Po całkiem udanych „Wiedźmach Kijowa. Miecz i krzyż” Łady Łuziny postanowiłam sprawdzić, jak dalej potoczy się historia trzech potężnych Kijowic i już na wstępie muszę powiedzieć, że nie jestem do końca usatysfakcjonowana tomem drugim tej serii.
Masza, Dasza i Katia dopiero co uratowały miasto i jeszcze nie okrzepły w swoich nowych rolach, a już pojawia się Aknir, córka Kyłyny, by rzucić im wyzwanie i postawić je przed Sądem, by odebrać im moc. I co robi nasza trójka? Początkowo próbuje zebrać informacje, jak przeciwdziałać temu zagrożeniu, jednak ostatecznie decydują się na dość kontrowersyjne rozwiązanie problemu. Na pierwszy plan wysuwa się tu słuchająca miasta Masza, chętnie wędrująca w przeszłość i rozwiązująca istotne zagadki, natomiast Dasza zajmuje się głównie byciem sobą, czyli wulgarną egoistką, Katia zaś skupia się na zarabianiu pieniędzy. I właśnie spłycenie i umniejszenie roli tych dwóch bohaterek było dla mnie pierwszym solidnym minusem tej powieści. Drugim była zbyt bujna wyobraźnia autorki, której zdecydowanie nie da rady poskromić żaden redaktor, przez co fabuła prowadzona jest chaotycznie, postaci zachowują się dziwacznie, a ogrom ciekawostek na temat Kijowa zamienia się w momentami ciężkostrawną papkę. Zdecydowanie nie zachwyciły mnie też zwroty do czytelnika i podawanie niektórych wniosków na tacy. Na dobitkę zamaszyście poprowadzona historia w tym tomie wcale nie jest zamknięta, bo Kijowice dokonały takiej zmiany w rzeczywistości (która też mnie nie przekonuje), że będą ją zapewne odkręcać w kolejnym tomie.
Na plus wypadają tu rozważania na temat kobiecości, roli płci pięknej w społeczeństwie i jak się ona historycznie zmieniała, a także liczne nawiązania do utworów Michaiła Bułhakowa czy Anny Achmatowej (oboje pojawiają się zresztą w powieści). Autorka wplotła także w fabułę rozmaite kontrasty: męskie-kobiece, boskie-diabelskie, dobre-złe i niejednokrotnie daje tu czytelnikom do myślenia na temat tego, jak różnorodnie mogą być one postrzegane i interpretowane. Ale chyba najistotniejszym tematem jest tu wartość i cena poświęcenia, okraszona rozlicznymi interesującymi przykładami nie tylko z literatury. Dowiadujemy się tu też znacznie więcej na temat rodzajów czarów oraz poznajemy dwa istotne artefakty – oferującą natchnienie Lirę i dającą władzę nad żywiołami bransoletę Amazonek, co zapewne ucieszy fanów fantasy.
Podsumowując, sięgając po "Wiedźmy Kijowa. Strzał w operze", spodziewałam się bardziej rozrywkowej i zdecydowanie lepiej uporządkowanej fabularnie książki, w której wszystkie trzy postaci jakoś się rozwiną, ale autorka postanowiła pójść ze swoimi nieposkromionymi pomysłami w nieco inną stronę. I na pewno zaskoczy ich rozmachem niejednego czytelnika, a czy w Waszym przypadku zrobi to na plus, czy na minus – sprawdźcie sami.
Moja ocena: 3,5/6
Autor: Łada Łuzina
Tytuł: Wiedźmy Kijowa. Strzał w operze
Tytuł oryginału: Киевские ведьмы. Выстрел в опере
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2023
Stron: 662
Szkoda, że drugi tom nie zrobił takiego wrażenia jak pierwszy ;(
OdpowiedzUsuńMuszę się jeszcze zastanowić, bo mam książkę do wzięcia...
OdpowiedzUsuńNa razie sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuń