20 lipca 2019

Przypadki Torsteina Szkutnika – B. A. Bull-Hansen „Jomswiking. Czas ognia i żelaza”

Jak wiecie, panuje obecnie moda na wyprawiających się na wiking wojów, co widać chociażby po popularności serialu Wikingowie czy też wznowionej ostatnio i częściowo zekranizowanej serii Bernarda Cornwella Wojny Wikingów. Uznałam zatem, że najwyższy czas, by opuścić na chwilę fantastyczne wody i udać się w podróż historyczną do północnej Europy przełomu X i XI wieku wraz z głównym bohaterem książki Bjørna Andreasa Bulla-Hansena zatytułowanej Jomswiking. Czas ognia i żelaza. A jako że autor jest rodowitym norwegiem, byłam niezwykle ciekawa, jak ktoś z jego rejonów widzi słynnych wojowników i mogę od razu zdradzić, że ani odrobinę się nie zawiodłam, bo jego spojrzenie jest zaiste nietypowe, a relacja pełna intrygujących szczegółów. 


Protagonistę i zarazem narratora Torsteina Tormodsona poznajemy w wieku dwunastu lat w dość dramatycznych okolicznościach – na wioskę, w której mieszka, napada grupa mężczyzn, która brutalnie zabija wszystkich dorosłych, w tym ojca naszego bohatera, a młodych bierze do niewoli. Zbyt chudy do wiosłowania na statkach, Torstein zostaje wykupiony przez lokalnego szkutnika Halfdana i pod jego okiem uczy się rzemiosła. Spokój nie trwa jednak długo, bo czytający runy przepowiada lokalnemu jarlowi śmierć z ręki smoka, zaś Tormodsonowi mówi, że widzi krew dwóch królów na jego rękach. I gdy do brzegu przybija łódź z wyrzeźbionym gadem, rozpętuje się chaos. Chłopak nie ma więc wyjścia i własnoręcznie zbudowanym byrdingiem odpływa na zachód z nadzieją na odnalezienie starszego brata Bjørna, który jakiś czas temu popłynął na wiking. 

 Oto norweska wersja okładki, źródło: 
dostęp 12.07.2019

Powieść charakteryzuje się niespieszną narracją, która od czasu do czasu przeskakuje w przeszłość czy też przyszłość, podążając za tokiem myśli Torsteina. Z moim umysłem jest tak, jak z łodziami: nie znoszę bezwietrznej ciszy na morzu, muszę czuć powiew wiatru na twarzy, i widzieć, jak morze przesuwa się za burtą (s. 182). Dzięki temu poznajemy nie tylko przygody głównego bohatera, ale też jego sposób myślenia i wartości, którymi kieruje się w życiu. Mówi nam na przykład taką rzecz: Wojownik musi mieć w sercu dobroć (s. 45). Zaletą takiego sposobu opowiadania jest to, że szczegółowe opisy pozwalają nam dość dokładnie wyobrazić sobie, jak wyglądało codzienne życie wokół cieśniny Kattegat, na przykład ile trudu trzeba było włożyć, by przetrwać zimę. Pokazuje też istotne zmiany społeczne, jakie zachodziły w tym czasie – z małych lokalnych społeczności skupionych wokół jarla i bogów nordyckich do państw funkcjonujących pod jednym królem i białym Chrystem. Nie brakuje także interesujących przykładów obchodzonych przez ówczesnych Skandynawów świąt i przestrzeganych przez nich tradycji, w tym wiary w Norny, czy wzorowaniu się na bogach, szczególnie na Odynie czy Thorze. Dowiecie się na przykład, czym był holmgang (pójście na wysepkę) czy też nidstang (pal pogardy) oraz jakie czyny w imieniu Bragego zobowiązywali się w trakcie uczcie ofiarnej wykonywać dzielni mężowie. A przede wszystkim poznacie różnorodne typy łodzi i sporo rodzajów broni. Pomagają w tym też wartościowe przypisy tłumaczek, które wyjaśniają niektóre historyczne nazwy. Jak więc widzicie, powieść ma spory walor edukacyjny. 

A mniej więcej taką bronią posługiwał się Torstein. Oto długi nóż, saks
 źródło: http://www.msciwoj.pl/index.php?p=1_8, dostęp 19.07.2019

oraz duński topór z brodą
 
Zaś co szczególnie zasługuje tu na uwagę, autor ma nietypowe podejście do zabijania czy udziału w bitwach. Torstein nie lubi bowiem pozbawiać innych życia, robi to głównie w ostateczności, i dobrze pamięta tych, których zgładził. Same bitwy zaś jawią się tu jako chaos, morze krwi, tracenie kontroli nad sobą w wyniku bitewnego szału, a często jako po prostu suma przypadków. Lecz młodzi nie rozumieją słowa „wojownik”. Oczyma wyobraźni widzą męża na polu bitwy, odzianego w kolczugę, z bronią w ręku. Wojownik to jednak coś więcej. To ten, który sam nadaje kształt swemu przeznaczeniu, nie czekając, aż wszechmocny bóg zrobi to za niego (s. 464). Ponadto obecne w książce postaci historyczne, u innych zazwyczaj gloryfikowane, takie jak Olaf Tryggvason czy Sven Widłobrody tu są pokazane ze zdecydowanie negatywnej strony. Zaś polskiego czytelnika ucieszy obecność charakternej żony tego ostatniego Sigridy Storrådy, będącej przypuszczalnie córką Mieszka I. 

 I na dokładkę okładka drugiego tomu serii, już wydana w Norwegii, źródło: 
  dostęp 12.07.2019
W książce dominuje konwencja realistyczna, dzięki której autor maluje wiarygodny obraz życia schyłku X wieku, jednak przeważa ona czasem nad elementem przygodowym, co może przeszkadzać niektórym żądnym szybkiej akcji odbiorcom. Drobną wadą może być też to, że Torstein ma do czynienia z wieloma rzemieślnikami (m.in. ze szkutnikiem i kowalem), ale mam wrażenie, że jak na raczej krótkie terminowanie, uczy się od nich nieco za dużo.

Ogólnie rzecz biorąc, Jomswiking. Czas ognia i żelaza to lektura, która przypadnie do gustu czytelnikom, którzy lubią historię bez lukru i pragną przenieść się w rejon morza Bałtyckiego przełomu X i XI wieku, by zobaczyć całe spektrum szczegółów dotyczących codziennego życia, zwyczajów oraz wierzeń tamtego okresu. Ponadto w przeciwieństwie do innych powieści historycznych nie wychwala wojaczki, wojowników i władców, ale raczej konsekwentnie wytyka ich wady i słabości. Dzięki temu możecie nie tylko wzbogacić swoją wiedzę historyczną, ale także razem z głównym bohaterem oddać się pewnej refleksji nad istotą wojny i losem biorących w niej udział ludzi. Polecam!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

Autor: Bjørn Andreas Bull-Hansen
Tytuł: Jomswiking. Czas ognia i żelaza
Tytuł oryginału: Jomsviking
Tłumaczenie: Katarzyna Michniewicz-Veisland, Maria Sibińska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2019

10 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale po twojej recenzji naszła mnie ochota aby ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Twoje "umilacze" recenzji. Człowiek jednak jest wzrokowcem i miło mieć takie wstawki w treści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie przymierzam się do rozpoczęcia lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcę to! I nic mnie nie interesuje! :D Jak zapewne wiesz, w serii Cornwella jestem beznadziejnie zakochana i nie odpuszczę, dopóki nie przeczytam też tej książki. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałem to, ale miałem wątpliwości, bo sporo wychodzi na temat wikingów. I wiele to niestety literatura dość mierna. Cieszę się, że jest to coś wartościowego i chętnie rzucę okiem :D. A najlepiej dwoma

    OdpowiedzUsuń
  6. Definitywnie jest to pozycja dla mnie. Uwielbiam wszystko, co jest związane w wikingami 😍

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ogarnęła mnie ta moda na Wikingów, chociaż serial zamierzam obejrzeć. Kiedyś zafascynowała mnie postać córki Mieszka I (chociaż wiem, że historycy spierają się czy istniała), a także miałam okres, kiedy chciałam bardziej poznać mitologię nordycką. Dla tych smaczków kulturowych oraz mitologicznych chętnie bym zaprzyjaźniła się z tą historią, jednak trochę się obawiam, że lektura tej powieści byłaby dla mnie niełatwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie wikingów to nie serial, to nie moda, to grom wyrzeczeń, moc charakteru, to nie bajka dla playboya...

      Usuń
  8. bardzo mi się podoba, chętnie przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.