RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Każde martwe marzenie dostępne w sprzedaży od 28 listopada 2018
Długo oczekiwany piąty tom cyklu Opowieści z meekhańskiego pogranicza – Każde martwe marzenie Roberta M. Wegnera wprost rzuca na kolana swoim rozmachem. Pisarz po wirtuozersku splata wątki z poprzednich części i tym razem pokazuje nam sedno konfliktu, który toczył się na obrzeżach cesarstwa przez cztery poprzednie części.
Pierwszym bohaterem, którego losy możemy tu śledzić, jest były złodziejaszek Altsin, posiadający obecnie wspomnienia Bitewnej Pięści, awenderi jednego z najpotężniejszych bogów tego świata – Reagwyra. I tak odbywszy rozmowę z bóstwem Seehijczyków Oumem eksrabuś wyrusza na daleką północ, by tam zweryfikować bardzo niepokojące informacje. Wydaje się, że ma z tym coś wspólnego fakt, że Pani Lodu nie pozwoliła w tym roku na nadejście wiosny... W tym rejonie znajdują się także ulubione przez wielu czytelników Szóstki, pod wodzą Kennetha-lyw-Darawyta, do których mimo wzajemnej niechęci na rozkaz z góry dołącza drużyna Szczurów. Mocnym punktem tego wątku są zmagania Altsina z kawałkiem duszy boga i próby utrzymania własnej tożsamości, a także oryginalne i dość zaskakujące wyzwanie, przed którym stają wszyscy wymienieni w tym akapicie. Te koncepty po prostu mrożą krew w żyłach!
Tymczasem w centrum Imperium w jednym z umierających z upału pałaców stolicy cesarz Kregan-ber-Arlens zwołuje arcyważną tajną naradę, na którą wzywa oficerów Wywiadu Zewnętrznego i Wewnętrznego – odpowiednio Pierwszego Ogara Eusewenię Wamlesch (zwaną też Suką, ale nigdy prosto w twarz) oraz Trzeciego Szczura Gentrella-kan-Owara, by zebrać całą posiadaną przez nich wiedzę i rozgryźć, kto w tym całym bałaganie tak naprawdę pociąga za sznurki i dlaczego. I chylę nisko czoła przed autorem za ten pomysł – bo rewelacyjnie sprawdza się jako główna oś fabularna, wyjaśniając krok po kroku wszelkie możliwe zawiłości. Dzięki temu zaczynamy wreszcie w pełni rozumieć politykę i ekonomię Meekhanu, a także na czym dokładnie opiera się sukces jego armii. I, co najważniejsze, o jaką stawkę tak naprawdę toczy się cała gra od początku cyklu.
Trzecim istotnym wątkiem są losy
brzemiennej Deany d'Kllean, Pani Płomieni, która objęła dowództwo
nad położonym na dalekim południu Białym Konoweryn. Stoją przed
nią nie lada wyzwania: zorganizowanie na nowo całego państwa, w
tym dworu i wojska. Na domiar złego wkrótce okazuje się, że armia
wyzwolonych niewolników oblega jedno z większych miast jej kraju. A
tak się składa, że wskutek zbiegu okoliczności jest z nimi
generał Genno Laskolnyk i jego czaardan, wszyscy dowódcy mają więc
twardy orzech do zgryzienia. Nie wiem, jak Wy, ale ja trzymałam
kciuki za Deanę od pierwszej strony, na której się pojawiła i w
tym tomie robiłam to jeszcze mocniej. Motyw Konoweryn spodoba się z
pewnością nie tylko fanom rozgarniętych przywódczyń, ale także
miłośnikom taktyki wojskowej, opisy bitew mają bowiem niespotykany
dynamizm.
Czwarta ważna historia skupia się na Key'li Kalaveneh, czyli dziewczynce, która zagubiona w Mroku trafia pod opiekę niezwykłych czterorękich istot zwanych vaihirami. Towarzyszy jej chłopiec, nazwany przez nią Kocykiem, bo jako jedyny naprawdę się o nią troszczył. Ma jednak pewną groźną tajemnicę, która może go kosztować życie. Key'la musi więc szybko dorosnąć i poznać zwyczaje gospodarzy, by oboje przetrwali. Oto jedna z jej refleksji w trakcie tego procesu: Prawda. Znała się już z nią. To ta gryząca w serce, odzierająca ze złudzeń złośliwa wiedźma. Zaś ostateczny cel vaihirów i prowadząca do niego droga jest jedną z bardziej poruszających opowieści w tym tomie, a z całą pewnością moją ulubioną, znacznie poszerzającą naszą wiedzę na temat istoty Mroku.
Choć
początkowo sporym wyzwaniem jest przypomnienie sobie, co się działo
z kim w poprzednich częściach (w końcu autor pisze cykl od 2009
roku, a od premiery czwartego tomu, czyli Pamięci
wszystkich słów minęły
już ponad 3 lata), z pewnością pomoże Wam w tym zamieszczony na
końcu słowniczek. (Plus wydawnictwo zgodnie z obietnicą
przygotowało streszczenia poprzednich tomów, możecie je pobrać
tu:
https://powergraph.pl/katalog/ksiazki/kazde-martwe-marzenie-opowiesci-z-meekhanskiego-pogranicza.) Poza tym każdy z zarysowanych powyżej wątków rozwija się w
niezwykle emocjonujący sposób, buzując od pomysłów i pokazując
w coraz to nowym świetle poszczególne postaci, jak i znacznie
pogłębiając historię i ekonomię całego świata. Miłośnicy
taktyki i strategii wojskowej znajdą niejeden smaczny kąsek, bo
porządnych bitew i potyczek tu nie brakuje. A co najważniejsze,
pisarzowi udało się zachować odpowiednią równowagę między
wszystkimi nićmi fabularnymi, nieustannie trzymając odbiorcę w
napięciu. Oprócz tego miał jeszcze parę na tworzenie pobocznych,
epizodycznych postaci, by pokazać ich losy tragicznie wplecione w
szersze tło. Bo na tym etapie już chyba wiecie, że w tym uniwersum
nie ma dobrych wyborów – są za to ich realistyczne konsekwencje dla całego świata jak i decydującego.
Każde martwe marzenie
ma wszystko, co powinno zawierać fantasy z najwyższej półki:
złożony, wiarygodny świat przedstawiony bez lukru, chwytających
za serce bohaterów i bohaterki, szybkie tempo i trudne decyzje,
realistyczną strategię i ekonomię, ale przede wszystkim niezwykły
rozmach przypominający lubianą przez wielu fanów fantastyki
Malazańską Księgę Poległych. To z całą pewnością opus
magnum Roberta M. Wegnera, które
scena po scenie pokazuje geniusz zapierającego dech w piersi
konceptu na świat Meekhanu i jego wyjątkową historię. Nie mam
żadnych wątpliwości, że właśnie przeczytałam powieść, która
dostanie w przyszłym roku nagrodę im. Janusza A. Zajdla, zostawia
bowiem wszystkie inne wydane w tym roku polskie pozycje daleko w
tyle, zaś czytelników całkowicie hipnotyzuje. A zatem: czaardan w
dwuszeregu zbiórka! Do księgarni marsz!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
wydawnictwu Powergraph.
Autor:
Robert M. Wegner
Tytuł:
Każde martwe marzenie
Wydawnictwo:
Powergraph
Rok
wydania: 2018
Wszystkie okładki pobrane ze strony Powergraphu: https://powergraph.pl/katalog/autorzy/robert-m-wegner
w dniu 23.11.2018
Bardzo mnie ciekawią kolejne tomy cyklu, samymi opowiadaniami autor mnie kupił. Sądzę, że szybko sięgnę po trzeci i czwarty rok, a i piąty niebawem zakupie, żeby mieć na podorędziu. A, że autor nie spieszy się z pisaniem cieszy mnie, że mam jeszcze tyle Meekhanu przed sobą :)
OdpowiedzUsuńTo z pewnością jedna z lepszych polskich serii fantasy - a tu, w piątym tomie, tak się rozkręca, że umieram z ciekawości, jak się autorowi uda poprowadzić historię dalej.
UsuńPrzyznam się, że nie mogłam się połapać w opisie fabuły, już niemal o nim zapomniałam. Przynajmniej nie zaspoileruje sobie lektury, jak się w końcu za to zabiorę :)
OdpowiedzUsuńJuż dopisałam do listy czytelniczej, chętnie wchodzę w takie klimaty, a serie bardzo lubię. :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o tym cyklu słyszałam, muszę go w końcu kiedyś dorwać w biblio!
OdpowiedzUsuńJa tez słyszałam o tej serii i się do niej przygotowuje 😉
OdpowiedzUsuńOjej, jakie to trochę zawiłe. Chyba to nie są książki dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie trzeci tom i jestem zachwycona. Ale widzę, że główne postacie zdążą się jeszcze zmienić. Na razie byłam pewna, że wątek tej dziewczynki z wozów jest poboczny. A co z wojownikiem z pustyni? Chyba muszę szybciej czytać...
OdpowiedzUsuń