Peter
Watts jest Kanadyjczykiem, który zdobył tytuł doktorski w
dziedzinie ssaków morskich, a także autorem kilku opowiadań i
powieści science fiction, w tym omawianego tu przeze mnie
Ślepowidzenia.
Byłam niezmiernie ciekawa, jak biolog podszedł do napisania hard
science fiction dotyczącego pierwszego kontaktu i muszę przyznać,
że jego pomysły zrobiły na mnie nie lada wrażenie.
Głównym bohaterem i zarazem narratorem
wydarzeń jest Siri Keeton, który w wieku sześciu lat z powodu
padaczki przeszedł skomplikowaną operację wycięcia jednej półkuli
mózgu. Od tej pory nie jest do końca człowiekiem – a w wyniku
kolejnych procedur nabył umiejętność poszerzonej analizy i
syntezy, dlatego też inni nazywają go syntetykiem, żargonautą
bądź też po prostu wtyką. Między innymi z tego powodu trafia na
pokład statku o nazwie Tezeusz, wyposażonego w SI i opartego na
najnowocześniejszych dostępnych technologiach, który ma za zadanie
sprawdzić jeden z sygnałów obcych, którzy pojawili się w pobliżu
Ziemi. Wraz z nim w skład załogi wchodzą: głównodowodzący
wampir Jukka Sarasti, major Amanda Bates, będąca zbiorem czterech
osobowości i pełniąca rolę lingwistki Banda, a także biolog i
medyk Isaac Szpindel. Gdy przybywają na miejsce misji, odkrywają
tam superjowisza i obiekt niewiadomego pochodzenia, który
przedstawia dla wszystkich nie lada zagadkę.
Ludzie nie są racjonalni. Nie jesteśmy myślącymi maszynami, jesteśmy czującymi maszynami, które przypadkiem myślą.
Na uwagę w tym utworze zasługuje niemal
każdy jego aspekt, zacznijmy więc od świata przedstawionego. Jest
rok 2082, a ludzkość rozwinęła się do poziomu, w którym
dokonuje modyfikacji genetycznych, a także potrafi przenosi
świadomość do noosfery, co co owocuje poważnymi skutkami, w tym
spadkiem dzietności, bo każdy jest teraz skupiony głównie na
realizowaniu swoich potrzeb. Także technologia przekracza nasze
obecne wyobrażenia: np. statki oparte są na sztucznej inteligencji,
mają silniki jonowo-antymaterialne, czy też żagle słoneczne. Przy
czym należy podkreślić, że autor stara się to wszystko
wytłumaczyć naukowo.
Okładka pierwszego oryginalnego wydania,
dostęp: 17.01.2020, źródło: https://www.amazon.com/Peter-Watts-Blindsight-First-Hardcover/dp/B00RWS7R5O
Kiedy się przyjrzeć, widać, że język jest półśrodkiem. Jakby się chciało opowiadać sny sygnałami dymnymi. Imponujące osiągnięcie, chyba najbardziej ze wszystkiego, co potrafi ciało, ale nie zamienisz zachodu słońca w ciąg pomruków, nie tracąc czegoś po drodze. Ogranicza nas.
Bohaterowie i ich relacje to kolejne szerokie pole do analizy, przy czym z pomocą przyjdzie tu nam posthumanizm. Jak bowiem zrozumieć osobę z połową mózgu czy taką z czterema osobowościami, które w razie potrzeby na przemian przejmują stery? Jak zachować się przy wampirze, z jednej strony myślącym wielotorowo genialnym taktyku, a z drugiej niezwykle groźnym drapieżniku, dla którego ludzie to jedynie pokarm? Interesujące są też układy pomiędzy Sirim i rodzicami, a także jego dziewczyną, zapewniające temat do refleksji nad wieloma aspektami społecznymi. Najbardziej zszokowało mnie tu podejście bohatera do swojego związku, które z jednej strony jest cyniczne i w gruncie rzeczy nieludzkie, ale z drugiej trafnie pokazuje, jak jedna osoba próbuje wymóc na drugiej, by się dla niej np. zmieniła.
Pewnego ciemnego wtorkowego wieczoru, gdy światło było idealne, przyniosłem jej kwiaty. Zwróciłem uwagę na paradoks te odwiecznej romantycznej tradycji - w ramach przedkopulacyjnej łapówki wręcza się odcięte genitalia innego gatunku.
Kolejnym ważnym elementem utworu są
rozważania na temat rywalizacji pomiędzy samoświadomością a
inteligencją, możecie być mocno zaskoczeni tym, do jakich wniosków
prowadzi tu autor. Istotny jest też wątek możliwości komunikacji
– i to zarówno tej pomiędzy jednostkami ludzkimi jak i tej z
obcymi. Peter Watts wykorzystuje przy tym wiele teorii z różnych
dziedzin nauki: m.in. chiński pokój, teorię gier, tytułowe
ślepowidzenie, czy też morfogeny Turinga, znajdziecie też liczne
interesujące aspekty fizyki, szczególnie tej związanej z
przetrwaniem w kosmosie. Do tego twórca przygotował dla nas jedne z
najciekawszych przypisów, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia
w beletrystyce, wyjaśniając skąd brał pomysły i podając aż 144
pozycje źródłowe.
A tak mniej więcej mógłby wyglądać Tezeusz, statek ze "Ślepowidzenia":
Dostęp 17.01.2020, źródło: https://rifters.com/real/gallery/blindopraxia/theseus-stern.jpg
Życie to nie albo-albo. Życie się stopniuje.
No i wreszcie język – wydawałoby się, że hard science fiction może nieco gorzej wypaść właśnie pod tym względem, jednak tu wcale tak się nie dzieje. Oprócz fachowej części naukowej, pisarz udowadnia na praktycznie każdej stronie, że potrafi posługiwać się zaawansowanymi środkami stylistycznymi. A na dodatek prowadzi fabułę tak, że ani na chwilę nie opada atmosfera tajemniczości, a podczas lektury kolejnych rozdziałów buduje nieustanne, stopniowo narastające napięcie, które trzyma czytelnika w żelaznych kleszczach, by opaść dopiero w ostatnim rozdziale. Ponadto oprócz narracji pierwszoosobowej Siriego autor zastosował interesujące rozwiązanie w postaci bezpośredniego zwrotu do czytelnika, zaczynające się słowami: Wyobraź sobie, że jesteś..., dzięki czemu wiemy, że musimy skupić się na danym fragmencie bardziej, bo będzie on istotny dla całej opowieści.
Mózg to maszyna do przetrwania, nie wykrywacz prawdy. Jeśli do przetrwania trzeba się samooszukiwać, mózg kłamie. Przestaje zauważać nieistotne rzeczy. Prawda się nie liczy. Tylko przeżycie. I teraz już w ogóle nie doświadczacie świata takim, jakim jest. Żyjecie w symulacji zbudowanej z założeń. Uproszczeń. Kłamstw. Cały gatunek standardowo cierpi na agnozję.
Podsumowując,
Ślepowidzenie
Petera Wattsa to powieść gęsta od znaczeń, umiejętnie
wykorzystująca różnorodne teorie naukowe, dzięki czemu niemal
każda strona prowadzi nas w stronę zaawansowanych przemyśleń w
wielu dziedzinach. Do tego autor buduje intrygujących, nie do końca
ludzkich bohaterów i stawia ich przed niemal niemożliwym zadaniem
zrozumienia po prostu genialnie obmyślonych obcych. Ta książka
jest mocna jak
dziewięćdziesięcioprocentowa
czekolada i równie pożywna dla mózgu, polecam ją zatem gorąco
wszystkim wymagającym czytelnikom, szukającym wartościowych treści
science fiction. I pamiętajcie:
nabierzcie głęboko powietrza na początku czytania, bo w pełni
odetchniecie dopiero po zamknięciu tej książki.
Autor:
Peter Watts
Tytuł:
Ślepowidzenie
Tytuł
oryginału: Blindsight
Tłumaczenie:
Wojciech M. Próchniewicz
Wydawnictwo:
Mag
Rok
wydania: 2008
Świetna książka, ale po przeczytaniu (i właściwie do dziś) mam wrażenie, że nie dostrzegłem w pełni całego jej kunsztu i obiecałem sobie do niej wrócić. W tym roku zamierzam odświeżyć i przeczytać zaraz opowiadanie i część drugą. Zobaczymy, może tym razem się zachłysnę. :)
OdpowiedzUsuńOj tak, Watts to prawdziwy mistrz ;). Powiedziałbym, że najlepszy, żyjący pisarz science fiction. Chętnie poczytam sobie jeszcze raz w sumie ;)
OdpowiedzUsuńKompletnie nie mój styl...
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam opis, powiedziałam tylko 'wow' Z takiej mieszanki bohaterów może wyjść wszystko. A połączyć to ze światem przedstawionym, realiami i językiem autora... Na pewno to dobra historia, ale ja się trochę boję hard since fiction.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że koniecznie jest to pozycja do nadrobienia!
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mój styl. Ale recenzja świetna :)
OdpowiedzUsuńNawet mnie, osobę, które po sf sięga bardzo bardzo rzadko, zainteresowałaś ;)
OdpowiedzUsuńYes, czytałam i w pełni się zgadzam. Wzniósł się tu na wyżyny pisarskiego kunsztu.
OdpowiedzUsuń