„Dzieci jednej pajęczycy”, które zgrabnie łączą science fiction i fantasy, to warty zainteresowania debiut powieściowy znanej do tej pory z nastrojowych opowiadań Olgi Niziołek. Ta przejmująca historia zawiera elementy apokaliptyczne i oniryczne, a także skłania do refleksji.
Aglomeracja, w której mieszka Amelia, ma problemy z coraz dotkliwszym brakiem wody, przez co jej przywódca Mark decyduje się na ryzykowny projekt. W jego wyniku dziewczyna traci pracę, a także rozłącza się z przesiedloną rodziną. W całym mieście stoją pomniki pajęczej Bogini, ale w obliczu rozwiniętej technologii mało kto traktuje ją poważnie, choć w miarę rozwoju sytuacji okazuje się, że może być to poważny błąd.
Całą historię obserwujemy oczami siedmiorga bohaterów, najpierw około dwudziestoletniej Amelii i jej rówieśnika Kyoro, samotnika i miłośnika pająków, potem także ambitnego przywódcy Marka i jego wrażliwej sześcioletniej córki Zosi. Następnie poznajemy buntowniczkę Werę, członkinię Fabryki Wolności, oraz jej babcię po wylewie Irenę, a także starego przyjaciela Kyoro – handlującego nielegalnym towarem Krisa. Wszyscy próbują sobie jakoś radzić w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości i szukają swojego miejsca w życiu, ale przede wszystkim czują, że nigdzie tak naprawdę nie pasują. Autorka wybrała tu dwa rodzaje narracji – dla niektórych dramatis personae pierwszoosobową, dla innych trzecioosobową, a w kilku przypadkach zmienia się ona wraz z rozwojem opowieści. Każda z tych postaci jest przy tym umiejętnie poprowadzona i budzi wiele różnorodnych emocji – od współczucia po irytację. Śledzenie, co siedzi im w głowach, to zdecydowanie jedna z większych przyjemności przy czytaniu tej książki. Interesujące jest też to, jak wszyscy nawiązują kontakt z Boginią – każdy na swój niepowtarzalny sposób. Ich wzajemne relacje, ulegające wielu zmianom, są również dość istotne. Innymi słowy, autorka wplotła w historię motyw found family, czyli rodziny z wyboru, umiejętnie eksponując niełatwy temat wzajemnego zrozumienia. Nie mniej ważne okazują się tu sny i pragnienia bohaterów, mające znaczący wpływ na całą opowieść.
W fabule nie zabrakło scen akcji, bo Amelia i Kyoro są nachodzeni przez fałszywych policjantów, podobnie jak Fabryka Wolności. Jednak znacznie istotniejsze jest to, że cała historia ma głębokie przesłanie. Ja odebrałam je tak, że warto marzyć o lepszym świecie i wkładać wysiłek, by zbudować go choćby własnymi rękami. I że nawet jeśli nigdzie nie pasujesz, to warto pomagać innym i po prostu o nich dbać. Ponadto, początkowa niechęć do kogoś czy też zazdrość nie powinna zamykać oczu na prawdziwą naturę danej osoby, a empatia potrafi zakopać nawet najgłębszą fosę między ludźmi. I jestem ciekawa, jakie przemyślenia będą Wam towarzyszyły w trakcie lektury.
Podsumowując, „Dzieci jednej pajęczycy” to napisana pięknym językiem klimatyczna historia świata, w którym woda jest cenniejsza od złota, a grupa outsiderów nie traci nadziei na lepsze jutro, znajdując przy okazji bratnie dusze. Zaś tajemnicza pajęcza Bogini uważnie słucha ich pragnień, co owocuje zaskakującym finałem. Moim zdaniem zdecydowanie warto sięgnąć po tę budzącą niejedną refleksję książkę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Powergraph.
Moja ocena: 5/6
Autor: Olga Niziołek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.