16 maja 2020

Absurdalna mozaika życia − „Rysio Snajper” Kurta Vonneguta

Rysio Snajper Kurta Vonneguta to powieść z dużą dozą absurdu, której głównym punktem rozważań jest ludzkie życie i to, co je definiuje, a przez to sprawia, że jesteśmy szczęśliwi bądź też nie. I mimo że została napisana w 1982 roku, nadal ma sporo do powiedzenia współczesnym czytelnikom.



Tytułowy bohater Rudolph Waltz, a zarazem narrator całej powieści, jest młodszym synem Ottona i Emmy Waltzów oraz bratem Feliksa, wszyscy mieszkają zaś w Midland City w stanie Ohio. Jego ojciec natomiast to kontrowersyjny i zarazem niespełniony artysta, a także znajomy Adolfa Hitlera, tworzący wciąż nowe okazje do popisywania się. Jako osoba zamożna przerabia wozownię na oryginalny dom, w którym trzyma m.in. pokaźną kolekcję broni. I to właśnie przez nią dochodzi do nieszczęścia podczas czyszczenia jednej ze sztuk Rudy odruchowo naciska spust i z ogromnej odległości trafia w głowę ciężarną sąsiadkę, co powoduje całą lawinę konsekwencji, z aresztowaniem i procesem włącznie. Od tego momentu przezwisko Rysio Snajper towarzyszy protagoniście już zawsze i determinuje jego poplątaną życiową ścieżkę.

Myślę, że jest to właśnie mój największy zarzut wobec życia: zbyt łatwo można popełniać najkoszmarniejsze błędy. (s. 21)

Rysio Snajper charakteryzuje się eklektyczną, postmodernistyczną, a przy tym erudycyjną formą poszczególne rozdziały podzielone są na nie uszeregowane chronologicznie, krótsze fragmenty pisane prozą, przeplatane istotnymi dla narratora przepisami kucharskimi, a także wstawkami rodem ze sztuk dramaturgicznych, gdy toczą się ważne dla Rysia wydarzenia. Sama historia to swoista próba uporządkowania jego dotychczasowej pięćdziesięcioletniej egzystencji w formie nieco chaotycznej opowieści o charakterze ustnym, składającej się z migawek z najistotniejszych wypadków. Łączy się tu wiele elementów to, czego nauczył się od czarnoskórej służby, czyli gotowanie, sprzątanie i skat, często zmyślone historie jego ojca nawiązujące do arcydzieł literatury i sztuki, a także szereg absurdalnie niefortunnych przypadków, w wyniku których wiele osób niszczy swoje szczęście lub też odchodzi z tego świata, czyli jak określa to Rysio, ich dziurka się zamyka. Przy całym wszechobecnym tu inteligentnym nonsensie dostrzegam jednak jedną wadę: ta powieść reklamowana jako czarna komedia jest moim zdaniem zdecydowanie mniej zabawna niż chociażby moje ulubione Syreny z Tytana.

Do jeszcze nienarodzonych, do wszystkich niewinnych wiązek jednorodnej nicości: strzeżcie się życia. (s. 15)

Centralnym tematem wydaje się tu zagadnienie, co nas definiuje jakie dobre i złe rzeczy oraz jakie konsekwencje nawet najbardziej przypadkowych wyborów czy też cech charakteru tworzą nie dający się zmienić obraz nas samych w oczach innych. Tytułowy bohater nienawidzi bowiem swojego przezwiska, jednak gdy udaje się do innego miasta, gdzie jest zupełnie anonimowy, nie czuje się z tym całkowicie komfortowo. Przy tym określa się jako kastrat oraz zupełnie niezaangażowany człowiek. Jego ojciec, intensywnie kreujący swój artystyczny image, jest zatem jego całkowitym przeciwieństwem. Poprzez taką konstrukcję postaci autor stawia nam ważne pytanie czy damy się jak protagonista porwać losowi, czy też sami zdecydujemy się go tworzyć. A ponieważ słynny prozaik tworzył tę powieść będąc w wieku 60 lat, może być traktowana jako swoiste rozliczenie się z losem i dostarczyć Wam sporo tematów do przemyśleń nad naturą ludzkiej egzystencji i tym, kto, co i jak kształtuje naszą osobowość. 

Jedna z angielskich okładek, dostęp 15.05.2020, 
 
Podsumowując, Rysio Snajper Kurta Vonneguta to okraszona sporą dawką absurdu powieść, w której narodziny i śmierć oraz szczęście i nieszczęście układają się w niezwykłą mozaikę, będącą retrospekcją życia tytułowego bohatera. To znakomita lektura dla tych, którzy mają ochotę na refleksję nad swoim losem i próbę podsumowania czynników, które na niego wpłynęły. Kto wie, może nawet odważycie się na wypróbowanie przepisów zawartych w książce?


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.

Autor: Kurt Vonnegut
Tytuł: Rysio Snajper
Tytuł oryginału: Deadeye Dick
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2020

13 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie Twoja recenzja. Muszę bliżej przyjrzeć się tej książce. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już samo przezwisko wskazuje na absurd absurd. Może się zaskoczę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś to nie książka dla mnie.. ale recenzja fajnie napisana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ten pistolet? Ja taki sam kupiłem w paryskim disnejlendzie w latach 90 ��

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od jakiegoś czasu mam na oku książki tego autora, ale niestety mam tak mało czasu na to, żeby przeczytać wszystko to co chcę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To namawiam na znalezienie chwili, to jeden z inteligentniejszych autorów wszech czasów!

      Usuń
  6. Nie irytowały Cię w książce dziwnie wkomponowane przeskoki?
    Mnie osobiście strasznie i nie mogłam się do końca skupić na książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zatytułowałam recenzję "mozaika" - bo ta powieść to takie przeplatające się niechronologicznie fragmenty, wspominki z życia narratora. I prawdę mówiąc też wolę bardziej płynne i mniej chaotyczne opowieści niż ta.

      Usuń
  7. Ależ to jest 100 procent czarnej komedii. Dużo absurdu, ale też zgorzknienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz jasna, że ta książka żartuje z poważnych tematów, między innymi śmierci (to jest ta czarna część), ale osobiście brakuje mi tu tej drugiej, czyli komediowej, bo powieść niespecjalnie mnie rozśmieszyła. A Vonnegut umie wywołać uśmiech na twarzy czytelnika w swoich pozostałych utworach.

      Usuń
  8. Podobała mi się, na pewno jest lepsza niż "Recydywista", który kompletnie mi nie podszedł.
    Ale tak jak piszesz. Do "Syren z Tytan", "Sniadania Mistrzów" czy "Kociej Kolyski" to jej daleko.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam tę książkę, tego autora przeczytać jako pierwszą, ale tak się stolo, że trafiła do mnie inna. Wrócę do niej.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.