Arthur
C. Clarke jest najbardziej znany z napisania scenariusza do
wizjonerskiego filmu Stanleya Kubricka
2001. Odyseja kosmiczna.
Zaś jego Koniec
dzieciństwa
to już książkowy staruszek, którego premiera miała miejsce w
1953 roku. Jednak do dziś inspiruje twórców powieści, filmów i
seriali, a jego wyraźne wpływy widać chociażby w wydanej w
zeszłym roku (a w Polsce w 2019) Cenie szczęścia
Stevena Eriksona. Co zatem sprawia, że ta nagrodzona powieść po
tylu latach może robić na współczesnych czytelnikach spore
wrażenie?
Powieść zaczyna się od tego, że nad każdym większym miastem Ziemi pojawiają się srebrne statki obcych, którzy zostają nazwani Zwierzchnikami. Jednak nikt nie znał ich motywów i nikt nie wiedział, ku jakiej przyszłości wiodą ludzkość (s. 33), co więcej, niepokój budzi fakt, że nie chcą się w ogóle pokazać i ujawnić swojej fizjonomii, a wszelkie nasze bronie są na nich zupełnie nieskuteczne. Rozmawiają tylko z sekretarzem ONZ, a ich jedyny bezpośredni zakaz dotyczy znęcania się nad zwierzętami. Po jakimś czasie wydaje się, że zapanowała złoty wiek bez wojen i zła, jednak ludzka natura nic a nic się nie zmieniła, co prowadzi do kilku zuchwałych incydentów...
Powieść zaczyna się od tego, że nad każdym większym miastem Ziemi pojawiają się srebrne statki obcych, którzy zostają nazwani Zwierzchnikami. Jednak nikt nie znał ich motywów i nikt nie wiedział, ku jakiej przyszłości wiodą ludzkość (s. 33), co więcej, niepokój budzi fakt, że nie chcą się w ogóle pokazać i ujawnić swojej fizjonomii, a wszelkie nasze bronie są na nich zupełnie nieskuteczne. Rozmawiają tylko z sekretarzem ONZ, a ich jedyny bezpośredni zakaz dotyczy znęcania się nad zwierzętami. Po jakimś czasie wydaje się, że zapanowała złoty wiek bez wojen i zła, jednak ludzka natura nic a nic się nie zmieniła, co prowadzi do kilku zuchwałych incydentów...
Jednym z wyróżniających elementów
książki jest fakt, że opowiadana tu historia jest rozbudowana
znacznie bardziej, niż w innych powieściach science fiction, bo
toczy się przez całe dziesięciolecia. Dlatego też pisarz pokazuje
nam raczej procesy i ich efekty niż pojedynczych bohaterów, nie ma
tu więc szybkiej fabuły ze zwrotami akcji, występuje za to pewna
refleksja nad tym, jak mogłoby wyglądać społeczeństwo
przyszłości, które wyeliminowało podstawowe światowe braki. Wraz
z upływem czasu poznajemy nowe postaci, które mają za zadanie
reprezentować pewne tendencje w ludzkim zachowaniu czy też po
prostu być przykładem, na których pokazane są istotne elementy
następujących zmian. Z tej przyczyny nie mogę powiedzieć, że szczególnie zapałałam sympatią do którejkolwiek opisywanej tu
jednostki, choć mocno trzymałam kciuki za ratującą kulturę i
spuściznę Ziemian enklawę na wyspie. Ponadto nie czuję się do
końca ukontentowana niektórymi opisami efektów działań kosmitów
– w niektórych aspektach społecznych pisarz dosłownie w kilku
zdaniach przedstawia np. fakt zniknięcia niektórych typów
negatywnych i pozytywnych zachowań. Porusza tu jednak tak wiele
tematów dotyczących ludzkości, że niektóre daje radę jedynie
zasygnalizować.
Kilka wersji zagranicznych okładek utworu, źródło: https://io9.gizmodo.com/syfy-turning-arthur-c-clarkes-childhoods-end-into-a-mi-1630307900, dostęp 31.05.2019
Jednak mimo że jestem zaznajomiona ze
sporą liczbą utworów fantastycznonaukowych, to autor i tak
całkowicie zaskoczył mnie w kilku miejscach, szczególnie tajemnicą
Zwierzchników i finałem. Mogę śmiało powiedzieć, że moja
wyobraźnia została tu całkowicie usatysfakcjonowana. Ponadto, co
szczególnie ciekawe z punktu widzenia osoby żyjącej w XXI wieku,
Arthur C. Clarke przewidział kilka zjawisk: Unię Europejską,
możliwość obserwacji ludzi na bieżąco za pomocą kamer,
urządzenia śledzące, czy też rozwój rozrywki jako jednego z
najważniejszych sektorów przemysłu.
Jak
więc widzicie, tematów do refleksji nad stanem ludzkiego
społeczeństwa, kierunku jego rozwoju oraz naszej roli w kosmosie
zdecydowanie tu nie brakuje. I właśnie ta wielowątkowość do
obecnych czasów jest siłą tego utworu i źródłem niekończącego
się natchnienia dla innych twórców. Koniec
dzieciństwa
to bez dwóch zdań lektura obowiązkowa dla fana science fiction,
ale także dla każdego czytelnika, który poszukuje refleksji nad
ludzką naturą i istotnymi procesami, które powinny zajść w
naszym społeczeństwie. To także wyjątkowo oryginalna wizja
przyszłości Ziemian, splatająca wątki biblijne i socjologiczne,
zadająca jedno z najważniejszych pytań: dokąd zmierzamy? A
odpowiedź, której udziela pisarz, z pewnością pozostawi w
osłupieniu niejednego wytrawnego mola książkowego.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Rebis.
Autor:
Arthur C. Clarke
Tytuł:
Koniec dzieciństwa
Tytuł oryginału: Childhood's End
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki, Andrzej Sawicki
Wydawnictwo:
Rebis
Rok
wydania: 2019
Ja sir Arthura kojarzę przede wszystkim jako świetnego pisarza ;). "Fontanny raju" chociażby są świetne, nawet jeśli nie tak szeroko znane jak "Odyseja". Tego jeszcze nie czytałem, ale na pewno sięgnę.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że pewnie lepsza wersja Eriksona, któremu "Cena Szczęścia" nie całkiem wyszła.
Brzmi bardzo interesująco jednakże to nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńZapisuję zdecydowanie, uwielbiam tematy kosmosu! Mam nadzieję, że oczaruje mnie ta pozycja. :)
OdpowiedzUsuńDopiero z sinceficiotn się oswajam, bo przez lata byłam przekonana, że takie książki nie są dla mnie. Myliłam się. Chętnie poznam klasykę gatunku autorstwa Clarke'a, ale dam sobie jeszcze natoczas. Obawiam się, że teraz ta książka mogłaby być "za ciężka" w odbiorze.
OdpowiedzUsuńDość często starsze tytuły stanowią inspirację dla twórców, gdzie z ich pomocą próbują przedstawić wizję, jaka od jakiegoś czasu siedzi w ich głowach. A że science-fiction to niemalże kopalnia diamentów, to właśnie w tych rejonach można odnaleźć wielu śmiałków. Dlatego nie dziwię się, że zapragnęłaś odkryć fenomen Końca dzieciństwa. No i widzę, że ani trochę nie musisz żałować tego spotkania, bo przeżyłaś satysfakcjonującą przygodę, dzięki której mogłaś (i dalej możesz) snuć refleksje na temat ludzkiej natury i tego, jaka jest rola człowieka we Wszechświecie. Również śmiało przyznam, że choć nie czytam tak czystego science-fiction, to poczułam się zainteresowana przedstawionym przez Ciebie tytułem. ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami z gatunku Si-Fi. Cały czas staram się to zmienić, jednak po przeczytaniu już kilku książek z tego gatunku chyba stwierdzam, że to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, jednak książki sci-fi to kompletnie nie moja bajka, więc nie sięgnę
OdpowiedzUsuń