27 maja 2023

[recenzja] Paweł Zbroszczyk „Dar anomalii” – Na skrzydłach wyobraźni

Dar anomalii Pawła Zbroszczyka to bardzo obiecujący debiut fantasy – autor stworzył w nim tak oryginalny świat i postawił przed głównymi bohaterami tak trudne zadania, że powieść czyta się z zapartym tchem. Moja głodna wyobraźnia jest zdecydowanie ukontentowana tym jeszcze parującym daniem literackim, a dlaczego – wyjaśniam w niniejszej recenzji.


Leba i Bren – dwóch młodych mężczyzn pochodzących z dwóch różnych światów – Estepii i Parkanu – staje u progu dorosłości i wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje czyny. Ten pierwszy dobrze wie, czego chce – upamiętnić śmierć brata i zgodnie z naukami swojej religii przejść próby i służyć innym. Ten drugi – podjął kilka złych decyzji i musi uciekać, a gdy nadarza się okazja, przyjmuje tożsamość Trioda, przez co... trafia na szkolenie do najgroźniejszej organizacji przestępczej na kontynencie, czyli piewców. A gdy wreszcie się spotykają – jeden z wyboru, a drugi z przypadku – zostają zmuszeni nie tylko do krycia się przed pościgiem, ale i do rozwikłania jednej z najpotworniejszych zbrodni, jakich dokonano w historii świata. Problem jednak polega na tym, że są niedoświadczeni, nie mają praktycznie żadnych zasobów, ani też sojuszników...



W tej powieści ogromne wrażenie zrobiło na mnie światotworzenie i dbałość o detale. Autor ma tu wiele oryginalnych pomysłów – na czele ze skrzydlatymi i opierzonymi Parkanami, wyznającymi boga Solara, którzy poprzez anomalie mogą wędrować do innych światów, by przynajmniej w teorii im pomagać. Dobrze przemyślał też Estepię, zamieszkaną przez ludzi, krasnoludy i gnomy, którą obejrzeć możemy na zamieszczonej w książce mapie. W trakcie rozwoju wydarzeń poznajemy lepiej jej południowy skrawek, bo to właśnie po nim wędrują nasi protagoniści. A ścisłej rzecz ujmując, uciekają i robią wszystko, by tylko nie trafić w łapska niezwykle groźnych piewców. A tak się składa, że ci nie wybaczają zdrady ani nie dają nikomu odejść w spokoju. Pisarz przybliża nam ich organizację, opisując podział na wykonujące konkretne zadania klasy, sposoby działania i szkolenia nowicjuszy, a nawet kluczowe elementy jej historii. Istotną rolę gra tu też magia, ale nie zdradzę, na czym dokładnie polega, bo nie chcę Wam zepsuć przyjemności odkrywania jej nad wyraz pomysłowych tajemnic. Wspomnę tylko, że ma swoją cenę i że to również zdecydowanie wyróżniający się na plus na tle innych utworów fantasy koncept. Czytelnik razem z dopiero nabierającymi doświadczenia życiowego bohaterami stopniowo dowiaduje się coraz więcej o obu światach, ich specyfice, naturze i mistycznych powiązaniach. I jak na debiut wszystkie te nowe informacje wprowadzane są naprawdę umiejętnie. Z drugiej strony szukający głównie rozrywki odbiorca może od czasu do czasu poczuć się zagubiony wśród rozlicznych nowych nazw bogów, ras, istot, miejsc czy innych istotnych pojęć – być może dobrym pomysłem byłoby stworzenie słowniczka zawierającego wszystkie te elementy? Tak czy siak, z pewnością warto czytać tę powieść ze skupieniem, by nie przegapić niektórych obiecujących fabularnie smaczków.



A sercem tej historii są oczywiście bohaterowie i ich wybory. Skrzydlaty Leba z głową pełną ideałów krok po kroku przekonuje się, ile wiedzy przed nim ukryto, a oportunistyczny Bren, który tym razem zdecydowanie przeszarżował, musi ponieść konsekwencje. Jestem ciekawa, jak wraz z rozwojem historii wpłyną na siebie obaj młodzieńcy i co uda im się razem osiągnąć, bo na razie dopiero zaczynają się docierać. Zastanawiam się też, czy będą w stanie dorównać potężnemu antagoniście, przeciw któremu ewidentnie przyjdzie im stanąć w kolejnych tomach. Ponadto pojawia się tu także cały korowód pobocznych postaci we wszelkich odcieniach szarości – a każda z nich jest tak dobrze przemyślana, że tworzą wiarygodne tło całej opowieści. Jedyną, która zdecydowanie nie przypadła mi do gustu, był rywal Leby o imieniu Yu, ze względu na to, że nie posiada ani jednej pozytywnej cechy.


Autor jest doskonale obeznany z konwencją fantasy i zręcznie się nią posługuje, wnosząc do niej orzeźwiający powiew świeżości. I tak istotnym tematem w Darze anomalii jest walka dobra ze złem i kwestia równowagi między nimi, pojawia się też motyw wybrańca – bo Leba przechodzi próby krwi lepiej, niż jakikolwiek inny kandydat w historii swojej rasy. Zdecydowanie ważne są też: dojrzewanie bohaterów, zdobywanie wiedzy i mocy oraz umiejętność podejmowania słusznych decyzji. Nie zabrakło tu również klasycznego zachwiania równowagi świata oraz elementów dark fantasy – bo cena za posługiwanie się magią jest słona, świat nie jest przyjazny dla prostych ludzi, a gildia zabójców działa sprawnie na terenie całej Estepii i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Muszę tu podkreślić, że Paweł Zbroszczyk realizuje wszystkie wspomniane wyżej komponenty na swój własny sposób, który moim zdaniem aż kipi od potencjału. Dlatego też podczas lektury moja wyobraźnia pracowała nieustannie na najwyższych obrotach, chłonąc informacje o nowym uniwersum i z tego powodu ma wysokie oczekiwania wobec kolejnych części. 

Fabuła toczy się dość wartko, zwalniając nieco, gdy protagoniści trafiają do nowych lokacji. Wydarzenia zmuszają ich do ciągłego bycia czujnym i do częstego przenoszenia się z miejsca na miejsce oraz zaczynania w nich niemal od zera, co niektórzy odbiorcy mogą uznać za pewien minus. A skoro już przy wadach jesteśmy, to zabrakło mi dokładniejszego wyjaśnienia kilku kwestii, w tym tego, jak funkcjonują na co dzień Parkanie – szczególnie kobiety, które nie mają przed sobą perspektywy długiego życia. Zastanawiałam się też, czemu skrzydlaci w gruncie rzeczy wiedzą tak mało o anomalii i jej naturze, skoro żyją tuż przy niej. Jak po lekcjach religii i zaledwie kilku próbach mają być gotowi wyruszyć poza swój świat? A co do Estepii – jak to możliwe, że magowie niezwiązani z cesarzem nie stworzyli jakiejś gildii, by się chronić i zarabiać? Czemu nie mówi się powszechnie, na czym tak naprawdę polega dar magii? Mam nadzieję, że w kolejnych tomach znajdę odpowiedzi na te pytania i pogłębienie więzi między Lebą i Brenem.



A jak prezentuje się warstwa językowa? Jej najciekawszym elementem są dla mnie liczne rymowane pieśni – oczywiście wykonywane przez piewców, liczące sobie kilka solidnych zwrotek. Poza tym stylistyka nie wyróżnia się niczym szczególnym ani na plus, ani na minus – bo z jednej strony nie znalazłam żadnego fragmentu, który chciałabym zacytować w niniejszej recenzji i zdziwił mnie szyk kilku zdań, ale z drugiej redakcja i korekta zostały tu wykonane naprawdę rzetelnie. Jednak co charakterystyczne, prawie w każdym zdaniu widać, jakim głębokim uczuciem autor darzy swoje niezwykłe uniwersum. I jakoś nie mam wątpliwości, że nie tylko ja po przeczytaniu będę mieć podobnie pozytywny emocjonalnie stosunek do tej opowieści.



Podsumowując, Dar anomalii Pawła Zbroszczyka to debiut fantasy, który z pewnością nie przejdzie bez echa. Autor tchnął bowiem nowe życie w klasyczne elementy tego gatunku, a jego bogata wyobraźnia stworzyła oryginalne uniwersum, które ma ogromny potencjał fabularny. A w centrum wszystkiego umieścił dwóch młodzieńców, skrzydlatego i człowieka, którzy razem z czytelnikiem odkrywają intrygujące tajemnice Estepii i Parkanu, połączonych tytułową anomalią. Namawiam Was zatem do przeżycia tej niezwykłej przygody razem z nimi i z niecierpliwością wypatruję premiery drugiego tomu.


Tu przeczytasz recenzję Daru anomalii. Księgi II.

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję autorowi.


Moja ocena: 5/6




Autor: Paweł Zbroszczyk
Tytuł: Dar anomalii
Wydawnictwo: Wydawnictwo Elfickie
Rok wydania: 2023
Stron: 334

4 komentarze:

  1. Cudownie, że jest to obiecujący debiut fantasy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mapka w książce to super dodatek, zwłaszcza w krainie fantazy. Autorowi gratuluję udanego debiutu i bogatej wyobraźni

    OdpowiedzUsuń
  3. Dam książce szansę, szczególnie, że uwielbiam czytać debiuty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi całkiem ciekawie. Tym chętniej mnie kusi ta książka, że jest w niej magia. Ale i całej historii jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.