15 stycznia 2022

[recenzja] Jay Kristoff „Wampirze cesarstwo” – Los lwa, los jagnięcia

Twórczość Jaya Kristoffa śledzę od czasów, gdy zadebiutował, z zaciekawieniem sięgnęłam więc po jego najnowszą serię dark fantasy, Wampirze cesarstwo i pierwszą z jej trzech części o tym samym tytule, którą otrzymałam od niezawodnej księgarni taniaksiazka.pl. Spodziewałam się znaleźć tu nawiązania do jednej ze światowych kultur i tak się oczywiście stało, ale otrzymałam także starannie przemyślaną historię, która może zrobić spore wrażenie na niejednym czytelniku.




Niezmiernie ucieszyło mnie to, że w stosunku do poprzednich dwóch serii – Wojny lotosowej i Nibynocy autor zrobił zauważalne postępy warsztatowe. Widać to zarówno w klarownym sposobie prowadzenia opowieści i konstrukcji fabuły, jak i w warstwie językowej, która została wzbogacona licznymi środkami stylistycznymi i opiera się na słowotwórstwie, dzięki czemu można tu znaleźć wiele ciekawych wyrazów, zwrotów, barwnych przekleństw, a przede wszystkim wypowiedzi do zacytowania. Pisarz udoskonalił szczególnie opisy scen seksu, które są zdecydowanie mniej dosłowne i naturalistyczne, przez co w moim odczuciu stały się bardziej smaczne w odbiorze. Ponadto ta seria nie jest już kierowana do nastolatków, ale nieco starszego czytelnika, co też w mojej opinii sprawdza się znakomicie. Dodatkową zaletą jest piękna oprawa graficzna – dwie różne wersje kolorowych okładek, dokładna mapa (niestety niezbyt wyraźna) oraz czarno-białe ilustracje w komiksowym stylu pokazujące sceny z opowieści protagonisty (występują na nich pewne spojlery, więc lepiej zapoznawajcie się z nimi w miarę czytania).


Motto Gabriela: Lepiej być łajdakiem niż głupcem. (s. 443)

I kolejne powiedzonko Gabriela: Cudze sprawy zawsze należały do moich ulubionych. (s. 578)


Głównym bohaterem Wampirzego cesarstwa jest Gabriel de León, ostatni Srebroświęty, zwany też Czarnym Lwem, który obecnie przebywa w niewoli u cesarzowej wampirów i na jej polecenie opowiada jednemu z nadwornych historyków – a konkretnie markizowi Jean-François z krwi Chastain – o swoich losach. Dlatego też fabuła toczy się na trzech płaszczyznach czasowych – w momencie przesłuchania, gdy Gabriel ma trzydzieści pięć lat, druga nitka dotyczy jego dzieciństwa i wstąpienia do zakonu Srebroświętych, czyli Ordo Argent, a trzecia obejmuje okres, gdy jest trzydziestodwuletnim mężczyzną i natyka się na szukanego przez wszystkich Graala. Przy tym wszystkie pokazane tu wydarzenia toczą się chronologicznie, jedynie z niewielkimi przeskokami czasowymi, dzięki czemu mamy bardzo klarowny obraz całej historii. Niezwykle przyjazny wobec czytelnika jest tu zabieg, który opiera się na tym, że wspomniany wcześniej historyk każe protagoniście tłumaczyć wszystko jak dziecku, co daje nam pełne zrozumienie świata przestawionego.



Nie ma piekła gorszego niż bezradność. (s. 346)

Twoja przeszłość to kamień, ale twoja przyszłość to glina. (s. 588)

 

A Gabriel ma tu o czym opowiadać! Gdy miał osiem lat, wydarzyła się ogólnoświatowa katastrofa i od tego czasu panuje bezdzień – słońce stało się czarne, niebo zaś niemal cały czas przysłonięte jest chmurami pyłu, śnieg jest szary i pachnie siarką, przez co ukrywający się dotąd zimnokrwiści mogą bezpiecznie wychodzić także w ciągu dnia i zaczynają poczynać sobie coraz śmielej, stając się powoli panami kolejnych terytoriów. Podzielni są na cztery rody: Voss – niezwykle wytrzymały i umiejący czytać w umysłach, Chastain – panujący nad zwierzętami i umiejący zmieniać kształty, Ilon – manipulujący ludzkimi uczuciami oraz Dyvok – charakteryzujący się nadludzką siłą. Mogą oni oczywiście zamieniać ludzi w wampiry i uzależniać ich od swojej krwi, ale także mieć dzieci z normalnymi kobietami – wtedy rodzą się tak zwani bladokrwiści, tacy jak Gabriel, którzy są zwykle kaptowani przez zakon zabójców krwiopijców – Ordo Argent. Jego główna siedziba mieści się w zakonie San Michon (jednej z najważniejszych w tutejszym kościele świętych), a gdy czytałam opisy jego szkolenia i mikstur, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem tak naprawdę w Kaer Morhen u wiedźminów. Zasadniczą różnicą są tu jednak tatuaże robione braciom, wykonane ze srebra, a o ich szczególnych właściwościach dowiecie się oczywiście czytając książkę. Sama wiara zaś oparta jest na katolickiej, z tą różnicą, że Odkupiciel zginął tu na kole i to właśnie ono jest symbolem kościoła. Natomiast kultura wzorowana jest w dużym stopniu na francuskim średniowieczu, a najważniejszym przetworzonym tu przez pisarza mitem jest ten o Graalu, pojawia się także przepowiednia, magiczny miecz czy też symbolika lwa i jagnięcia. Jak więc widzicie, świat przedstawiony jest nad wyraz intrygujący i niezwykle trudno w nim przetrwać, co tworzy idealny klimat dark fantasy.



Najcięższe brzemiona dźwigamy nie na ramionach, lecz w sercach. (s. 647)

 

Również bohaterowie stanowią bardzo udany element utworu – młody Gabriel jest jeszcze nieco naiwny i wierzy w ideały swojego zakonu, jednak ten starszy traci wiarę i jest na wskroś cyniczny (czytając, przekonacie się, czemu tak się stało!). Jest przy tym kreowany na antybohatera, ale gdy przychodzi co do czego, postępuje jednak, jak na prawdziwego herosa przystało. Co więcej, również inne kluczowe postaci podlegają znacznej przemianie, ale nic więcej na ten temat nie zdradzę. Przy czym istotne role odgrywają tu nieco zbuntowana pragnąca wiedzy i wolności siostra Astrid, jak również ambitna, chcąc uczyć się walczyć zakonnica Chloe Sauvage, a także cała drużyna Graala, pochodząca z różnych państw i kultur, która ma swoje wewnętrzne motywacje. Autor zadbał tu o nadanie głębi dramatis personae, co widać doskonale także w ich różnorodnym podejściu do wiary – od odrzucenia, przez traktowanie jej jako dającej nadzieję i siłę, aż do niebezpiecznego fanatyzmu. Poruszane w związku z nimi tematy są tak naprawdę bardzo współczesne – równouprawnienie kobiet, problemy grupy LGBTQ+ czy rola religii w naszym świecie to przecież istotne sprawy w XXI wieku. Ponadto można tu też dostrzec łamanie pewnych schematów – postaci mają zwykłego pecha lub też wcale nie zachowują się tak, jak by tego oczekiwał czytelnik po protagonistach.



Jakie minusy ma ta powieść? Jest to połączenie i przetworzenie kilku znanych z literatury nie tylko fantastycznej elementów – mitu o Graalu, potęgi wampirów i zwalczającego je zakonu przypominającego wiedźminów, podlane sosem rozważań o roli wiary i bliskich w naszym życiu. Dlatego też bez trudu można domyślić się pewnych rozwiązań fabularnych, szczególnie w zakresie tych przetwarzających znane toposy, niektóre stwierdzenia bohaterów ocierają się wręcz o truizmy, a mimo tytanicznej pracy tłumaczy i znakomitego poradzenia sobie przez nich ze stworzonymi przez pisarza słowami, zdarzyły się im też drobne wpadki w spolszczaniu przymiotników i przysłówków (np. „Wyglądasz gównianie”, które brzmi dla mnie nienaturalnie w naszym języku, osobiście wolałabym coś w stylu „Wyglądasz jak...”), ale raczej nikt oprócz mnie nie będzie zwracał na takie drobiazgi uwagi. Zapewne nie wszystkim spodoba się chronologiczny sposób prowadzenia narracji, choć ja odebrałam to pozytywnie, jako wyjście czytelnikowi naprzeciw.

 

(…) niesamowite, że wszystko, czym był i kiedykolwiek będzie, można skondensować do postaci kilku zgrabnych wersów. Lata jego młodości i chwały, jego miłość i strata, życie i łzy – pochwycone jak zbłąkana ćma i spętane jakby za sprawą magyi i zawarte w takim drobnym, zwyczajnym przedmiocie. Zwyczajny cud książki. (s. 887) 

 

Reasumując, Wampirze cesarstwo to napisane z epickim rozmachem dark fantasy, w którym wyszkolony zabójca wampirów Gabriel de León pokazuje różne twarze, wprowadzając nas w opanowany przez zimnokrwistych okrutny świat bez dnia, dla którego jedyną nadzieją wydaje się mityczny Graal i związana z nim przepowiednia. W tej opowieści wiara i nadzieja odgrywają istotne role, a bohaterowie mają ukryte motywacje, historia zaś dopracowana jest w najdrobniejszych szczegółach i budzi w czytelnikach całą gamę emocji. Polecam Wam zatem zapoznanie się z tą pełnokrwistą, podnoszącą ciśnienie powieścią! A inne ciekawe dark fantasy znajdziecie też w bestsellerach księgarni taniaksiazka.pl.

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni taniaksiazka.pl.


 Moja ocena: 5/6




Autor: Jay Kristoff
Tytuł: Wampirze cesarstwo
Tytuł oryginału: Empire of the Vampire
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec i Wojciech Szypuła
Wydawnictwo: Mag
Rok wydania: 2021
Stron: 896
Seria: Wampirze cesarstwo, tom 1.
 

12 komentarzy:

  1. Dobrze, że bohaterowie stanowią także udany element utworu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka jeszcze na mnie czeka. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach od kiedy zobaczyła, że wychodzi w Polsce. Muszę KONIECZNIE JĄ PRZECZYTAĆ! Kocham opowieści o wampirach :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczęłam czytać, ale co rusz odkładam, by wziąć inna książkę - zupełnie mnie nie wciąga i nie jestem pewna czy skończę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi naprawdę interesująco, będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie dawno nie buszowałam w takich klimatach czytelniczych, przyjemnie będzie do nich zajrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze cieszy, kiedy autor robi widoczne postępy warsztatowe

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaciekawiła mnie ta seria :)

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wampirze cesarstwo" jak i inne powieści tego autora jeszcze przede mną. Ale mam je już w coraz bliższych planach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Brzmi dobrze! Może poza przeskokami czasowymi, ale sam zarys świata bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.