Woda
na sicie. Apokryf czarownicy Anny
Brzezińskiej urzeka fenomenalną konstrukcją narracji oraz
błyskotliwą główną bohaterką, czyli potencjalną czarownicą,
która w iście barokowym stylu wprowadza nas w swoją
niejednoznaczną historię, malując wyjątkowo barwny obraz lokalnej
społeczności wydobywającej smoczą krew i funkcjonującej w niej
złożonych relacji osobistych i politycznych.
Niejaka la Vecchia, według własnych
słów trzydziestoparoletnia, choć z wyglądu zgrzybiała staruszka,
jest przesłuchiwana przed trybunałem inkwizytorskim w sprawie
tragicznej śmierci mnicha Richelmo, który przybył w górskie
okolice kopalni Intestini, by wyplenić herezję z miejscowej
ludności. A ta nie należy do pokornej – po pierwsze, jako jedyna
posiada sekret wydobycia niezwykłego kruszcu – vermiglio, zwanego
krwią smoka, który oprócz barwienia na czerwono podobno posiada
też właściwości przedłużające życie. Po drugie, już nie raz
buntowała się przeciwko władcom z dolin, tym razem wystawiając
liczną grupę pod przywództwem nieuchwytnego Virone, samozwańczego
bękarciego syna poprzedniego lokalnego barona.
Na
czym polega zatem fenomen Wody na sicie?
Ponieważ cała opowiadana tu historia jest spisanym zeznaniem la
Vecchii, prowadzonym rzecz jasna w pierwszej osobie, czytelnik nie ma
w gruncie rzeczy żadnego sposobu na zweryfikowanie prawdomówności
kobiety i przedstawianych przez nią faktów. A jak ona opowiada!
Niczym Szeherezada walczy o przetrwanie kolejnego dnia, zaczynając
od przypadku własnej matki, która zajmowała się nierządem i
podobnie jak wszyscy vermigliani pracą w kopalni. Po jej śmierci la
Vecchia zostaje ograbiona i rozdzielona z braćmi, oraz pozostawiona
na pastwę chutliwego karczmarza. I tak protagonistka stara się
obudzić w słuchaczach zarówno współczucie dla towarzyszących
jej ciągle przeciwności losu, nie szczędząc przy tym dygresji,
które podważają wiarygodność osób zeznających przeciwko niej,
jednocześnie inteligentnie analizując sytuację polityczną całej
okolicy przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Przy okazji zgrabnie
maluje też niemal kompletny obraz życia społeczności górali z
Intestini, ale też innych miejsc, w których zdarzyło jej się żyć.
Jednocześnie uparcie zaprzecza zarzutom o czary, brawurowo tłumacząc
liczne niesprzyjające jej reputacji sploty okoliczności, co
sprawia, że trudno choć na chwilę oderwać się od lektury i nie
polubić nietypowej bohaterki. Mówi ona między innymi tak:
Wierzcie mi, zacny panie, że słyszycie wiele podobnych
banialuk, ponieważ przeszłość jest jak ciasto, które każdy
miesi i wypieka wedle własnego upodobania z tego, co ma pod ręką
(s. 70). A ze względu na
pierwszoosobową konstrukcję narracji nie wiemy przecież, czy w
świecie przedstawionym rzeczywiście występują magia i smoki, czy
są one jedynie wytworem wyobraźni protagonistki lub też ludowymi
bajędami. Z tego powodu nie jestem także w stanie jasno określić
gatunku tej książki: możemy bowiem postrzegać ją jako niezbyt
zaawansowane fantasy (jeśli damy wiarę oskarżycielom la Vecchii)
lub też utwór stylizowany na powieść historyczną, choć dziejący
się w fikcyjnym świecie przypominającym nieco średniowieczne
Włochy.
Język
tej powieści przyprawia o zawroty głowy – gdyż jest rozbudowany
wręcz barokowo, czyli ozdobiony licznymi środkami stylistycznymi,
które strona po stronie wprawiają w coraz większy zachwyt.
Domniemana czarownica z pewnością posługuje się tu czarami – i
jest to zaawansowana magia słowa, która bez wątpienia oczaruje
niejedno czytelnicze serce: Czyż zresztą nie
przychodzicie do mnie po słowa, wątpiąc zarazem w każde z nich,
lecz przez to pragnąc ich jeszcze łapczywiej, bo niepewność tylko
podsyca pożądanie (s. 300).
Jako
że Anna Brzezińska jest mediewistką, nie waha się używać swojej
wiedzy z zakresu kultury średniowiecznej – i tak pojawia się tu
m.in. związany z zarazą taniec śmierci, żywoty świętych i ich
męczeństwo, a także legendy o alchemikach i czarach. Jednocześnie
umiejętnie łączy to wszystko z zupełnie współczesnymi refleksjami nad
ludzkimi motywacjami, jak również mechanizmami działania polityki
czy też dynamiki niewielkich społeczności. Ponadto można się tu
również dopatrzyć ech z opowieści braci Grimm, a wszystko razem
tworzy nadzwyczaj zgrabną całość.
Woda
na sicie. Apokryf czarownicy
zachwyca niespotykaną, a jednocześnie bardzo przyjemną w odbiorze
konstrukcją
narracji, dzięki której prawda na temat przestawionych tu wydarzeń
co i raz to wymyka się nam z rąk, zachęcając do przeprowadzenia
indywidualnej analizy. Zaś główna bohaterka tej oryginalnej,
inteligentnej powieści w dzisiejszych czasach byłaby zapewne wziętą
copywriterką, lub też bystrą dziennikarką bezpardonowo
komentującą bieżącą politykę, pokazującą czarno na białym
priorytety po wielokroć zmieniającej się władzy, zarówno
świeckiej i kościelnej. I choć jej opowieść nosi podtytuł
apokryf – nie zostaje więc uznana przez innych za oficjalną
wersję historii – to pozostawia po sobie niezatarte wrażenie, bez
dwóch zdań plasując się wśród moich ulubionych utworów
ostatniego roku. Rzadko zdarza się bowiem tak znakomicie
zrealizowany pomysł na niejednoznaczne koleje losu, w przypadku
których to czytelnik może sam zdecydować, którą interpretację
wydarzeń przyjmie jako własną. Bo jak mówi la Vecchia, słowa
bywają trucizną, a wypowiedziane z nienawiścią odciskają ślad
na tkaninie świata, ale przede wszystkim nie da się ich zatrzymać.
Nie powstrzymujcie się zatem przed tą zacną, bez reszty
opanowującą wyobraźnię lekturą.
Autor:
Anna Brzezińska
Tytuł:
Woda na sicie. Apokryf czarownicy
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Rok
wydania: 2018
Miałam nawet myśl, żeby kupić tę książkę, ale ostatecznie się rozmyśliłam... No i widzę, że czeka mnie jednak jej zakup, bo tak dobrze napisanej historii nie mogę odpuścić :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, rzadko zdarza się tak znakomicie zrealizowany pomysł!
UsuńTo jest absolutnie przepięknie napisana książka. <3 Uwielbiam mieć ją na półce.
OdpowiedzUsuńJest rewelacyjna :)
UsuńNiestety nie są to elementy literackie, które czyta mi się dobrze ;) Ale powiem Ci, że hasło "Veraccio" od razu sprawił, że zapragnęłam tej książki :D Tekst jednak sprawił, że mówimy o czymś zupełnie innym, nie biografii ;)
OdpowiedzUsuńZ przymrużeniem oka można by to nazwać autobiografią la Vecchii :) A książka jest po prostu genialna, bez względu na gatunek warto ją przeczytać!
UsuńCzuję się przekonana stylem pisania, dawno nie czytałam nic pięknie napisanego... Nie, no czytałam Domostwo błogosławionych, ale takich lektur zawsze mi brakuje!
OdpowiedzUsuńJest napisane rewelacyjnie, bierz się czym prędzej za czytanie!
UsuńMam tej autorki ,, Córki Wawelu" i ona też zyskała dużo pozytywnych opinii. Tę pozycję również mam zamiar przeczytać. Po Twojej recenzji już wiem, że wpisuje się w mój gust ;)
OdpowiedzUsuńAkurat mi forma "Córek Wawelu" nie bardzo się podobała, ale za to "Woda" bije je na głowę!
UsuńNo i teraz jestem trochę skonfundowana. Miałam książkę kupić, ale po kilku recenzjach się rozmyśliłam, ale teraz po raz kolejny pojawia się chęć jej przeczytania... :D
OdpowiedzUsuńCzytaj waćpanna, czytaj!
UsuńKsiążka nie jest zbytnio dla mnie, ale na pewno znajdzie swoich czytelników :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Jak widać szczerze na to liczę :)
UsuńChyba mnie ostatecznie przekonałaś. Do Anny Brzezińskiej mam wielką słabość, ale akurat do tej książki się nie mogłem zabrać. A to wygląda na podobny majstersztyk, jak "Wody głębokie jak niebo".
OdpowiedzUsuń"Wody głębokie jak niebo" to jeden z najlepszych zbiorów opowiadań, jaki czytałam z życiu - a ta pozycja ma tak znakomity pomysł, że aż szkoda się z nią nie zapoznać!
UsuńJak porównywalne z "Wodami...", to na pewno zamówię przy pierwszej okazji
UsuńChętnie skuszę się na spotkanie z książką, ciekawie się zapowiada, a poza tym dawno nie zaglądałam do takich klimatów. :)
OdpowiedzUsuńSuper, że autorka jest mediewistką. To znaczy, że z tej książki można również dowiedzieć się co nieco o średniowieczu. Będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńCoś zdecydowanie dla mnie, bardzo lubie taka narracje i takie postacie
OdpowiedzUsuńOdnoszę, wrażenie, że czytałam "tekst źródłowy" do tej powieści. :) Książka wygląda bardzo zacnie.
OdpowiedzUsuń