Humaniści
w kosmosie. Groteski science fiction
to debiut Mel Lallande wydany w formie zbiorku sześciu opowiadań,
które mają swoje mocne i słabe strony.
Zacznę
od pozytywów i dwóch udanych utworów zatytułowanych Zmiany
klimatyczne i Deus
ex machina. W
pierwszym z nich pisarka zrobiła naprawdę porządny research
i pokazuje daleko idące konsekwencje zmian klimatycznych na całym
świecie – m. in. brak wody, podniesienie temperatury czy gwałtowne
zjawiska pogodowe. Miejsce po miejscu przedstawia, jak niekorzystnie
zmienia się codzienne życie, stając się w istocie walką o
przetrwanie. Drugi utwór zaś oparty jest na naprawdę interesującym
pomyśle: otóż sprzęty domowe, ale także sygnalizacja świetlna
czy środki transportu mają... osobowości. Z jednej strony to spore
ułatwienie – lodówka sama liczy ilość niezbędnych kalorii i
proponuje jadłospis, szafa zaś sugeruje garderobę dopasowaną do
aktualnej aury. Jeśli jednak chcecie, by lampa się zapaliła, albo
drzwi otworzyły, poproście je o to raczej grzecznie. Z tej
przyczyny opowiadanie jest całkiem zabawne, jednak tytuł jednoznacznie kojarzy mi się z terminem teoretycznoliterackim,
który oznacza zbyt proste rozwiązanie zawiłej intrygi (choć
oczywiście dosłowne tłumaczenie to „bóstwo z maszyny”).
Ogólnie rzecz biorąc doceniam także liczne neologizmy i opisy
wymyślonych przez pisarkę zjawisk czy miejsc, obecne w prawie
wszystkich utworach, wyraźnie inspirowane twórczością Douglasa
Adamsa i jego serią Autostopem przez Galaktykę.
Niestety
reszta opowiadań nie zdobyła mojego uznania z kilku powodów. Po
pierwsze wszystkie napisane są tak samo pod względem stylistycznym,
co doprowadziło do tego, że w trakcie lektury straciłam orientację,
które opowiadanie teraz czytam. Język jest tu bardzo chaotyczny,
autorka bez uzasadnionego powodu fabularnego stosuje nagłe przeskoki
pomiędzy miejscami i postaciami, a narracja również bez wyraźnej
przyczyny zmienia się jak w kalejdoskopie: z pierwszoosobowej w
liczbie pojedynczej w trzecioosobową, potem znienacka pojawia się
pierwsza osoba liczby mnogiej. Ponadto w dialogach kilku osób nie wiadomo, która postać się teraz wypowiada. Do tego dochodzą raczej
niepotrzebne zwroty do czytelnika czy wstawki w stylu: Teraz
możemy poznać naszych bohaterów
(s. 143), stosowanie na zmianę krótkich i długich zdań oraz
dziwny szyk zdań sprawiły, że przedzierałam się przez teksty
niczym przez zaspę śnieżną. Uważam, że nie tak powinna wyglądać
dobrze zredagowana, poddana korekcie publikacja.
Co więcej, groteska to bardzo trudny
gatunek i potykali się na niej najwięksi. W dodatku w połączeniu
z science-fiction powinna nam dać efekt dającego do myślenia
komizmu, jednak tu nie do końca się to udaje. Pisząc bajeczkę
warto zdawać sobie sprawę, że ten gatunek literacki ma morał i to
właśnie odróżnia go od baśni. Zaś tworząc opowiadania dobrze
mieć pomysł na puentę, drobną refleksję czy jakąś formę
zaskoczenia czytelnika czymś nowym. Dlatego też naprawdę szkoda,
że Mel Lallande nie trafiła pod skrzydła np. Sekcji Literackiej
ŚKF-u Logrus czy Fantazmatów, bo mogliby pomóc jej oszlifować
niektóre całkiem ciekawe pomysły.
A
zatem Humaniści w kosmosie. Groteski
science fiction to
debiut, który moim zdaniem przejdzie raczej bez echa, bo mimo dwóch
nieco bardziej dopracowanych opowiadań i inspiracji humorystycznym
naukowym absurdem rodem z Autostopem przez
Galaktykę oraz kilku udanych neologizmów niestety nie jestem w stanie dostrzec
tu czegoś, co pozwoli tekstom Mel Lallande zapaść w czytelniczą
pamięć i serce. Ale oczywiście trzymam kciuki za jej kolejne kroki
literackie.
Za
egzemplarz recenzencki dziękuje autorce.
Autor:
Mel Lallande
Tytuł:
Humaniści w kosmosie. Groteski science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2018
Zapowiadało się całkiem ciekawe, szkoda tylko, że zdechło tak szybko. Mam nadzieję, że kolejne książki autorki będą na dużo wyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, mam ostatnio wrażenie, że Novae Res mało się przykłada do korekty i redakcji wydawanych przez siebie książek, ale nie wiem, czy to tylko takie moje spostrzeżenie czy też faktycznie tak jest.
No cóż, jak widać chyba jednak nie warto u nich debiutować...
UsuńSzkoda, że nie wyszło. Jako zdecydowany ścisłowiec bardzo cenię, gdy humaniści biorą się z głową za tematy z gatunku science fiction ;) Ale może będzie lepiej?
OdpowiedzUsuńOby tak było :)
UsuńOgólnie ksiązki tego wydawnictwa niekoniecznie mnie przekonują, wiec sobie odpuszczę :/
OdpowiedzUsuńTa niestety potwierdza, że wydawnictwo się nie wybija.
Usuńnajwyższe pokłady wyobraźni uruchamia kosmos.
OdpowiedzUsuń