wiedzy i doświadczenia nie mają szans jej uratować, bo demony są nieśmiertelne i ciągle knując, nie ustają w wysiłkach rozerwania postawionej przez bogów zasłony. I właśnie ze względu na tę zdecydowaną przewagę istot z Otchłani pisarka musi w tym cyklu stosować rozwiązania deus ex machina, za którymi nie przepadam, bo wolę, gdy to postaci osobiście rozwiązują postawione przed nimi problemy. Dziwi mnie też podejście ludzi do zarazy skoro wielokrotnie w ich historii choroby zakaźne były wywoływane przez demony w celu gromadzenia dusz, dlaczego zwlekają z ogłoszeniem kwarantanny do momentu, gdy jest już za późno? Chciałabym też dowiedzieć się więcej o planach żywiołów, sylfów czy też gnomów i ich relacji z Otchłanią, i czemu srebrni czy czarni magowie nie zawiązują z nimi sojuszy przeciwko demonom, ale może autorka napisze o tym jakieś opowiadania? Za to Brune dostał dość interesujący finał, i kto wie, może jeszcze kiedyś o nim usłyszymy?

Jeśli nie mieliście jeszcze styczności z cyklem dark fantasy Agnieszki Hałas zatytułowanym Teatr węży, teraz jest idealny moment, by to nadrobić, bo jest już kompletny. I mimo, że fabularnie bywa nierówny, to ostatnia część, Czerń nie zapomina, dostarczy wam wielu niezwykłych emocji, niejednoznacznych postaci i w gruncie rzeczy przerażającego świata przedstawionego, w którym trwa nieustanna walka z demonami o przetrwanie ludzi. Polecam Wam zatem sięgnięcie po tę niepokojącą lekturę.

Cykl Teatr węży składa się z następujących powieści:
5) Czerń nie zapomina.
(Wystarczy kliknąć na tytuł, by przenieść się do recenzji.)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce i wydawnictwu Rebis.

Autor: Agnieszka Hałas
Tytuł: Czerń nie zapomina
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2020

6 komentarzy:

  1. Choć też nie byłam w pełni zadowolona z ostatecznego rozwiązania wszystkich problemów, dobrze się bawiłam w trakcie lektury! Na pewno chętnie wrócę w przyszłości do świata Zmroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba po raz pierwszy słyszę o tej książce i serii, ale brzmi jak coś dla mnie, więc chętnie się z nią zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachęcająco brzmią wrażenia czytelnicze, nabrałam chęci na spotkanie z cyklem, dawno nie obracałam się w tych klimatach, może namówię też córkę, zatem będę mieć na uwadze. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. woooow aż mam ochotę na bią ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam pierwszy tom tej serii i na razie nie mam zamiaru do niej wracać.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.