Znana z humorystycznej fantastyki Marta
Kisiel w swoim najnowszym zbiorze opowiadań zatytułowanym Pierwsze
słowo śmieszy i straszy, ale czy zachwyca?
ŚMIESZY
W żartobliwym tonie utrzymanych jest
sześć z jedenastu opowiadań, a wszystkie były już wcześniej
opublikowane w innych miejscach.
Rozmowę dyskwalifikacyjną można było przeczytać już w 2006 roku w Fahrenheicie, i pokazuje ono Ałtorkę w najwyższej formie – tłum potencjalnych postaci pragnie otrzymać Międzynarodowy Certyfikat Jakości Fantastycznej, a jest to trudne, bo czytelnik się rozbestwił i zasady kapitalizmu zmuszają do weryfikowania przydatności bohaterów (s.15). Stają zatem przed komisją i wynika z tego wiele zabawnych sytuacji...
Dożywocie, utwór z 2007
roku, to jedno z opowiadań, które zostało częścią składową
powieści o tym samym tytule (recenzja tu) i przedstawia historię
Konrada, który jedzie rozklekotanym Tico do świeżo odziedziczonej
Lichotki i poznaje jej niezwykłych mieszkańców, z czego wynika
niezły ambaras.
Nawiedziny pochodzą z
antologii o tym samym tytule wydanej w 2009 roku i opisują zamtuz, w
którym pojawia się duch wyjątkowo cnotliwej niewiasty, który w
zabawny i zaskakujący sposób psuje interesy w tymże przybytku.
Jest się z czego pośmiać!
Przeżycie Stanisława Kozika
wydrukowane w 44 numerze Science Fiction, Fantasy & Horror
z 2009 roku to słodko-gorzki
utwór o człowieku, na którego nikt nie zwracał uwagi, ani za
życia, ani po nim, z czego wynikają dość ciekawe konsekwencje.
Naprawdę udany pomysł.
Pochodzące
z 27 numeru Science Fiction, Fantasy & Horror z
2012 roku W
zamku tej nocy
po mistrzowsku pokazuje absurdalne pomysły romantycznych wieszczów
i nie zostawia suchej nitki na Wallenrodyzmie i Winkelriedyzmie.
W środku nocy trzej młodzieńcy udają się do tajemniczego
domostwa, gdzie dochodzi do szeregu nieoczekiwanych zdarzeń. Jako absolwentka polonistyki w pełni doceniam trafną
krytykę nadmuchanych ideałów romantycznych, choć trudno
doszukiwać się w
tym utworze głębszego sensu.
Najnowsza
Szaławiła wyszła jako
dodatek do drugiego wydania Dożywocia
w 2017 roku i zdobyła w 2018 roku nagrodę im. Janusza A. Zajdla za
opowiadanie, a szczegółowo pisałam o niej tu.
STRASZY
Pięć kolejnych opowiadań, utrzymanych
w klimacie horroru i grozy, to utwory premierowe.
Katábasis
opowiada o cyklicznej wędrówce starszej kobiety, która chce
odzyskać zmarłą córkę. Doceniam elementy mitologiczne i
metaforyczne, ale trzeba czegoś znacznie więcej, by zrobić na mnie
wrażenie.
Jadeit
miał potencjał – do domu bogaczy zostaje wezwana policja, bo ktoś
brutalnie zamordował młodą kobietę, a na podłodze leży rozbita
klepsydra z prochami Everetta Hardwooda, zawierająca tytułowy
kamień szlachetny. I nawet jeśli pomysł był intrygujący, to
utwór kończy się w takim miejscu, w którym inny dopiero by się
zaczął. I dlatego nie przypadł mi do gustu.
Cały świat Dawida jest przygnębiający i nie mogę zrozumieć, dlaczego Ałtorka* nie opisała życia tytułowego bohatera w zabawniejszy sposób – przecież to właśnie ona potrafi takie rzeczy robić najlepiej! Sam pomysł na główny zwrot fabularny jest świetny i daje do myślenia, ale dołujący styl sprawia, że przez utwór ciężko się przebić.
Pierwsze słowo
wbija w fotel konceptem najgorszego horroru, jaki może sobie
wyobrazić każda matka. Uważaj, czego sobie życzysz...
Miasto mgły i motyli to
kompletnie chaotyczne opowiadanie, w którego centrum znajduje się
chory na suchoty chłopiec, który prawdopodobnie ma przywidzenia.
Koncepcje nietypowego miasta i dziwacznych przygód młodzieńca były
dla mnie niezbyt zrozumiałe, nie byłam w stanie doszukać się tu
żadnego przesłania czy wewnętrznej logiki.
CZY ZACHWYCA?
Nie
muszę nikogo przekonywać, że Marta Kisiel potrafi rozbawić prawie
każdego, a jej kwiecisty, rozbuchany styl i umiejętność trafnego
podsumowywania absurdów naszego życia i nieżycia są unikalne w
skali kraju. Jednak ten tomik pokazuje, że straszyć za bardzo nie
potrafi, bo gubi przy tym charakterystyczną dla siebie estetykę i
przestaje być lekka w odbiorze. Abstrahując od faktu, że nie
przepadam za horrorem, z przykrością muszę stwierdzić, że
premierowe utwory w tym tomie nie obroniły się w moich oczach. Tak
więc Ałtorka* śmieszy, ale niezbyt zgrabnie straszy i z pewnością
nie zachwyca... Jej fani zapewne będą chcieli mieć tę pozycję na
półce, bo zbiera w jednym miejscu jej wszystkie napisane do tej
pory opowiadania, ale raczej nie polecam Pierwszego
słowa czytelnikom, którzy
jeszcze jej nie znają.
* Nie, literka "ł" w wyrazie Ałtorka nie jest błędem ortograficznym, wzięła się stąd, że znana z poczucia humoru Marta Kisiel sama siebie tak nazwała (stąd wielka litera na początku wyrazu, sugerująca, że to rodzaj pseudonimu/nicka), a używają tej nazwy także jej fani.
* Nie, literka "ł" w wyrazie Ałtorka nie jest błędem ortograficznym, wzięła się stąd, że znana z poczucia humoru Marta Kisiel sama siebie tak nazwała (stąd wielka litera na początku wyrazu, sugerująca, że to rodzaj pseudonimu/nicka), a używają tej nazwy także jej fani.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Uroboros.
Autor:
Marta Kisiel
Tytuł:
Pierwsze słowo
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania: 2018
Moimi faworytami są: "Jadeit" - tutaj widzę potencjał na powieść; "Nawiedziny" - pomysł świetny! Oraz opowiadanie "Przeżycie Stanisława Kozika" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Oj tak, "Jadeit" skończył się zdecydowanie za szybko, "Nawiedziny" pokazują Ałtorkę w najwyższej formie, a los Stanisława Kozika to znakomite podsumowanie naszych czasów.
UsuńJeszcze nie czytałam, ale jestem tak ogromną fanką twórczość Marty Kisiel, że z cała pewnością znajdę tu coś ciekawego. :D
OdpowiedzUsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną. :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ją, NA PEWNO przeczytam <3
OdpowiedzUsuń