09 października 2020

Otwórz umysł, kształtuj świat – „Openminder. Koty” M. Świerczek-Gryboś [Zew Zajdla 2020]

Openminder. Koty Magdaleny Świerczek-Gryboś to kolejna pozycja przeczytana przeze mnie w ramach akcji Zew Zajdla 2020, która zrobiła na mnie niespodziewanie pozytywne wrażenie. Wręcz przepadam za takim dającym do myślenia science fiction, które w tym przypadku zaczerpnęło inspirację z tradycji cyberpunka, postapokalipsy, anime i fantastyki socjologicznej. 

 

Ale po kolei – w tej powieści autorka zabiera nas do 2076 roku, na Ziemię po trzeciej wojnie światowej, która jest podzielona na dwie frakcje – wolny, nadal religijny Wschód i nowoczesny, ateistyczny Zachód, gdzie wszyscy obywatele po 14 roku życia są poddani procedurze aktywowania dobrozmysłu. A wpływa on na ludzi w bardzo istotny sposób – nie pozwala im czynić rzeczy złych, np. krzywdzić czy zabijać, ale także ostudza ich emocje. Każdy obywatel jest też wyposażony w proroka, urządzenie wielkości zegarka, będące swoistą formą superkomputera. Fabuła zabiera nas w okolice dawnego Krakowa, który został zrujnowany i skażony w trakcie walk, a następnie opanowany przez zmutowane zwierzęta i rośliny, zyskując miano Lemowiska. Obecnie jest to teren odgrodzony od cywilizacji, a ludzie zamieszkują pobliskie Nowomiasto Królewskie, gdzie mieści się między innymi uniwersytet z Instytutem Filozofii, Wojskowości i Nawrócenia Wschodu, na którym studiują wybitne jednostki biorące udział w tytułowym programie Openminder. Po odbyciu gruntownej, wszechstronnej edukacji i przejściu szkoleń na mechatronach mają zajmować się infiltracją Wschodu i zaniesieniem mu technologii dobrozmysłu.

Wśród szkolących się na openminderów na pierwszy plan wysuwają się Nikodem Byrski i Daria Sereniewska, oboje z traumatyczną przeszłością, indywidualnymi obsesjami i sporym potencjałem intelektualnym, który każe im kwestionować otaczającą rzeczywistość. Dzięki temu prowadzą wiele interesujących rozmów, jak i stawiają sobie ambitne cele, jednak mimo tego wszystkiego nie ustrzegają się od popełniania błędów, tak więc obserwacja ich poczynań to jeden z ciekawszych aspektów książki. Autorka pokazuje nam też co naprawdę dzieje się na szczytach władzy poprzez dyrektora tytułowego projektu, Artura Horodeckiego, który ma wyjątkowo szeroko zakrojone, wywołujące ciarki na plecach plany i jak dotąd niezawodne sposoby, by je realizować. Jak więc widzicie, główni gracze na planszy są pełnokrwiści i intrygujący.

Co szczególnie przypadło mi do gustu, opisując świat przedstawiony autorka pokazuje zarówno wady jak i zalety istnienia dobrozmysłu oraz innych społecznych przemian, dyskretnie odnosząc się przy tym przy tym naszych współczesnych problemów etycznych. Bo co istotne, Openminder to książka, którą warto czytać na kilku poziomach. Na pierwszym można skoncentrować się tylko na treningu openminderów i cieszyć się wątkami inspirowanymi anime typu Generał Daimos, w których studenci integrują się ze swoimi niezwykłymi mechami i przechodzą wspólnie szkolenie bojowe, podziwiać zmutowaną faunę i florę Lemowiska, a oburzać na niesprawiedliwy, podzielony świat. Na drugim poziomie można wyszukiwać nawiązania do innych utworów literackich i filmowych, głównie z nurtu science fiction, cyberpunka i naszej rodzimej fantastyki socjologicznej. Na trzecim zaś warto dać się wciągnąć w wielokrotnie pojawiające się rozważania z zakresu etyki, filozofii, socjologii, religii i oddać się refleksji nad tym, czy w ogóle możliwe jest stworzenie sprawiedliwego, bezpiecznego dla wszystkich swoich członków społeczeństwa. A przede wszystkim, jak istotną rolę może odgrywać w tym procesie zaawansowana, sama w sobie neutralna technologia, która może uprościć ten proces, a w niewłaściwych rękach zaprzepaścić wszelkie szanse na sukces.

Dodatkowym atutem powieści jest język, jakim posługuje się autorka – wprowadza bogate, zaawansowane słownictwo, a przy tym umiejętnie posługuje się różnorodną stylistyką, płynnie przechodząc od propagandy do przeżyć wewnętrznych postaci, a od scen akcji w rozważania etyczne. Książka nie jest jednak idealna, bo napoczyna sporo wątków, które będą zapewne wyjaśniane w kolejnych tomach, a ponadto miałam poczucie, że po wciągającym wprowadzeniu opowieść nieco straciła impet i zwolniła tempo.

Czytając Openmindera. Koty Magdaleny Świerczek-Gryboś czułam się jednocześnie zaintrygowana oryginalnym uniwersum z technologią dobrozmysłu, jak i pobudzona intelektualnie do rozmyślań nad sprawiedliwością społeczną, a także zbawczą i jednocześnie zgubną rolą religii oraz technologii w nowoczesnym świecie czy istotą odwiecznego podziału wschód-zachód. Z niecierpliwością czekam więc na kolejny tom, mając nadzieję, że autorka udźwignie wykreowany tu potencjał i przede wszystkim licząc, że wyjaśni tajemnicę kotostworów z Teatru Bagatela, a zarazem podtytułu tej części.


Autor: Magdalena Świerczek-Gryboś
Tytuł: Openminder. Koty
Wydawnictwo: SQN
Rok wydania:
2019

10 komentarzy:

  1. Opisy tej książki brzmią smakowicie, ale czytałem o niej wiele złego, np. tu ocena czytelniczki, której gust sobie cenię:
    http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4881846/openminder-tom-1-koty/opinia/59073537#opinia59073537

    To w ogóle ciekawe, że ta książka, albo ma oceny w okolicach 1-3/10, albo 8-10/10. Nic pośrodku. Ewidentnie wzbudza emocje. I tera, kurde, sam nie wiem czy się za to brać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, masz prawdziwą zagwozdkę. Jak widać, ja należę do tych, do których ta powieść przemawia - dostrzegam oraz doceniam jej wielowarstwowość i złożoność. Co nie oznacza, że inni czytelnicy tak samo ją odbiorą - jednak taki konglomerat wątków i gatunków nie przypadnie każdemu do gustu. Wybór należy do Ciebie :)

      Usuń
  2. Nie wiem dlaczego, ale nie lubię powieści, które toczą się w dalekiej przyszłości. Nigdy nie trafiłam na jakąś dobrą. Nie wiem jaka jest ta książka, może kiedyś dam jej szansę. Na razie mam urazę do tego typu książek.
    weruczyta

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby nie moje klimaty, ale czuje się zainteresowana. Muszę sprawdzić czy jest na Legimi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem dość zaintrygowana. Nie spodziewałam się tak zajmującej lektury. Ogólnie zalatuje nieco posappkaliptyczna wersją, ale byłabym się skłonna skusić. :) choć okładka sama w sobie nie zachęca do sięgnięcia. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja. Muszę sięgnąć po tę powieść

    OdpowiedzUsuń
  6. kurczę, myślę, że książka w moim stylu, porusza tematy, nad którymi warto posiedzieć typu właśnie chociażby religia.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę zerknąć na ten Zew Zajdla, bo przeczuwam, że jak wpadnę to po uszy. Nie słyszałam wcześniej o "Openminderze", dlatego bardzo się cieszę, że natrafiłam u Ciebie na jego recenzję. Tytuł zapisuję i z pewnością przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.