Chętnie sięgam po powieści historyczne autorstwa Elżbiety Cherezińskiej, bo potrafi ona zręcznie odmalować minione epoki i tchnąć życie w postaci znane nam lepiej lub gorzej z kart historii. Nie inaczej jest tym w Sydonii. Słowo się rzekło.
Główną bohaterką jest – jak sam tytuł głosi – Sydonia, rudowłosa szlachcianka ze starego rodu Borków, którą poznajemy, gdy w roku 1566 trafia na dwór książąt pomorskich jako jedna z dam dworu. Szybko okazuje się jednak, że nie jest typową przedstawicielką swojej płci – bo nie interesuje jej ani zamążpójście, ani też romanse, ponadto nie zamierza się nikomu wkradać w łaski, a na dodatek jako jedyna nosi kryzę. Zwraca na nią jednak uwagę trzeci z pięciu następców gryfickiego tronu, aż w końcu się jej oświadcza. Ku zaskoczeniu wszystkich sytuacja polityczna zmienia się wtedy diametralnie i książę nie jest w stanie dotrzymać danego Sydonii słowa. I tak zaczyna się powolny upadek odnoszącego do tej pory sukcesy rodu, a także tułaczka protagonistki.
Autorka jak zawsze szczegółowo przedstawia tło historyczne, przeplatając losy rudowłosej bohaterki wydarzeniami historycznymi na Pomorzu w drugiej połowie XVI i na początku XVII wieku, oczywiście związanymi przede wszystkim z członkami rodu Gryfitów. Możecie tu zatem liczyć na plejadę różnorodnych, starannie scharakteryzowanych postaci oraz wiele soczystych szczegółów – dotyczących m.in. relacji małżeńskich i rodzinnych, świętowania, jedzenia czy nawet elementów ubioru. Najciekawsza z nich wszystkich jest rzecz jasna Sydonia – kobieta, która zna swoją wartość oraz swoje prawa, a po śmierci matki nie waha się ich egzekwować, raz po raz podając do sądu swojego niepłacącego na jej utrzymanie brata. Jest inteligentna, umie i lubi czytać, nie boi się dyskutować z plotącymi androny mężczyznami, tak więc zdecydowanie wyprzedza swoje czasy. Im starsza się jednak staje, tym więcej w niej goryczy i zawziętości, a im bliżej ją poznajemy, tym więcej jej wad wychodzi na jaw – jest choleryczką, uważa się za lepszą od innych i nie słucha niczyich poleceń, moim zdaniem niepotrzebnie zaostrzając niektóre konflikty. Jak widzicie, jest tak doskonale opisana, że z pewnością jest jednym z najjaśniejszych punktów tej powieści.
Równie interesująca i dobrze przemyślana jest klamrowa konstrukcja powieści – w prologu przenosimy się bowiem do roku 1090 i poznajemy początki rodu Borków i ich pierwszy kontakt z dynastią pomorską. Książę Świętosław pragnie ożenić się z Damroką Bork, jednak, jak już pewnie odgadliście, w związku z zawirowaniami politycznymi, musi zerwać zaręczyny. Tak więc tu widzimy początek, a w dalszej części powieści koniec relacji pomiędzy Gryfitami a Borkami i schyłek tych pierwszych. Zaś sama historia Sydonii jest podzielona na dwie części – pierwsza ma neutralną narrację trzecioosobową i doprowadza nas do momentu oskarżenia wtedy już sześćdziesięcioletniej bohaterki o czary. Natomiast w drugiej to Sydonia przejmuje prowadzenie opowieści i ujawnia nam kilka bardzo istotnych sekretów, które skrzętnie skrywała przez całe życie. Towarzyszymy jej w poszczególnych etapach procesu aż do egzekucji, co zapewne w niejednym czytelniku wywoła sporo emocji. Zwróćcie tu koniecznie uwagę na postać mistrza katowskiego, który jest chyba najbardziej niezwykłym oprawcą w polskiej literaturze – m.in. ze względu na swoją empatię.
Trzecim aspektem powieści, wobec którego nie da się przejść obojętnie, jest pokazanie poprzez pryzmat Sydonii, jak trudna była sytuacja kobiet, nawet szlachetnie urodzonych, które nie wyszły za mąż i nie zostały matkami. Jeżeli nie trafiły pod opiekę rodziny, musiały jak protagonistka i jej siostra tułać się od ciotki do ciotki, wynajmować sobie lokum, procesować się o należne im dobra z krewnymi, albo też trafić do domu dla panien, np. w Marianowie, który nie oferował im ani godnych warunków, ani też nie nadawał życiu żadnego sensu. Koniecznie przeczytajcie też posłowie, w którym autorka ujawnia swoje mocne przesłanie o współczesnych czarownicach. Dodatkową zaletą były też dla mnie elementy nadprzyrodzone, choć niestety występujące w zdecydowanie mniejszej ilości, niż w Odrodzonym Królestwie. A były nimi wizje przyszłości, prorocze sny i mamuna. Pisarka bardzo zgrabnie posługuje się też symboliką – orła i wilka, które łączą się w gryfa, wprowadza też muchomora, który swoją kryzą przywodzi na myśl protagonistkę, ponadto istotny jest też kojarzący się ze związkami damsko-męskimi kwiat zwany smerwort lub rulpwort, bo pojawia się w kluczowych momentach opowieści.
Pewną wadą było dla mnie to, że losy Sydonii i jej wieczne przenoszenie się z miejsca na miejsca i procesowanie się zrobiły się w pewnym momencie monotonne, a gdyby nie drzewo genealogiczne Gryfitów na wewnętrznej stronie okładki, z pewnością pogubiłabym się, próbując rozróżnić członków tego rodu (choćby z tego powodu, że wielu z nich ma podobne lub nawet te same imiona). Żałuję też, że autorka nie zostawiła kwestii używania czarów przez naszą pannę Bork bardziej otwartej (np. jak zrobiła to Anna Brzezińska w Wodzie na sicie) – bo w trakcie jej życia nie dzieje się nic, co by mogło ujawnić jej domniemaną moc.
Podsumowując, Sydonia. Słowo się rzekło to kolejna warta przeczytania książka Elżbiety Cherezińskiej, dzięki której poznacie nie tylko schyłek historii pomorskiej dynastii Gryfitów, ale też przekonacie się, jaki los spotykał niezamężne i bezdzietne szlachcianki. A wszystko na przykładzie ponadprzeciętnej w każdym aspekcie rudowłosej Sydonii Bork, jednak czy aby na pewno czarownicy?
Moja ocena: 5/6
Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: Sydonia. Słowo się rzekło
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2023
Stron: 574
Może kiedyś po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Cherezińską, książka już zakupiona i czeka na swoją kolej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Od jakiegoś czasu mam na oku tę autorkę, ale jeszcze czeka w kolejce
OdpowiedzUsuńDo tej pory trafiałam na raczej oszczędne w pochwałach recenzje, więc fajnie jest poznać inne zdanie. Co do samej książki, mam na liście, ale nie wiem kiedy się za nią zabiorę. Może też inne książki Cherezińskiej wybiorę na początek, bo już od dawna zbieram się do poznania jej twórczości.
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka jest zachwycona kolejną powieścią p. Cherezińskiej, też na pewno do niej sięgnę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam jej książki i tę też na pewno przeczytam. Ale książka jest tak zachęcająca, że zainteresowałabym się nią nawet gdyby miała innego autora.
OdpowiedzUsuńTwórczość Cherezińskiej jeszcze przede mną i jedynie kwestią czasu jest to jak przeczytam również "Sydonię"
OdpowiedzUsuń