Ostatnio
coraz trudniej znaleźć dobrą młodzieżówkę fantasy, ponieważ
obecnie większość z nich opiera się tylko na pogmatwanych
historiach miłosnych i nie wykorzystuje potencjału świata
przedstawionego ani bohaterów, a ponadto nie dostarcza najmniejszej
nawet refleksji czytelnikowi. Szukając zatem wartościowych utworów
young
adult
postanowiłam
sięgnąć po chwaloną przez wielu odbiorców dylogię Laini Taylor
Strange
the Dreamer,
czyli Marzyciela
i Muzę
Koszmarów.
Tu opisuję moje wrażenia z pierwszego tomu, który nieco przywrócił
mi wiarę w istnienie lepszych przedstawicieli tego gatunku.
Zaczyna się dość dramatycznie – w mieście Szloch umiera dziewczyna, nabiwszy się na ostre elementy bramy. Następnie autorka przenosi nas w zupełnie inne miejsce – do sierocińca w Zosmie, gdzie jeden z jego młodych podopiecznych, Lazlo Strange, marzy o zostaniu wielkim wojownikiem Niewidocznego Miasta. Później, w wyniku zbiegu okoliczności w wieku 13 lat zostaje wysłany z przesyłką do Wielkiej Biblioteki i już tam zostaje, szukając bez wytchnienia dowodów na istnienie wyżej wspomnianej metropolii, która według niego straciła swą prawdziwą nazwę. Jego losy splatają się z historią bogatego alchemika Thyona Nero, który pewnego dnia żąda dostarczenia wszystkich badań młodego bibliotekarza na temat miasta. I bezwzględnie wykorzystuje tę wiedzę, gdy do Biblioteki przyjeżdżają goście z daleka poszukujący uczonych do ratowania ich miejsca zamieszkania. I tak Lazlo zostaje postawiony w sytuacji, gdy jego marzenia mają się spełnić komuś zupełnie innemu...
Tymczasem w unoszącej się nad Szlochem
cytadeli z lśniącego niebieskiego metalu próbuje przetrwać piątka
niezwykłych dzieci – siedemnastoletnia Sarai i jej równolatek
Feral opiekują się młodszymi: piętnastoletnią Ruby,
szesnastoletnią Jaskółką i sześcioletnią Minyą. A nie jest im
łatwo – jedzenie mają tylko dzięki tej przedostatniej, która
umie przyspieszać wzrost roślin. Wodę dostarcza przyzywający
chmury Feral, podgrzewa ją Ruby, zaś Sarai nienawidzi swojego daru
– jest bowiem Muzą Koszmarów, co noc wchodzącą w sny
mieszkańców miasta pod ich przymusowym domem. Trzymają się
jednej, podstawowej zasady – nie dać znaku istnienia, bo boją
się, że zostaną zabici w wyniku nakręcanej przez wiele lat
spirali nienawiści. Co się zatem stanie, gdy wyprawa złożona z
uczonych powróci do Szlochu?
Angielska wersja okładki, dostęp 29.03.2019:
Książka
urzeka już od pierwszych stron – szczególnie obrazowym językiem,
pełnym przepięknych, rozbudowanych metafor i porównań, np.:
Wydawał
się rozpływać na tle błękitu jak łyżeczka cukru wsypana do
filiżanki herbaty.
Każda z części zaczyna się od słowa z dawnego języka Szlochu,
które ma zazwyczaj dwa znaczenia – pozytywne i negatywne, m.in.:
mahal
– ryzyko zwieńczone katastrofalnymi konsekwencjami lub sowitą
nagrodą. Ponadto autorka znakomicie opanowała umiejętność
angażowania emocjonalnego czytelnika – nie da się bowiem nie
współczuć sierocie Lazlowi, jak i gromadce mieszkającej w
cytadeli, a także nie być zainteresowanym prawdziwą historią
Niewidocznego Miasta. Co więcej, każdy bohater jest starannie
scharakteryzowany, przy czym żaden nie jest wolny od wad. Dzięki
temu możemy łatwo zrozumieć ich różnorodne sposoby myślenia i
systemy wartości. Thyon Nero opisany jest tak: Nauka
była jednak jego religią, poddawał się dyktatowi nieustającego
eksperymentowania, nie zrażały go nawet porażki.
Pojawiają się także dorosłe postaci, których historia jest co
najmniej równie intrygująca i dramatyczna, co naszych głównych,
młodszych bohaterów. A wybory, których muszą lub musieli
dokonywać są zaiste wzięte rodem z najlepszych tragedii.
Świat
przedstawiony wciąga bez reszty, choć pisarka sprytnie pokazuje nam
tylko sierociniec i Wielką Bibliotekę w Zosmie, a potem już sam
Szloch i cytadelę nad nim. Jest to jednak w pełni uzasadnione, bo
tylko one mają znaczenie dla fabuły Marzyciela.
Zmienia się to jednak w drugim tomie, i dopiero w nim widać pewne
niedociągnięcia i nielogiczności uniwersum, ale o tym napiszę
więcej w recenzji Muzy
Koszmarów.
I kolejna angielska wersja okładki, dostęp 29.03.2019:
Reasumując,
Marzyciel
to trafiająca wprost do czytelniczych serc i całkowicie angażująca
wyobraźnię opowieść o tragicznych losach nie tylko tytułowego
bohatera, ale całego miasta z unoszącą się nad nim tajemniczą
cytadelą, które na wiele lat zaginęło w zakamarkach pamięci
całego świata dookoła. To historia dramatycznych wyborów i ich
trudnych do zniesienia konsekwencji, ale też nadziei, że istnieje
sposób, by przerwać błędne koło nienawiści. I to właśnie
określam jako udaną młodzieżówkę fantasy: wciągającą fabułę
opartą na oryginalnym pomyśle, ze starannie nakreślonymi
bohaterami i powodami do przemyśleń, a także napisaną przepięknym
językiem. I mimo że występuje oczywiście element romantyczny, to
autorka opisuje go tak malowniczo i do tego nie dominuje on reszty
komponentów, że muszę przyznać, iż to jeden z bardziej strawnych
wątków miłosnych w young
adult, z
jakimi miałam ostatnio do czynienia. To z całą pewnością utwór
warty przeczytania i sycący wyobraźnię, dlatego też niezwłocznie
daję nura w drugi i ostatni tom dylogii, czyli Muzę Koszmarów.
Autor:
Laini Taylor
Tytuł:
Marzyciel
Tytuł
oryginału: Strange the Dreamer
Tłumaczenie:
Bartosz Czartoryski
Wydawnictwo:
SQN
Rok
wydania: 2018
A ja byłam cały czas przekonana, że to będzie jak zwykle trylogia. I zwlekałam z sięgnięciem po tę książę, żeby zabrać się za nią bliżej premiery ostatniej części. Wychodzi na to, że już nie muszę czekać :D
OdpowiedzUsuńnienawiści- nie lubię. a książka może być ciekawa
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie dzięki tej recenzji bardzo zainteresowała. A nawet cała dylogia.
OdpowiedzUsuńWow. Czytałam wiele recenzji tej ksiazki i ogólnie mam ją w planach, ale twoja recenzja sprawiła, że mam ochotę przeczytać ją teraz!
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ta książka, a Ty jeszcze podsyciłaś moją ciekawość. Trochę pogububiłam się w opinie fabuł, ale wiem, że w trakcie lektury na pewno bym się w tym wszystkim połapała :)
OdpowiedzUsuńOkładka jest fenomenalna! Gatunek to nie moje klimaty, ale chyba bym się na nią skusiła :)
OdpowiedzUsuńMam obie części, jednak jakoś nie mogę się zmobilizować aby je przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążka może się spodobać mojej córce, tytuł już podesłałam jej pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuń