Ostatnie
lato Wandalów. Wandalasunta to debiut Jakuba Urbańczyka, łączący
powieść historyczną i fantastykę, przedstawiający dzieje
tytułowego ludu w połowie VI wieku na terenach późniejszej
Polski, a zarazem retelling legendy o smoku wawelskim.
Głównym
miejscem wydarzeń jest Wahwelberga nad Vistlą, do której po kilku
pokoleniach powracają Wandalowie, odbywszy wędrówkę aż do
Kartaginy w Afryce. Rządzi nimi najwyższy król – krak, czyli
starzejący się Alamund, ojciec Ariaryka, Hildimera i Wandalasunty,
zwanej Wandą. Zależy mu na dobrobycie pobratymców, choć dzieli
ich wiele – część jest bowiem poganami, inni zaś
chrześcijanami, część jest lokalna, inni zaś wojażowali. Musi też liczyć się z sąsiadującymi plemionami,
na przykład Wenedami, które również pragną panować nad okolicą.
Na to nakłada się jeszcze jeden problem – najwyraźniej bogowie
przeklęli Wandalów na początku ich eksodusu i jeżeli nie zastaną
przebłagani, tytułowemu ludowi nic się nigdy w dłuższej
perspektywie nie uda.
Głównymi
bohaterami są znacznie wyprzedzający swoje czasy w sposobie
myślenia Ritigern i Wanda. Ten pierwszy to żonaty komes, ojciec
trójki dzieci, który za młodu był kształcony przez swojego
rodziciela. Jest honorowym chrześcijaninem i wiernym przyjacielem
Alamunda. Zaś Wanda, oczko w głowie ojca, mimo osiągnięcia
dwudziestu lat nadal nie jest zamężna, lubi też chodzić na
polowania i posługiwać się łukiem. Spodziewałam się po niej
więc czegoś więcej, jednak w powieści nie podejmuje samodzielnie
ani jednej rozsądnej decyzji, będąc w gruncie rzeczy cały czas
kierowana przez innych. W jej przypadku musiałam się zatem obejść
smakiem, znacznie ciekawiej została natomiast opowiedziana historia
stojącego przed trudnymi wyborami Ritigerna. Z postaci kobiecych najlepiej wypada wiedźma Ingomara, posiadająca wiedzę o nadprzyrodzonym i kierująca niektórymi wydarzeniami. Trzecim istotnym bohaterem jest dopiero dojrzewający Sigeryk, najstarszy syn Ritigerna, który jest rzucany przez los z miejsca na miejsce. Pozostałe osoby
scharakteryzowane są raczej pobieżnie, niektóre wręcz zlewają ze
sobą, a na dodatek wątek romantyczny pomiędzy Wandą i Ritigernem
poprowadzony został może i dramatycznie, ale moim zdaniem nad wyraz
irytująco.
Świat
przedstawiony zaś pokazuje tygiel ludów, religii i sposobów
myślenia, oraz walkę o władzę po śmierci kraka. Wartym
zainteresowania elementem jest tu obecność pogańskich bogów,
którzy mają realny wpływ na ludzkie losy, zaś najciekawiej z nich
wypada inteligentny i lubiący igrać ze śmiertelnikami odpowiednik
Lokiego. Autor wprowadził też kilka pomniejszych nadprzyrodzonych istot z
mitologii słowiańskiej, które nie mają istotnego wpływu na
wydarzenia, ale znacznie je ubarwiają. Jednak początkowo obiecująca
fabuła zjada własny ogon, niczym wąż na pierścieniu jednego z
bohaterów. Niby jest retelling legendy o smoku wawelskim,
rywalizacja o tron, bezpardonowa polityka, bitwa, historie miłosne,
stara klątwa, ale moim zdaniem przypisy zawierające rozliczne
ciekawostki historyczne wypadają znacznie korzystniej od głównej
intrygi. Do tego momentami odczuwałam przesyt dialogów zamiast
akcji i zgrzytał mi tu całkowicie współczesny język, a
szczególnie przekleństwa, bo niby kto w VI wieku wiedział, że
istnieje taka choroba jak cholera? Myślę, że autor zbudowałby
bardziej wciągającą historię, gdyby nie kroczył drogą pomiędzy
konwencją współczesną i historyczną, realistyczną i
fantastyczną, a zdecydował się, która z nich ma nad resztą
dominować. Uważam też, że z retellingu powinien wynikać jakiś
nowy morał, a tu się niestety tak nie dzieje. Nie rozumiem też,
czemu Jakub Urbańczyk nie zdradził nam, co się naprawdę stało w
jaskini potwora, pomijając najciekawszą moim zdaniem część
opowieści i tym samym wytrącając sobie z rąk pisarki oręż.
Jednak najbardziej nie przypadło mi do gustu wpisujące się w
martyrologiczny nurt przesłanie, z którego wynika, że to przede
wszystkim bogowie decydują o ludzkich losach, spychające rozbudowaną tu walkę o tron na całkowity margines.
Podsumowując,
mimo intrygującej sytuacji wyjściowej i wielu potencjalnych
płaszczyzn konfliktu społecznego i religijnego, główna intryga w
powieści Ostatnie
lato Wandalów. Wandalasunta Jakuba
Urbańczyka wypada raczej letnio. Z całą pewnością
warto zapoznać się z nią dla wartościowych przypisów i
intrygujących istot nadprzyrodzonych, jednak sama dramatyczna
historia Wandy i schyłku jej ludu nie prowadzi do logicznej
konkluzji. Rzecz jasna sprawdźcie sami, czy zgodzicie się z moją
oceną tej książki, być może spojrzycie na nią łaskawszym okiem
niż ja.
E-booka
Ostatniego lata Wandalów możecie z łatwością nabyć
na Woblinku tu.
Za
egzemplarz recenzencki dziękuję Woblinkowi.
Autor:
Jakub Urbańczyk
Tytuł:
Ostatnie lato Wandalów. Wandalasunta
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2020
Lubię takie recenzje, bo tak jak mówisz - można sprawdzić samemu, czy się podoba.
OdpowiedzUsuńMoże mimo wszystko się skuszę
OdpowiedzUsuńSzkoda, że główna intryga wypada słabo. Jeszcze się nad nią zastanowię.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
w sumie ciekawa jestem czy by mi podeszła ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że po Twojej notce mam ochotę sprawdzić czy ta książka mi się spodoba, chociaż obawiam się, że brak logicznej konkluzji może mnie irytować. No, ale mimo wszystko mam ochotę przyjrzeć się tej książce.
OdpowiedzUsuńWidze, ze twoja opinia jest bardzo umiarkowana. Moim zdaniem ta książka byla swietna. Watek milosny faktycznie taki sobie, ale reszta super. No i kupuje wytłumaczenie autora dlaczego uwspolczesnil jezyk i zachowanie. Serio chcieliście czytac cos napisane starodawna mowa. To by byla straszna mordęga.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana, czy książka mnie wciągnie, klimatycznie jak najbardziej tak, ale zastanawiam się nad fabułą, tym niemniej mieszanka gatunków kusi, lubię takie wyzwania czytelnicze. :)
OdpowiedzUsuńznam takie książki, które pomimo potencjału studzą emocje, szkoda, zapowiadało się ciekawie
OdpowiedzUsuńLubię sama się przekonać, jak mi się podoba coś, co jedni chwalą, oni nie do końca. Chętnie więc sprawdzę.
OdpowiedzUsuńZapisze na liście i sprawdzę tą książkę. Może być dość dobra, lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńSprawdziłem, nie narzekałem. Wandalowie fascynowali mnie od zawsze, dobrze było o nich poczytać na Wisłą, po upadku ich afrykańskiego państwa (choć to bujdy rzecz jasna). Nie przeszkadzał mi uwspółcześniony język, bawiły niektóre odzywki (medal za "rozterki księcia Jutów" opowiedziane przez saksońskiego barda). Perypetie miłosne raczej mnie nudzą, ale wśród politycznych sporów są ciekawe.
OdpowiedzUsuń