21 sierpnia 2021

[recenzja] Rebecca F. Kuang „Płonący bóg” – Cena zwycięstwa

Już dawno z taką niecierpliwością nie czekałam na zwieńczenie żadnej trylogii fantasy tak jak na Płonącego boga autorstwa Rebekki F. Kuang. Byłam niezmiernie ciekawa, jaki finał w okrutnym, ogarniętym wojną świecie Wojen makowych czeka Rin, Kitaja i Nezhę. I muszę przyznać, że ta część robi wrażenie dynamiką, zakresem konfliktu oraz prowadzonych rozważań i zaskakuje finałem. (Jeżeli interesują Was natomiast recenzje pierwszej i drugiej części tej serii, to kliknijcie na te tytuły, by się do nich przenieść: Wojna makowa, Republika Smoka.)

 


Yin Vaisra, były możnowładca Smoka, zostaje wybrany na prezydenta Republiki Nikaryjskiej, która toczy wojnę z Koalicją Południa. A do tej drugiej dołączyli oczywiście Rin i jej kotwiczny brat Kitaj, pomagając w próbach odbicia kolejnych ziem. Tymczasem Nezha wysyła dziewczynie list, w którym informuje, że ma w niewoli jej brata i ma się ona niezwłocznie stawić w Tikany, by porozmawiać o możliwych rozwiązaniach bieżącej sytuacji, a może nawet współpracy, bo jemu też nie uśmiecha się dominacja Hesperian. Rozdarty wojną, pogrążony w konfliktach Nikan jest w coraz gorszym stanie, a główna bohaterka mimo całej swojej mocy ponownie nie jest w pozycji do decydowania o przebiegu głównych działań, na domiar złego do rozgrywki włącza się była cesarzowa, która także pragnie zrealizować własną wizję wyjścia z tej skomplikowanej sytuacji...

Bitwy toczy się łatwo. Niszczy się bez wysiłku. Najtrudniejsze jest to, co nadchodzi potem. (s. 173)

Pierwszym istotnym wątkiem jest tu prowadzenie wojny – tym razem jej nową odsłonę pokazuje nam miejscowy bohater Yang Souji, jeden z przywódców Koalicji Południa. Jest specjalistą od wojny partyzanckiej i punktowych uderzeń, opiera się też na znajomości terenu i miejscowej ludności. Jednak nawet taka strategia blednie wobec siły mogących pojawić się w dowolnym miejscu latających okrętów, a do tego Hesperianie podobno opracowali kilka nowych rodzajów broni, w tym taką na szamanów... I mimo że Kitaj pomaga Rin utrzymać psychiczną równowagę, to przychodzi mu to z coraz większym trudem, a na domiar złego dziewczyna zaczyna popadać w coraz większą desperację i paranoję, bez wahania oddając się rozkoszy zabijania i mszczenia się na swoich wrogach. Wojna toczy się więc także w jej głowie. A że zdrada jest tu na porządku dziennym, dzisiejsi sojusznicy mogą błyskawicznie stać się jutrzejszymi przeciwnikami... 

 


Drugim ważnym elementem fabuły jest tu historia Trójcy Doskonałych – czyli byłej cesarzowej Daji, mistrza Jianga i Rigi. Dowiadujemy się między innymi, jak wyglądał moment ich związania, a także jakie konsekwencje przyniosło jego istnienie wraz z upływem czasu. Zaś trzecim dominującym tematem jest coraz bardziej skomplikowana relacja pomiędzy Rin i Kitajem oraz Nezhą, która zmienia się dynamicznie wraz z kolejnymi wydarzeniami. I wyraźnie nawiązuje tu do losów wspomnianej na początku akapitu grupy. Co szczególnie mnie ucieszyło, syn byłego możnowładcy Smoka zyskuje w tym tomie zupełnie nowy wymiar – bo mimo negatywnego stosunku protagonistki do jego osoby, możemy tu zacząć rozumieć jego sposób myślenia i zacząć doceniać próby budowania przyszłości Nikanu.

Rebecca F. Kuang dyskretnie umieściła tu także rozmaite rozważania, w tym te nad wyższością jednej cywilizacji i religii nad drugą, zwraca także uwagę na niesprawiedliwość związaną z nierównością klas. Umiejętnie pokazuje także rozdźwięk między wiedzą teoretyczną i jej zastosowaniem, malując realne konsekwencje decyzji podjętych przez poszczególnych bohaterów.

Fabuła Płonącego boga jest dynamiczna i pełna zwrotów akcji, i mimo że książka liczy sobie prawie osiemset stron, niemal nieustannie trzyma w napięciu. Autorka starannie domyka tu rozpoczęte w poprzednich tomach wątki, przetykając je tajemnicami z przeszłości i wprowadzając przy tym kilka nowych postaci, m.in. niewielką grupkę świeżo szamanów i pogrążając Nikan w ostatecznym chaosie i morzu krwi. I serwując nam pełen napięcia, dramatyczny finał, który jak sądzę długo zostanie w pamięci wielu czytelników. Największą satysfakcję sprawiło mi tu rozliczenie się Rin z siostrą Petrą, mam cichą nadzieję na poznanie następstw tego wydarzenia w kolejnych utworach Rebekki F. Kuang. Pewnym minusem był tu dla mnie dziwny szyk niektórych zdań, który od czasu do czasu wybijał mnie z rytmu czytania.

 

Z wszystkich wspomnianych wyżej czynników wyłania się moim zdaniem dość wyraźne przesłanie – historia lubi się powtarzać, warto więc wyciągać z niej wnioski i nawet mając wiedzę wojskową i konkretny plan wygranej, trzeba rozumieć, jakie konsekwencje przynosi głupi upór i pycha. Nawet, jeśli jest się szamanem potężnego boga. A jeżeli każdy ciągnie w swoją stronę i nie ma żadnego porozumienia, po wojnie z dowolnej krainy pozostaną tylko ruiny, pył i zgliszcza. Zaś zwycięstwo ma wiele twarzy i jest okupione cierpieniem.

Podsumowując, Płonący bóg to wystrzałowe, pełne niespodzianek i zwrotów akcji zakończenie trylogii Wojny makowe. Konflikt zbrojny przybiera tu katastrofalne rozmiary i dochodzi do ostatecznego starcia sił, po którym określona zostanie przyszłość całego Nikanu. Polecam Wam zatem gorąco jedną z najlepszych ostatnio trylogii fantasy, która zachwyca szczegółami dotyczącymi prowadzenia wojny i dramatycznymi wyborami bohaterów, a także inteligentnym oparciem się na historii i problemach Dalekiego Wschodu.



A ponieważ trzeci tom to idealny moment na podsumowanie całej trylogii, niniejszym do niego przystępuję. Wojny makowe to niewątpliwie powiew świeżości w fantasy, przede wszystkim dlatego, że cudownie łamie schematy powieści młodzieżowych – mimo że główna bohaterka jest nastolatką i podejmuje edukację w szkole wojskowej, to nie ma czasu ani ochoty na żadne miłostki, ba, nawet bierze eliksir niszczący macicę, dzięki czemu romans jako gatunek nie ma tu zastosowania. W young adult często zdarza się, że dorośli nie mają znacznego wpływu na balans świata przedstawionego, a ratują go nastolatki, tu zaś jest zupełnie odwrotnie – nawet młoda szamanka ekstremalnie potężnego boga, która nie ma odpowiedniej pozycji społecznej i siatki wpływów musi służyć innym, często będąc przez nich bezwzględnie, mniej lub bardziej dyskretnie manipulowana. Kolejnym czynnikiem istotnym w takich utworach są ideały – nieletnie postacie bywają ich pełne i chcą naprawiać wszystko dookoła i przy okazji znaleźć swoje miejsce. Tu w warunkach wojennych liczy się jedynie siła, wpływy i umiejętność planowania oraz przetrwania. Ponadto konflikt zbrojny jest tu przedstawiony bardzo realistycznie, wręcz brutalnie w przeciwieństwie do klasycznych, miejscami lukrowanych zmagań nastolatków z tymi złymi. Jedynie element dojrzewania czy zrozumienia natury świata jako tako pasuje do młodzieżówek, ale rozwój bohaterów nie jest cechą tylko tego gatunku.

Dlatego też gorąco polecam Wam całą serię Wojny makowe Rebekki F. Kuang, jeżeli szukacie pozycji, w której autorka ma ekspercką wiedzę z zakresu prowadzenia wojny i znakomicie ją wykorzystuje, a do tego nie obchodzi się ze swoimi bohaterami jak z jajkiem. Bowiem stojąc przed rozlicznymi wyzwaniami, nie podejmują oni jedynie słusznych decyzji i boleśnie odczuwają ich reperkusje. Dodatkową zaletą jest zaś inspiracja klimatem Dalekiego Wschodu oraz jego problemami, a także boski panteon, który poprzez zbyt słabych psychicznie szamanów chętnie sięga do ludzkiego świata, by na niego wpływać. Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni do lektury!

 


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.

 

Moja ocena: 5/6




Autor: Rebecca F. Kuang
Tytuł: Płonący bóg
Tytuł oryginału: The Burning God
Tłumaczenie: Grzegorz Komerski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2021
Stron: 795

13 komentarzy:

  1. Dobrze, że akcja jest dynamiczna i pełna zwrotów akcji. Chętnie się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam trylogię w planach, ale trochę przerażają mnie jej gabaryty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam o tej serii i mam ją w planach, jednak raczej nie najbliższych... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię dynamiczną akcje w książkach :D przyjemnie się je wtedy czyta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam pierwszy tom w kolorze czerwonym i dwa pozostałe z tej mleczno-złotej serii. Cierpię katuszę i poważnie myślę i dokupieniu drugi raz pierwszego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  6. kurcze mam na to ochotę:D myślę że bym się wciągnęła:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero pierwszy tom czeka w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chcę przeczytać, jak tylko wygospodaruję czas

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero zaczęłam drugi tom, więc recenzję bardziej przeleciałam wzrokiem niż czytałam, ale jejku, jakie to jest dobre.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo dużo książek wydawanych przez Fabrykę Słów mi podchodzi. Jednak jeżeli chodzi o tą serię to nie jestem pewna czy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Wojny makowe" mam już za sobą i bardzo mi się podobały, choć pierwsza część jakoś bardziej. Aktualnie jestem gdzieś na 100 stronie "Republiki smoka", ale jakoś nie potrafię się wciągnąć. Może dlatego, że słuchałam w audiobooku i niekoniecznie mnie lektorka porwała. W każdym razie zamierzam, oczywiście, skończyć i sięgnąć po trzecią część. :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.