20 września 2019

Ostrzeżenie dla potomnych – H. Harrison „Przestrzeni! Przestrzeni!”

Przestrzeni! Przestrzeni! Harry'ego Harrisona to szósty tom serii wydawnictwa Rebis pt. Wehikuł czasu, poświęconej klasycznej sf. Ta powieść, wydana po raz pierwszy w 1966 roku, pokazuje wizję warunków życia przełomu XX i XXI wieku w Nowym Jorku. Moim zdaniem nie zestarzała się jednak zbyt dobrze, a dlaczego, tłumaczę poniżej.

W prologu autor informuje nas, że w 1950 roku Stany Zjednoczone, skupiające 9% ludzkości świata, wykorzystywały 50% światowego wydobycia surowców, a ponieważ ich zapotrzebowanie ciągle rośnie, pod koniec wieku będą potrzebowały już ponad 100% pozyskiwanych na Ziemi kopalin. I właśnie dlatego na czas akcji wybrany został rok 1999, zaś na miejsce przeludniony Nowy Jork, liczący sobie 35 milionów mieszkańców. A przetrwanie w nim nie jest łatwe – brakuje mieszkań, normalne jedzenie jest towarem luksusowym, ludzie żywią się m.in. sucharami z wodorostów, regularnie wstrzymywane są dostawy wody, zaś starsi ludzie protestują na ulicach, bo nie mają pracy ani warunków do życia. 
 

W powieści śledzimy losy 17-letniego Billy'ego Chunga, biedaka pochodzenia tajwańskiego, który próbuje podjąć jakąkolwiek pracę, jednak wskutek pecha znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Jego ścieżki krzyżują się przypadkowo z około trzydziestoletnim policjantem Andym Ruschem, który dostaje zadanie rozwikłania zagadki morderstwa wpływowego Mike'a O'Briena. Obaj mężczyźni poznają też rudowłosą piękność Shirl Greene, byłą utrzymankę denata. Niestety, w mojej ocenie główni bohaterowie, czyli zapracowany policjant, wygodnicka dziewczyna i biedny nastolatek są dość schematyczni i łatwo mi było przewidzieć, jakie podejmą działania, tak więc podążanie ich tropami nie wydało mi się zbyt emocjonujące. Najbardziej udaną postacią jest tu w moich oczach współlokator Andy'ego, 72-letni Sol, były mechanik samolotowy.


Autor stawia tu ważne pytania: jak można przetrwać w obliczu wykorzystania przez ludzkość niemal wszystkich zasobów Ziemi? Jakie wartości przyświecają społeczeństwu, które nigdy nie ma pełnego brzucha i któremu nie starcza wody, by się normalnie umyć? Czy w takim świecie istnieją jeszcze jakieś ideały, a liczbę urodzeń należy kontrolować? Czego trzeba, by o kotlety sojowe wybuchły zamieszki? I należy tu stanowczo podkreślić, że czytelnikami docelowymi dla Harry'ego Harrisona w 1966 roku byli biali, bogaci, najedzeni Amerykanie, przyzwyczajeni do wysokiego poziomu życia. Na nich opisane tu realia z całą pewnością zrobiły wtedy piorunujące wrażenie i dostrzegli w tym świecie przedstawionym bezsens istnienia, paranoję i egzystencję na granicy wegetacji. I to jest jednym z powodów, dla których moim zdaniem ta książka nie przetrwała próby czasu – bo gdy pokażecie ją mieszkańcom krajów komunistycznych bądź slumsów współczesnego Rio de Janeiro czy też krajów afrykańskich, gdzie nadal nie ma dostępu do wody pitnej, powiedzą Wam, że to nie jest i nigdy nie była fikcja literacka, a i tak jak na słabe warunki bytowania panuje tam zbyt duży porządek. Ponadto uważam, że nie bronią się także pomysły pisarza dotyczące technologii, bo w Nowym Jorku 1999 roku nadal używa się telegramów, telewizorów kineskopowych i telefonów stacjonarnych. 

Jedna z angielskich okładek:
 źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Make_Room!_Make_Room!, dostęp: 13.09.2019

I mimo że rozumiem w pełni intencję pisarza i próby ostrzeżenia nas przed nieuchronną katastrofą i wykorzystaniem zasobów Ziemi, to Przestrzeni! Przestrzeni! nie wywarło na mnie zamierzonego przez Harry'ego Harrisona efektu. Może dlatego, że z dzieciństwa pamiętam kartki na żywność i puste półki w sklepach oraz kilometrowe kolejki, gdy już cokolwiek w nich było. Z tego względu mogę tylko doradzić, byście sami sprawdzili, jak na Was wpłynie wizja pisarza i czy zachwyci Was jej realizm, czy też podzielicie moje zdanie.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.

Autor: Harry Harrison
Tytuł: Przestrzeni! Przestrzeni!
Tytuł oryginału: Make room! Make room!
Tłumaczenie: Radosław Kot
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2019

7 komentarzy:

  1. Tematyka jest ciekawa, może na mnie autor wywarł by lepsze wrażenie :)Aczkolwiek rzadko sięgam po SF.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest to mój gatunek, dlatego też tym razem muszę odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Autor porusza aktualnie bardzo często poruszany temat w ostatnim czasie. Przyznam jednak, że recenzja mnie nie do końca przekonała, więc nie mam ochoty po nią na razie sięgać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie moja tematyka czytelnicza. Raczej nie przeczytam, natomiast podoba mi się Twój sposób prezentacji niniejszych tytułów. Opisałaś je bardzo ciekawie, a co najwazniejsze-rzetelnie. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic dziwnego, że fenomen tej książki nie przetrwał. Schematyczni bohaterowie to jedno, ale taka codzienność znana była moim rodzicom i dziadkom.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest to tematyka która mnie interesuje. Nie jestem wielką zwolenniczką si-fi ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega mi się podobają te wydania od Rebisa! A ta książka właśnie czeka w kolejce :D

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.