04 października 2020

Rozumne, wieczne szczęście tabliczki mnożenia – „My” J. Zamiatina

My Jewgienija Zamiatina to powieść science fiction, która obchodzi w tym roku stulecie pierwszego wydania i ma ogromne zasługi dla całego gatunku, jest bowiem jedną z najistotniejszych cegiełek w historii współczesnej dystopii. Wzorowali się na niej między innymi G. Orwell oraz A. Huxley, ale także i polscy pisarze, szczególnie J.A. Zajdel. Byłam więc niezmiernie ciekawa, jak prezentuje się pierwsza napisana w XX wieku antyutopia (takim mianem był wtedy określany ten gatunek) i jak będzie rezonować z odczuciami czytelnika XXI wieku. 

Istniejące już tysiąc lat Państwo Jedyne buduje właśnie statek kosmiczny Integral, który ma zanieść opartą na rozumie organizację jak najdalej w kosmos. Jego ładunkiem mają być zaś traktaty, poematy, manifesty i ody poświęcone wspaniałości jedynego słusznego ustroju. I tak Δ-503 – matematyk i konstruktor wspomnianego statku zaczyna spisywać notatki ku chwale ojczyzny, gdyż jej pierwszym orężem będzie słowo. Jednak gdy poznaje niezwykłą I-330, jego geometrycznie uporządkowany świat zaczyna przybierać niepokojące, nieznane dotąd formy, aż jeden z państwowych lekarzy stwierdza, że wytworzyła się u niego dusza...

Piękne jest tylko to, co rozumne i pożyteczne: maszyny, buty, formuły, pokarm itd. (s.50)

Ta powieść ma ogrom elementów, które można poddać rzetelnej analizie literackiej, ja jedynie zasygnalizuję tu jej najważniejsze pola. Po pierwsze, My jest dystopią poddającą krytyce państwo totalitarne, które w tym przypadku opiera się na narzucaniu mającym numery zamiast imion i nazwisk obywatelom matematycznie bezbłędnego szczęścia, przeciwieństwa dzikiej i bezrozumnej wolności. Ludzie mieszkają w ogrodzonym, szklanym mieście, wszyscy wstają i kładą się spać o tej samej porze, a każda godzina dnia jest przeznaczona na konkretne zadania. Nawet miłość jest tu uregulowana – można dowolnie zapisywać się na spędzenie intymnego czasu z innym numerem i tylko w tym przypadku dozwolone jest używanie zasłon. Działają tu rzecz jasna tajne służby obserwujące obywateli, jest urząd, do którego można, a nawet trzeba, składać donosy. Zamiatin stworzył więc przerażającą wizję państwa kontrolującego dosłownie każdy aspekt życia. Warto w tym miejscu podkreślić, że autor musiał uciekać przed komunizmem z własnego kraju i znakomicie przewidział wady oraz skutki tego typu ustroju. 

Nie ma cyfr szczęśliwszych niż te, których życiem rządzą harmonijne, wieczne prawa tabliczki mnożenia. (…) Czyż nie absurdem byłoby, gdyby te szczęśliwe, idealnie pomnożone dwójki – zaczęły roić o jakiejś wolności, tzn. – jasne – o błędzie? (s.69)

Po drugie, istotnym wątkiem jest tu stopniowe wyłamywanie się narratora z ustalonego porządku, wręcz rozpaczliwe pragnienie indywidualności i wolności. Wyraża się ono także w trzecim istotnym aspekcie tej powieści – języku, który ulega przemianie wraz ze stanem emocjonalnym Δ-503. Z uporządkowanych zdań stopniowo przechodzi w coraz bardziej urywane myśli, kończące się pauzą dialogową, albo nawet dwoma, przy tym bardzo często pozbawione czasowników. I między innymi z tego powodu jest to pozycja wysoce wymagająca wobec czytelnika, ja podczas czytania miałam momentami wrażenie, jakby ktoś włączył lampę stroboskopową. Muszę jednak oddać autorowi, że pisze niezwykle poetycko i stosuje bardzo zaawansowane środki stylistyczne, takie jak np. synestezja (bo, co istotne, sam był synestetykiem). Trzeba przy tym wspomnieć, że Zamiatin tworzył tę powieść w okresie modernizmu, stąd wywodzi się więc tak zbliżona do poezji i eksperymentalna konstrukcja warstwy stylistycznej, zawierająca elementy futuryzmu i ekspresjonizmu. Po czwarte, w duchu symbolizmu tytuł My można interpretować na wiele sposobów, nie tylko ten wyłuszczony na pierwszych stronach przez Δ-503. Znakomicie objaśnia to zresztą tłumacz w bogatym w fakty posłowiu, które przybliży Wam sylwetkę i twórczość Zamiatina. Po piąte, jak na science fiction przystało, wszechstronnie wykształcony autor umieścił tu wiedzę z zakresu matematyki, fizyki, biologii, filozofii, a nawet językoznawstwa, a także rozliczne rozważania o raju, szczęściu i naturze ludzkiej, dając nam więc bardzo wiele pól do potencjalnej refleksji.

 Człowiek jest jak powieść – do ostatniej stroniczki nie wiesz, jak się skończy. Inaczej nie warto byłoby czytać. (s. 156)

My Jewgienija Zamiatina tworzy przerażającą wizję totalitarnego państwa, opartego na zimnej logice i nieustannej inwigilacji, w którym każdy objaw indywidualności i wyobraźni karany jest publiczną śmiercią. Dla osób interesujących się historią science fiction i dystopii jest to zatem pozycja obowiązkowa, jednak przy tym wymagająca bezwzględnego skupienia i umiejętności analizy tekstu ze względu na swoją złożoną, modernistyczną formę. A dla innych – wstrząsające ostrzeżenie przed narzuconą z góry nadmierną kontrolą społeczeństwa. Warto przeczytać!

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.


Autor: Jewgienij Zamiatin
Tytuł: My
Tytuł oryginału: My
Tłumaczenie: Adam Pomorski
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2020

5 komentarzy:

  1. Mam to w planach na najbliższe dni! W ogóle uwielbiam książki z tej serii!

    OdpowiedzUsuń
  2. "My" czeka na mojej półeczce, bo cykl "Wehikuł czasu" od Rebisu kupuję w ciemno. Matko, jak ja się cieszę, że jakieś wydawnictwo odważyło się wznowić - tudzież wrzucić na rynek polski - takie perełki s-fi! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta przygoda czytelnicza czeka na półce na spotkanie, niedługo powinnam się za nią zabrać, uwielbiam książki z tej serii, klasyka świetnie się broni. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tej książki jeszcze nie czytałam, ale dystopie uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałabym przeczytać. Swego czasu naszukałam się tej książki i w końcu upolowałam jakiś staryh egzemplarz. Teraz nic tylko zabrać się za lekturę. Mam nadzieję, że podołam warstwie językowej i analizie tekstu. W sumie ciekawie będzie zmierzyć się z tym dziełem.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.