20 listopada 2021

[recenzja] Iza Grabda „Flawaris. Amortach” – Szybkie i wściekłe

Do sięgnięcia po książkę urban fantasy Izy Grabdy Flawaris. Amortach skusił mnie jej opis obiecujący sprawki diabelsko-anielskie. Po otrzymaniu jej od lubianej księgarni taniaksiazka.pl z zaciekawieniem zabrałam się za czytanie, by jak najszybciej dowiedzieć się, co oznaczają oba słowa w tytule. Poniżej dzielę się moimi wrażeniami z lektury i wyjaśniam, czemu zdecydowałam się zatytułować tę recenzję Szybkie i wściekłe.


Po tajemniczym zniknięciu ukochanego męża trzydziestoletnia Lilianna znajduje się na skraju załamania nerwowego i anoreksji, a do tego zaczynają śnić się jej koszmary o bieganiu po dziwnych marmurowych korytarzach. A gdy po drobnej stłuczce widzi dziewczynę z wielkimi mieczami na plecach, a poszkodowany nie chce, by płaciła za naprawę, ale chętnie przyjmie w ramach rekompensaty naszyjnik podarowany jej przez małżonka, w głowie kobiety zapala się lampka alarmowa. Na domiar złego niedługo po tych wydarzeniach na jej ramieniu pojawia się dziwne, opalizujące znamię. Następnie protagonistka udaje się do swojego letniego domku w górach, w którym znajduje dziwne naboje, a także poznaje anioła Joannusa, który zaczyna ją wtajemniczać w sprawy niebiańsko-piekielne i jej nową rolę – Pierwszą z Flawaris, grupy trzech wybranych kobiet, które dostają zazwyczaj konkretną misję od skrzydlatych. I, jak się zapewne domyślacie, ma ona coś wspólnego z tytułowym artefaktem zwanym Amortachem.

Zdecydowaną zaletą tej powieści jest akcja, pędząca z prędkością pocisku wystrzelonego z karabinu, w której centrum znajdują się trzy energiczne wojowniczki z grupy Flawaris. Wykonując swoje zadanie kradną samochody, likwidują kolejnych piekielników i dowiadują się coraz więcej o odwiecznych intrygach prowadzonych przez niebiańskich i tych z dołu. Drugim całkiem udanym elementem jest świat – skrzydlaci z Przedsionków i rogaci z Przepiekla działają niczym współczesne nam korporacje, ponieważ w obu miejscach trzeba wykazywać się całkowitym posłuszeństwem wobec przełożonych, a w tym pierwszym jeszcze nomen omen anielską cierpliwością. Występująca tu magia dzieli się na trzy rodzaje – zwykłą (dla magów i wiedźm), czystą (niebiańską) oraz złą (piekielną i demonią) i jest solidnie wykorzystana, dodając rumieńców całej opowieści. Co więcej, żadna z występujących tu postaci tu nie jest całkowicie pozytywna lub negatywna, bo większość w całym zamieszaniu stara się ugrać coś dla siebie.

Co zaś niespecjalnie przypadło mi w tej książce do gustu? Po pierwsze, jest ona tylko i wyłącznie rozrywkowa, poza fabułą posuwającą się do przodu z szybkością błyskawicy niestety nie oferuje czytelnikowi żadnej głębi. Po drugie, kreacja bohaterek pozostawia moim zdaniem sporo do życzenia – Lilka posiada bowiem tak ogromną moc, że rozwiązuje za jej pomocą wszystkie problemy, nie wykorzystując przy tym ani odrobiny rozumu czy sprytu, co robi z niej typową Mary Sue albo klona filmowej Kapitan Marvel. Do tego galopujący przyrost jej nadprzyrodzonych umiejętności nie jest w żaden sposób uzasadniony. Dlatego też nie zapalałam do niej ani krztyną sympatii i nawet to, że dba o swojego siostrzeńca Maćka, ani trochę jej w moich oczach nie ratuje. Powiem Wam szczerze, że zupełnie nie trafia do mnie taki typ postaci żeńskiej opierający się jedynie na przemocy. Pozostałe panie – Dominika i Tośka na szczęście nie są aż tak wszechpotężne. Ta pierwsza broni się jeszcze co nieco charakterologicznie, bo jest trenerką fitness i jeżdżącą na konwenty fanką fantastyki, ale za to ta druga jest wiecznie napalona i po prostu wulgarna. Znacznie ciekawszymi postaciami były dla mnie wiedźmy Airin wraz z szefową Elwirą na czele, jednak pełniły one tu jedynie drugoplanowe role. Zaś jednym z najciekawszych konceptów były tu... koty w piekle. 

 

Wykonując zadanie Flawaris odwiedzają między innymi rotundę św. Prokopa w Strzelnie (źródło: https://pl.pinterest.com/pin/602004675199501328/, dostęp 19.11.2021)

 

 

Kolejnym elementem, który wyraźnie mi zgrzytał, był sposób wprowadzania informacji o uniwersum. Zazwyczaj jakaś postać spotkana przez Lilkę, a potem już całą ekipę Flawaris, mówi innej coś o Amortachu, Przesionkach czy Przedpieklu, ale robi to w tak chaotyczny sposób, że musiałam czytać ich wypowiedzi po trzy-cztery razy, by zrozumieć, co mają na myśli. Warto tu dodać, że to dopiero pierwszy tom tego cyklu i debiut autorki w dziedzinie powieści fantastycznych, mam więc nadzieję, że w kolejnych książkach bardziej zapanuje nad swoim sposobem opowiadania i wprowadzania czytelników w wykreowane przez siebie uniwersum.

Jednak moje polonistyczne nerwy najbardziej zszargał język, którym napisana jest ta książka. O ile doskonale rozumiem luźny styl wypowiedzi poszczególnych bohaterów w dialogach i że mogą oni popełniać błędy językowe typu „tu pisze”, to w narracji takie bycie cool w moim odczuciu zupełnie się nie sprawdza, ponadto zmroziła mnie zbyt duża liczba powtórzeń, chaotyczny szyk zdań, liczne błędy stylistyczne i w odmianie wyrazów (np. „włosy zaplotła w porządnego warkocza francuskiego”). Do tego warstwa językowa jest niekonsekwentna, bo postaci klną niemal bez przerwy, ale kobiety „załatwiają potrzeby fizjologiczne”. Zerknęłam oczywiście na stopkę redakcyjną i wydaje mi się, że jedna osoba robiąca korektę i redakcję to zdecydowanie za mało, bo nawet w moim klubie recenzenckim grupy Książki Fantasy teksty recenzji poprawiane są przez dwie różne osoby. Mam nadzieję, że wydawnictwo wyciągnie wnioski z tej sytuacji, bo kuszą mnie inne książki z ich oferty, ale teraz boję się, jak zostały przygotowane językowo. Przypuszczam jednak, że większość czytelników nie zwróci na aspekt stylistyczny zbytniej uwagi, bo wciągnie ich wartka fabuła.

Reasumując, Flawaris. Amortach Izy Grabdy poleciłabym osobom mającym ochotę na dużą dawkę akcji, przekleństw, strzelanin i bijatyk, z mocarną trójką wojowniczek Flawaris na pierwszym planie. Być może przypadnie też do gustu fanom serialu Supernatural ze względu na anielsko-diabelskie intrygi i luźny styl narracji. A jeśli szukacie czegoś o nieco innym charakterze, warto sprawdzić nowości w księgarni taniaksiazka.pl.

 

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni taniaksiazka.pl.


Moja ocena: 3,5/6




Autor: Iza Grabda
Tytuł: Flawaris. Amortach
Wydawnictwo: IX
Rok wydania: 2021
Stron: 338

9 komentarzy:

  1. Szkoda, że jest to książka typowo rozrywkowa, ale takie też są potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  2. ja czasami lubię takie książki, odprężają mnie, więc może sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że czysta beletrystyka też jest nam od czasu do czasu potrzebna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużą dawkę przekleństw to mam na co dzień w pracy i na ulicy, więc jeśli to w książce nie było potrzebne, to ja podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że wiele nie wnosi do życia❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Z jednej strony opis do mnie przemawia, ale z drugiej strony twoje słowa mnie od niej odsuwają i jak tu żyć? ;) Muszę się bardzo mocno zastanowić czy warto poświęcić jej swój cenny czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku miałam ochotę na tę książkę, ale chyba jednak nie jest dla mnie. Opis ma bardzo atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
  8. No dobra, w pierwszej chwil pomyślałam, że jak typowo rozrywkowa, to będę miała w pamięci na przyszłość, kiedy będę chciała odpocząć. Reszta recenzji jednak skutecznie mnie zniechęciła.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.