Ogromnie
lubię Brandona Sandersona za jego wyobraźnię i umiejętność
kreacji niezwykłych światów, z zaciekawianiem sięgnęłam więc
po jego powieść fantasy zatytułowaną Rytmatysta,
która okazała się lekturą lekką i przyjemną, ale jak zwykle
pomysłową.
Głównym bohaterem tej książki jest
szesnastoletni Joel Saxon, uczący się w Akademii Armedius, która
jako jedna z ośmiu na Wyspach Zjednoczonych kształci Rytmatystów,
czyli osoby, które za pomocą rysunków z kredy potrafią wpływać
na rzeczywistość. Chłopak marzy, by stać się jednym z nich,
jednak jako dziecko nie przeszedł odpowiedniego rytuału, tóry by
tu umożliwił. Mimo tego jest tak zapalony w temacie studiowania tej
sztuki, że jest nawet gotów oblać egzamin, by trafić na zajęcia
wyrównawcze do odpowiedniego profesora. A tak się składa, że temu
samemu nauczycielowi zostaje też przydzielona Rytmatystka, która
nie radzi sobie z podstawowymi rysunkami, rudowłosa i wyjątkowo
irytująca Melody. Tymczasem do ich szkoły przybywa
dwudziestokilkuletni weteran walk z kredowcami z wyspy Nebrask –
Nalizar, wyzywa na pojedynek profesora Fitcha i wygrywa go,
przejmując dzięki temu jego obowiązki na uczelni. Jednak naprawdę
gorąco robi się, gdy wychodzi na jaw, że zaczynają znikać
kolejni najbardziej zdolni studenci Akademii, a Fitch zostaje
poproszony o konsultacje w skomplikowanym śledztwie.
I jak zwykle kilka okładek z innych krajów, oto angielska:
Dostęp 10 stycznia 2020, źródło: https://www.amazon.com/Rithmatist-Brandon-Sanderson/dp/0765338440
Na największą uwagę zasługuje w tej
powieści świat przedstawiony – ożywają w nim bowiem rysunki
robione kredą, tworząc np. zapory, czy też dwuwymiarowe istoty
zwane kredowcami, a cała nauka na ten temat zwana jest Rytmatyką i
zawiera zaawansowaną strategię walk za pomocą odpowiednio
nakreślonych linii, wzorów i kształtów. Jest zaś potrzebna z
tego względu, że na centralnej wyspie zwanej Nebrask odkryto wieżę,
z której regularnie wylewają się dzikie kredowce, niezwykle
niebezpieczne dwuwymiarowe stwory, które atakują każdego i
potrafią nawet objeść skórę do kości. Z tego względu jest tam
linia frontu, na którą regularnie wysyłani są wyszkoleni przez
wszystkie Akademie Rytmatyści. Mi osobiście cały ten pomysł
bardzo przypadł do gustu. Co więcej, książka zawiera wiele
ilustracji pokazujących zarówno kredowce jak i linie rytmatyczne, a
także strategie obrony czy ataku oparte na konkretnych figurach
geometrycznych. Myślę, że nie tylko wzrokowcy będą tym wysoce
ukontentowani, bo można dzięki temu bez trudu zrozumieć tę
wyjątkową magio-naukę. Sandersona zadbał też o relacje społeczne
– mamy więc coś w stylu XIX wieku, i Stany Zjednoczone na wielu
wyspach, zaś wyraźny podział na uprzywilejowanych, choć
pełniących ważną służbę Rytmatystów i zwyczajną resztę nie
wszystkim się podoba.
Wydanie bułgarskie:
Dostęp 10 stycznia 2020, źródło: https://pl.pinterest.com/pin/344455071480570261/?lp=true
Postacie są dość interesujące – a
przede wszystkim wiarygodne i wyraziste dzięki swoim wadom –
Melody świetnie rysuje jednorożce, ale nie podstawowe figury i jest
wyjątkowo denerwująca, profesor Finch jest znakomitym teoretykiem,
ale gorzej wychodzi mu rywalizacja, zaś Joel jest tak zafascynowany
Rytmatyką, że jest gotów zawalić dla niej resztę życia. Mimo,
że narracja jest trzecioosobowa, to i tak towarzyszymy głównie tym
trzem postaciom, nie za wiele wiadomo więc o czarnych charakterach.
Ale ponieważ historia ma być kontynuowana, to przypuszczam, że
dowiemy się o nich znacznie więcej w kolejnym tomie, choć nadal
nie ma informacji, kiedy dokładnie zostanie wydany.
A tak okładka Rytmatysty wygląda w Niemczech:
Dostęp 10 stycznia 2020, źródło: https://www.goodreads.com/ru/book/show/26586109-der-rithmatist
Obcowanie
z kolejnymi pomysłami Brandona Sandersona sprawia mi niekłamaną
przyjemność – i z podziwem obserwuję, z jaką pozorną łatwością
tworzy nowe uniwersa. Nie inaczej jest w Rytmatyście
– a dodatkowo po tej lekturze z pewnością będę zupełnie
inaczej patrzeć na dwuwymiarowe rysunki, sprawdzając, czy aby nie
zaczną się przemieszczać w moim kierunku. Polecam tę powieść
fantasy wszystkim, którzy mają ochotę na zanurzenie się w
wyjątkowo oryginalnym świecie z magią opartą na geometrii, w
którym bohaterowie prowadzą niecodzienne śledztwo, odkrywając
przed nami ekscytujące tajemnice fachu Rytmatystów i historii
Zjednoczonych Wysp. Ta lekkostrawna i smaczna pozycja idealnie nadaje
się na relaksujący weekend.
Autor:
Brandon Sanderson
Tytuł:
Rytmatysta
Tytuł
oryginału: Rithmatist
Tłumaczenie:
Anna Studniarek
Wydawnictwo:
Mag
Rok
wydania: 2019
Akurat dzisiaj myślałam o tym, że dawno nie widziałam, żeby ktoś o Sandersonie pisał i proszę ;) Ja na razie Rytmatystę odpuszczam, bo znam tylko Archiwum burzowego światła i raczejs topniowo przyswaja twórczość autora. Jak ponownie się nim zachwycę, to pewnie przyjdzie pora na inne jego powieści.
OdpowiedzUsuńKsiążka mi się podobała (zresztą, jak wszystko Sandersona), jednak... chyba wolę inne jego powieści. Ze wszystkich przeze mnie przeczytanych, ta pewnie znajdowałaby się niżej na liście ulubionych. Nie oznacza to jednak, że uważam ją za kiepską :D Zastanawiam się, czy ten autor potrafi napisać kiepską powieść XD
OdpowiedzUsuńJaki wstyd. Ja nie znam autora. Koniecznie muszę się bliżej przyjrzeć jego twórczości.
OdpowiedzUsuńPokochałam powieści tego autora tak mocno <3. Nie czytałam jeszcze wszystkich, ale i na tę się skuszę .
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, ale będę musiała się skusić jak tam polecasz :)
OdpowiedzUsuńSanderson to moja dawna miłość, muszę chyba w końcu wrócić do jego książek ;)
OdpowiedzUsuńJa wiem, że w przypadku Sandersona jestem absolutnie nie obiektywna, ale mogę w 100% potwierdzić, że
OdpowiedzUsuń"Ta lekkostrawna i smaczna pozycja idealnie nadaje się na relaksujący weekend." :D