Założyłam Głodną Wyobraźnię, by dzielić się moimi wrażeniami z lektur, ale przede wszystkim po to, by zachęcać Was do sięgania po wartościowe książki – takie, jak Fuga. Powieść polifoniczna Magdaleny Anny Sakowskiej, którą objęłam moim kolejnym patronatem. W tej pozycji science fiction oczarowała mnie idealna równowaga między akcją a refleksją oraz mocne, współczesne przesłanie.
Wydarzenia w tej powieści rozgrywają się przede wszystkim w Koloseum, podczas nowoczesnych igrzysk, oglądanych przez miliardy widzów za pośrednictwem aplikacji Gladius, którą kontroluje Ministerstwo Sportu i Rozrywki. I co ciekawe, owe zmagania można obserwować zarówno oczami publiczności, zawodników, jak i bestii. A skąd biorą się te ostatnie? Otóż z samych umysłów gladiatorów, które stymulowane są wyziewami z rosnących na planecie kwiatów, zwanych bawilcami. Dzięki temu śmiałkowie walczą ze swoimi najgorszymi koszmarami... Zmagania na arenie to jednak tylko pierwsza warstwa tego utworu – bo w drugiej, tej niejednokrotnie skłaniającej do refleksji, znajdziecie wiele istotnych dla współczesnego człowieka zagadnień – w tym roli mediów, manipulacji odbiorcami czy też uzależnienia od wirtualnego świata.
Autorka miała tu znakomity pomysł na poprowadzenie narracji – bo jak sam tytuł obiecuje, pojawia się wiele głosów. I tak każdy ze stających na arenie zawodników prowadzi opowieść z własnego punktu wiedzenia, a żeby ułatwić nam zorientowanie się, kto się właśnie wypowiada, pisarka umieściła na początku każdego podrozdziału pseudonim mówiącego. Poznajemy więc myśli Najemnika – Finiana Mikceriona, mężczyzny grającego tu pierwsze skrzypce i pozornie niebojącego się niczego, Korpo-kobiety – Adri Ipamovej, osoby ambitnej i do tej pory niezawodnej w radzeniu sobie z rozmaitymi wyzwaniami, Księżniczki – Jin-ly, nieidącej na kompromis wojowniczki z zawsze nienagannym makijażem, a także Hazardzisty – niezbyt sympatycznego typa, uważającego, że wszystko mu się należy. Dzięki takiemu rozwiązaniu czytelnik jest w stanie zagłębić się w umysł każdej z powyższych postaci, a także w miarę rozwoju fabuły przekonać się, że kryją one niejeden sekret...
Sama fabuła zaś jest poświęcona nie tylko ekscytującym i starannie zaplanowanym wyzwaniom, mającym wyeliminować kolejnych zawodników. Istotnym poruszanym tu tematem są bowiem współczesne media i sposoby, za pomocą których manipulują one odbiorcami oraz kreują rzeczywistość – na przykład sprowadzając ludzi do jednego pseudonimu na arenie. Widoczne jest również uzależnienie od bluNetu, w tym rozmaitych aplikacji, których używanie może doprowadzić do cyberdemencji. Przeraziła mnie tu wizja, że zaawansowana technologia może opanować każdy aspekt naszego życia, a my nawet tego nie zauważymy, będziemy jedyne klikać i wykonywać kolejne codzienne zadania w różnych grach. Czytając, zastanawiałam się także nad tym, gdzie przebiega granica między prawdą a iluzją w mediach społecznościowych i za jakimi fasadami się w nich zazwyczaj ukrywamy. Do myślenia dał mi też przemożny wpływ korporacji na współczesny świat – szczególnie pod kątem technik marketingowych i skuteczniejszego sprzedawania swoich produktów. W jakim stopniu to my kontrolujemy, co kupujemy, co oglądamy, w co gramy i co czytamy, a jak bardzo jesteśmy poddawani wpływowi sprytnych manipulatorów?
Jakie są zatem najważniejsze czynniki, które zdecydowały o przyznaniu mojego patronatu Fudze. Powieść polifonicznej? Przede wszystkim jej dwoista natura i możliwość czytania na dwóch poziomach – rozrywkowym i tym dającym do myślenia. Po drugie, umiejętne wykorzystanie tytułu w treści – jest tu osoba, która pisze fugę muzyczną, pojawia się też fuga z psychologii, a narracja prowadzona jest przez wiele głosów. Kolejnym argumentem za był dubeltowy epilog, który kompletnie mnie zaskoczył. Czwartym argumentem było dla mnie głębokie przesłanie i na wskroś współczesne problemy, które w mniejszym lub większym stopniu dotykają każdego z nas. Po piąte, udane są tu także nawiązania do starożytnej kultury igrzysk, prezentujące przy tym nowe podejście do tematu. Nie da się ukryć, że przyjemność sprawiły mi też rozliczne łacińskie sentencje. I warto jeszcze wspomnieć, że jest to kolejna pozycja przeczytana przeze mnie w tym roku, która jest po prostu rewelacyjnym debiutem.
Oprócz zapewnienia strawy dla ducha autorka dołączyła też coś dla ciała :).
Czy ta książka ma jakieś wady? Pierwszy raz nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo bez wątpienia jestem modelowym odbiorcą docelowym Fugi. Powieści polifonicznej – właśnie takie powieści science fiction trafiają idealnie do mojego czytelniczego serca i umysłu. Przyznam Wam przy tym szczerze, że obiecałam sobie, że jeśli zobaczę kolejną opowieść o walce w jakiejś wersji Koloseum, to od razu rzucę ją w kąt, bo to taki ograny motyw, ale ani przez chwilę nie miałam na to ochoty przy lekturze tego utworu.
Jeżeli macie zatem ochotę obserwować zmagania na nowoczesnej arenie, a przy okazji zanurzyć się po szyję w refleksji dotyczącej nowoczesnej technologii, uzależnienia od sieci i balansu między prawdą a iluzją, nie znajdziecie nic lepszego od Fugi. Powieści polifonicznej. A ponieważ cenię sobie powieści science fiction z takim wielowarstwowym pomysłem i aktualnym przesłaniem, namawiam Was gorąco do lektury mojego kolejnego wartościowego patronatu.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorce.
Moja ocena: 5,5/6
Jeżeli
chcielibyście przeczytać fragmenty utworu, by przekonać się, czy
to propozycja dla Was, zapraszam tu:
https://glodnawyobraznia.blogspot.com/2022/01/fragmenty-ksiazki-fuga-powiesc.html.
Tytuł: Fuga. Powieść polifoniczna
Autor: Magdalena Anna Sakowska
Wydawnictwo: Virtualo
Rok wydania: 2022
Stron: 330
Dziękuję za wspaniałą recenzję! I nie chodzi o to, że pochlebną, ale tak głęboką, niespieszną, opowiedzianą jak gawęda i również, tak, wydaje mi się, wielopoziomową :) Przy następnej książce zdecydowanie poproszę Głodną Wyobraźnię o napisanie mi blurba na czwartą stronę okładki, bo o moich fabułach opowiadasz lepiej niż ja!
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest tak fajna, że już dodaje do schowka. Będę czytać :)
OdpowiedzUsuńJak sama zauważasz - książka musi się przebić przez uprzedzenie do motywu walk na arenie - i muszę przyznać, że na początku czytania recenzji byłam mocno sceptyczna. Chociaż science-fiction ostatnio z każdym rokiem lubię coraz bardziej. Ale dawno, bardzo dawno, nie czytałam tak pozytywnej i entuzjastycznej recenzji - dlatego zapisuję tytuł książki i mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że powieść można czytać na poziomie rozrywkowym i tym dającym do myślenia.
OdpowiedzUsuńNie jest to mój ulubiony gatunek, ale recenzja zachęca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńTotalnie nie mój gatunek. Tym razem muszę odpuścić.
OdpowiedzUsuńOstatnio często mi ta książka migała w social mediach, ale jakoś nie budziła ciekawości. Właśnie się to zmieniło.
OdpowiedzUsuńPachniesz mi sf w stylu Simmonowskiej "Iliady/Odysei". Być może całkiem mylne, ale zachęciłaś mnie do polskiej fantastyki (znowu, dziewczyno) skutecznie. Dzięki. :)
OdpowiedzUsuńCudownie, że trafiasz na udane debiuty! U mnie niestety rzadko się to zdarza.
OdpowiedzUsuńFajna ta okładka przykuwa oko :D Rzadko sięgam po ten gatunek literacki, ale bardzo mnie zaciekawiła twoja recenzja i chyba się skuszę na coś nowego.
OdpowiedzUsuńNo i zachęciłaś! To coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!