Jak
wiecie, panuje obecnie moda na wyprawiających się na wiking wojów,
co widać chociażby po popularności serialu Wikingowie
czy też wznowionej ostatnio i częściowo zekranizowanej serii
Bernarda Cornwella Wojny
Wikingów. Uznałam
zatem, że najwyższy czas, by opuścić na chwilę fantastyczne wody
i udać się w podróż historyczną do północnej Europy przełomu X i XI wieku wraz z głównym bohaterem książki Bjørna
Andreasa Bulla-Hansena zatytułowanej Jomswiking. Czas ognia i
żelaza. A
jako że autor jest rodowitym norwegiem, byłam niezwykle ciekawa,
jak ktoś z jego rejonów widzi słynnych wojowników i mogę od razu
zdradzić, że ani odrobinę się nie zawiodłam, bo jego spojrzenie
jest zaiste nietypowe, a relacja pełna intrygujących szczegółów.
Protagonistę
i zarazem narratora Torsteina Tormodsona poznajemy w wieku dwunastu
lat w dość dramatycznych okolicznościach – na wioskę, w której
mieszka, napada grupa mężczyzn, która brutalnie zabija wszystkich
dorosłych, w tym ojca naszego bohatera, a młodych bierze do
niewoli. Zbyt chudy do wiosłowania na statkach, Torstein zostaje
wykupiony przez lokalnego szkutnika Halfdana i pod jego okiem uczy
się rzemiosła. Spokój nie trwa jednak długo, bo czytający runy
przepowiada lokalnemu jarlowi śmierć z ręki smoka, zaś
Tormodsonowi mówi, że widzi krew dwóch królów na jego rękach. I
gdy do brzegu przybija łódź z wyrzeźbionym gadem, rozpętuje się
chaos. Chłopak nie ma więc wyjścia i własnoręcznie zbudowanym
byrdingiem odpływa na zachód z nadzieją na odnalezienie starszego
brata Bjørna, który jakiś czas
temu popłynął na wiking.
Oto norweska wersja okładki, źródło:
dostęp 12.07.2019
Powieść
charakteryzuje się niespieszną narracją, która od czasu do czasu
przeskakuje w przeszłość czy też przyszłość, podążając za
tokiem myśli Torsteina. Z moim umysłem jest tak, jak z
łodziami: nie znoszę bezwietrznej ciszy na morzu, muszę czuć
powiew wiatru na twarzy, i widzieć, jak morze przesuwa się za burtą
(s.
182). Dzięki temu poznajemy nie tylko przygody
głównego bohatera, ale też jego sposób myślenia i wartości,
którymi kieruje się w życiu. Mówi nam na przykład taką rzecz:
Wojownik musi mieć w sercu dobroć (s.
45). Zaletą takiego sposobu opowiadania jest
to, że szczegółowe opisy pozwalają nam dość dokładnie
wyobrazić sobie, jak wyglądało codzienne życie wokół cieśniny
Kattegat, na przykład ile trudu trzeba było włożyć, by przetrwać
zimę. Pokazuje też istotne zmiany społeczne, jakie zachodziły w
tym czasie – z małych lokalnych społeczności skupionych wokół
jarla i bogów nordyckich do państw funkcjonujących pod jednym
królem i białym Chrystem. Nie brakuje także interesujących
przykładów obchodzonych przez ówczesnych Skandynawów świąt i
przestrzeganych przez nich tradycji, w tym wiary w Norny, czy
wzorowaniu się na bogach, szczególnie na Odynie czy Thorze.
Dowiecie się na przykład, czym był holmgang (pójście na
wysepkę) czy też nidstang (pal pogardy) oraz jakie czyny w
imieniu Bragego zobowiązywali się w trakcie uczcie ofiarnej
wykonywać dzielni mężowie. A przede wszystkim poznacie różnorodne
typy łodzi i sporo rodzajów broni. Pomagają w tym też wartościowe
przypisy tłumaczek, które wyjaśniają niektóre historyczne nazwy.
Jak więc widzicie, powieść ma spory walor edukacyjny.
A mniej więcej taką bronią posługiwał się Torstein. Oto długi nóż, saks:
źródło: http://www.msciwoj.pl/index.php?p=1_8, dostęp 19.07.2019
oraz duński topór z brodą:
źródło: https://onegdaj.com/bron-historyczna/topory-bron-drzewcowa/wikinski-topor-brodaty-recznie-kuty, dostęp: 19.07.2019
Zaś
co szczególnie zasługuje tu na uwagę, autor ma nietypowe podejście
do zabijania czy udziału w bitwach. Torstein nie lubi bowiem
pozbawiać innych życia, robi to głównie w ostateczności, i
dobrze pamięta tych, których zgładził. Same bitwy zaś jawią się
tu jako chaos, morze krwi, tracenie kontroli nad sobą w wyniku
bitewnego szału, a często jako po prostu suma przypadków. Lecz
młodzi nie rozumieją słowa „wojownik”. Oczyma wyobraźni widzą
męża na polu bitwy, odzianego w kolczugę, z bronią w ręku.
Wojownik to jednak coś więcej. To ten, który sam nadaje kształt
swemu przeznaczeniu, nie czekając, aż wszechmocny bóg zrobi to za
niego (s. 464). Ponadto
obecne w książce postaci historyczne, u innych zazwyczaj
gloryfikowane, takie jak Olaf Tryggvason czy Sven Widłobrody tu są
pokazane ze zdecydowanie negatywnej strony. Zaś polskiego czytelnika
ucieszy obecność charakternej żony tego ostatniego – Sigridy
Storrådy,
będącej przypuszczalnie córką Mieszka I.
I na dokładkę okładka drugiego tomu serii, już wydana w Norwegii, źródło:
dostęp 12.07.2019
W
książce dominuje konwencja realistyczna, dzięki której autor
maluje wiarygodny obraz życia schyłku X wieku, jednak
przeważa ona czasem nad elementem przygodowym, co może przeszkadzać
niektórym żądnym szybkiej akcji odbiorcom. Drobną wadą może
być też to, że Torstein ma do czynienia z wieloma rzemieślnikami
(m.in. ze szkutnikiem i kowalem), ale mam wrażenie, że jak na
raczej krótkie terminowanie, uczy się od nich nieco za dużo.
Ogólnie
rzecz biorąc, Jomswiking. Czas ognia i żelaza to
lektura, która przypadnie do gustu czytelnikom, którzy lubią
historię bez lukru i pragną przenieść się w rejon morza
Bałtyckiego przełomu X i XI wieku, by zobaczyć całe spektrum
szczegółów dotyczących codziennego życia, zwyczajów oraz
wierzeń tamtego okresu. Ponadto w przeciwieństwie do innych
powieści historycznych nie wychwala wojaczki, wojowników i władców,
ale raczej konsekwentnie wytyka ich wady i słabości. Dzięki temu
możecie nie tylko wzbogacić swoją wiedzę historyczną, ale także
razem z głównym bohaterem oddać się pewnej refleksji nad istotą
wojny i losem biorących w niej udział ludzi. Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Czarna Owca.
Autor: Bjørn
Andreas Bull-Hansen
Tytuł: Jomswiking. Czas ognia i
żelaza
Tytuł oryginału: Jomsviking
Tłumaczenie: Katarzyna
Michniewicz-Veisland, Maria Sibińska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data
wydania: 2019
Nie słyszałam o tej książce, ale po twojej recenzji naszła mnie ochota aby ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje "umilacze" recenzji. Człowiek jednak jest wzrokowcem i miło mieć takie wstawki w treści.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przymierzam się do rozpoczęcia lektury ;)
OdpowiedzUsuńChcę to! I nic mnie nie interesuje! :D Jak zapewne wiesz, w serii Cornwella jestem beznadziejnie zakochana i nie odpuszczę, dopóki nie przeczytam też tej książki. :D
OdpowiedzUsuńChciałem to, ale miałem wątpliwości, bo sporo wychodzi na temat wikingów. I wiele to niestety literatura dość mierna. Cieszę się, że jest to coś wartościowego i chętnie rzucę okiem :D. A najlepiej dwoma
OdpowiedzUsuńDefinitywnie jest to pozycja dla mnie. Uwielbiam wszystko, co jest związane w wikingami 😍
OdpowiedzUsuńNie ogarnęła mnie ta moda na Wikingów, chociaż serial zamierzam obejrzeć. Kiedyś zafascynowała mnie postać córki Mieszka I (chociaż wiem, że historycy spierają się czy istniała), a także miałam okres, kiedy chciałam bardziej poznać mitologię nordycką. Dla tych smaczków kulturowych oraz mitologicznych chętnie bym zaprzyjaźniła się z tą historią, jednak trochę się obawiam, że lektura tej powieści byłaby dla mnie niełatwa.
OdpowiedzUsuńŻycie wikingów to nie serial, to nie moda, to grom wyrzeczeń, moc charakteru, to nie bajka dla playboya...
Usuńbardzo mi się podoba, chętnie przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńTo książki nie dla mnie raczej...
OdpowiedzUsuń