Jak wiecie, trwa właśnie rok Stanisława Lema, dlatego też postanowiłam go uczcić przypominając sobie wybrane utwory tego autora – a zaczęłam od ilustrowanej wersji Bajek robotów, którą otrzymałam od księgarni internetowej taniaksiazka.pl. Nastawiłam się na sporą dawkę humoru i ironii, i rzecz jasna je tu znalazłam, ale w miarę czytania zaczął mi się w głowie wyłaniać coraz bardziej pesymistyczny obraz ludzkości i jej rozlicznych wad.
Książka zawiera piętnaście opowiadań, które zagościły na naszym rynku po raz pierwszy w 1964 roku, a przeczytane przeze mnie jubileuszowe wydanie zostało bardzo pomysłowo zilustrowane przez Przemka Dębowskiego. Dodajcie do tego solidną, twardą oprawę i srebrną, materiałową zakładkę, a następnie wyobraźcie sobie, jak elegancko ta całość prezentuje się na półce! Rewelacyjnym pomysłem jest tu też moim zdaniem zastąpienie tradycyjnych cyfr arabskich systemem zero-jedynkowym przy numeracji stron.
Nauka objaśnia świat, ale pogodzić z nim może jedynie sztuka.
Stanisław Lem był niewątpliwie jednym z najinteligentniejszych polskich autorów, co widać w tym utworze niemal na każdym kroku – fenomenalnie wykorzystał formułę bajek, sprawnie operując ich znanymi strukturami narracyjnymi – na przykład trudnych prób i wypraw, zazwyczaj narzucanych protagonistom przez lokalnych władców, braku i jego likwidacji, podstępu, pościgu czy też ukarania właściwych osób. Pisarz sięgnął tu nawet do tematów znanych z bajek ludowych, opowiadając o końcach i początkach różnych światów. Dodał do nich jednak sporo od siebie, czyniąc ze swoich bohaterów elektrycerzy, wynalazców, konstruktorów czy też wątpliwej moralności królów i wyposażając ich w cały szereg wad typu pycha, mściwość, zawiść, chciwość, nadmierna ambicja albo też niezdrowa paranoja. Od czasu do czasu zdarza się też, że narrator łamie czwartą ścianę czy też zasadę szczęśliwego zakończenia. I z każdej historii wynika tu jakiś morał – choć bywa on czasem bardzo przewrotny. Dlatego też lekturze każdej opowiedzianej tu bajki towarzyszyć mogą różnorodne emocje – od rozbawienia, przez ciekawość do zaskoczenia, aż po smutną refleksję.
Największe wrażenie zrobiły na mnie cztery opowiadania – Bajka o maszynie cyfrowej, co ze smokiem walczyła, Jak Mikromił i Gigacyan ucieczkę mgławic wszczęli, Skarby króla Biskalara oraz Jak Erg Samowzbudnik bladawca pokonał. To pierwsze kupiło mnie poczuciem humoru opartym na zabawnych pomyłkach (np. maszyna zbudowała cybersmoka zamiast zrobić cyberskok), a także pozytywnym zakończeniem, bo nadgorliwy król wyciągnął tu wnioski ze swoich błędów. Drugie ujęło mnie nietypowym wyjaśnieniem przyczyn wielkiego wybuchu, oraz sporą zawartością pierwiastków naukowych i metaforycznych, trzecie zaś jest najbardziej zbliżone do typowej bajki i ma wciągającą fabułę oparta na trzech próbach, a obfituje przy tym w arcyciekawą wiedzę z zakresu fizyki. Ostanie natomiast skupia się na pewnym bladawcu, czyli wyjątkowo wrednym przedstawicielu rasy ludzkiej, który ostatecznie nie zostaje złapany i ukarany za swe złe uczynki, bo w tej opowieści płaci się za naiwność, a cnota ostatecznie nie zwycięża.
Warstwa językowa tej antologii jest wprost niezwykła – ogromnie przypadło mi tu do gustu bogate słowotwórstwo, bo jak nie zachwycać się nazwami własnymi typu elektrycerz, wielowied, Automaciej, Strzeżysław Megawat, Protezy, Matrycy Perforat, Metameryk czy Automateusz. Istotna jest tu także stylizacja – rzecz jasna występuje sporo zwrotów charakterystycznych dla bajek, pojawia się też konwencja archaizacji, a razem skutecznie budują gawędziarski, a zarazem moralizatorski klimat. Ponadto nie zabrakło tu też nuty ironii i poczucia humoru, dzięki czemu nigdy do końca nie wiadomo, czego się spodziewać po danym utworze.
Na uwagę zasługuje także światotworzenie – Stanisław Lem wymyślił tu tak wiele niezwykłych planet, cywilizacji, ras i maszyn, opierając ich charakterystykę na właściwościach fizycznych i chemicznych różnych pierwiastków, że z wrażenia można dostać zawrotów głowy. Moim zdaniem mało który pisarz byłby w stanie stworzyć tak przemyślane uniwersa do pozycji, które zajmują nie więcej niż kilkanaście stron. Dzięki temu w trakcie lektury można niezauważenie poszerzyć swoją wiedzę z zakresu nauk ścisłych, co jest kolejną zaletą tej przewrotnej antologii.
Podsumowując, Bajki robotów Stanisława Lema to lektura zarazem lekka i ciężka, która może na równi rozśmieszyć i zasmucić, pokazując możliwości, ale też i wady ludzkości ukryte w poszczególnych robotycznych i człowieczych postaciach. Jeśli jeszcze nie znacie tego wybitnego autora, niniejszy zbiór świetnie wprowadzi Was w jego twórczość i pokaże próbkę jego talentu literackiego i oryginalnej wyobraźni. A jeżeli macie ochotę zanurzyć się w odmiennych klimatach, to sprawdźcie bestsellery w księgarni taniaksiazka.pl, by znaleźć tam coś w sam raz dla siebie.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni taniaksiazka.pl.
Autor: Stanisław Lem
Tytuł: Bajki robotów
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilustracje: Przemek Dąbrowski
Rok wydania: 2021
Stron: 208
Nie mogę się przekonać do twórczości Lema, ale korzystając z roku jego imienia może skuszę się na tę wersję obrazkową.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nigdy nie byłam fanką Stanisława Lema.
OdpowiedzUsuńnauką i każdą taką nowinką interesuje się mój syn. Bardzo go interesuje jak co jest zbudowane, jak działa, dlaczego stało sie tak a nie inaczej. Oczywiście staram się mu pomagać i wyjaśniać co trudnijsze określenia. Kinga
OdpowiedzUsuńKiedyś zaczytywałam się w jego twórczości :)
OdpowiedzUsuńja się zakochałam już w samych tytułach poszczególnych bajek, nie wiedziałam, że Lem ma taką publikację na swoim koncie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam właściwie dwie książki Lema i mimo tego, że jest doceniany w Polsce i na świecie. To ja mówię jego twórczości: nie. Kiedyś mnie interesowała jego twórczość, teraz refleksje pisarza mnie zaskakują i nie przepadam.
OdpowiedzUsuńWciąż przede mną, ale mam nadzieję, że już niedługo ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lem to klasyka, wypada, żebym kiedyś zapoznała się z jego twórczością. Bajki robotów to znany tytuł i chyba od niego zacznę.
OdpowiedzUsuńMoje rodzeństwo miało tę książkę jako lekturę. Ja akurat tej nie miałam okazji czytać, ale cenię z kolei bardzo "Solaris". :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Lema, więc na pewno skuszę się na ten tytuł. Być może i w takim wydaniu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uwielbiam Bajki robotów i twierdzę, że umieszczenie tej pozycji w kanonie lektur bardzo zaszkodziło tej książce. A autor tak dosadnie podkreślił wady i zalety człowieka, no i te morały...
OdpowiedzUsuń