RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
(Tajemnica godziny trzynastej dostępna w sprzedaży od 18.04.2018)
Tajemnica
godziny trzynastej autorstwa Anny Kańtoch to trzeci tom
cyklu Tajemnica diabelskiego kręgu,
w którym nastolatka Nina rozwiązuje zagadki magiczno-kryminalne.
Tym razem w czasie ferii zimowych w roku 1954 trafia ona wraz z
trójką przyjaciół do miasteczka o uroczej nazwie Wilcze Doły,
gdzie mają szkolić się pod okiem zaradnej agentki Ewy
Wiśniewskiej. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem, bowiem
pewnego dnia dziewczyna budzi się zmarznięta na kość na środku
sali balowej najwyraźniej solidnie naruszonego barokowego pałacyku
i uświadamia sobie, że kompletnie nic nie pamięta...
Wydostawszy się z podupadłego budynku
zaczyna przeszukiwać miasto i ze zdumieniem stwierdza, że oprócz
niej w Wilczych Dołach nie ma żywej duszy, bo wszystkie mieszkania
i sklepy zostały opuszczone, a na domiar złego miasteczko jest
zupełnie odcięte od reszty świata przez wszechobecne zwały
śniegu. Główna bohaterka musi nie tylko przypomnieć sobie, co się
wydarzyło, ale przede wszystkim przetrwać w ciężkich, zimowych
warunkach. Gdy znajduje mieszkanie, w którym da się przenocować, w
nocy słyszy pod drzwiami dziwne sapanie, a rano zastaje na nich
cztery dziwne, głębokie rysy. Próbując odtworzyć wydarzenia
znajduje ulotki, które mówią, że 26 lutego o godzinie 13:00
wszystko się zmieni, a wyglądają dokładnie tak:
Kolejna
nić fabularna opiera się na retrospekcjach – opowiada o
wydarzeniach sprzed niecodziennego balu – tak więc w co drugim
rozdziale stopniowo dowiadujemy się, co doprowadziło do wyludnienia
miasteczka, gdy Nina próbuje odtworzyć wspomnienia. Tym razem
zagadka jest dość skomplikowana i nawet znając charakterystykę
anielskiej magii i poznając jej kolejne elementy, niełatwo złożyć
je w logiczną całość i domyślić się, co się tak naprawdę
wydarzyło. Co bowiem może łączyć rozebraną warszawę, laleczki
z zaszytymi ustami, znikającą krowę i otwarte, opuszczone
mieszkania? W miarę czytania miałam wrażenie, że mam znacznie
więcej pytań niż odpowiedzi. Mogę
was jednak zapewnić, że wyjaśnienie jest rzeczowe i zapadające w
pamięć.
W
stosunku do poprzednich części ta rozkręca się nieco wolniej i w
moim odczuciu jest niestety mniej emocjonująca od drugiego tomu
(pisałam o nim tu).
Dopiero końcówka zawiera sporo dynamicznych scen i znacznie
przyspiesza, i z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika. Zaś
protagonistka jest poprowadzona nieco inaczej niż wcześniej –
nadal stara się być porządna, ze względów ideologicznych odmawia
na przykład nauki strzelania, jednak nie jest w stanie powstrzymać
się przed dzieleniem się swoją wiedzą i opinią z innymi, nawet,
gdy może to pogorszyć jej sytuację w szkole czy nawet zagrozić
jej życiu. Krótko mówiąc – zaczęła pyskować starszym, czyli
zachowywać się jak typowa, przemądrzała nastolatka, przy każdej
okazji ćwicząc sarkazm, przez co w mojej ocenie staje się bardziej
realistyczna. Fanów ucieszy zapewne fakt, że wreszcie ma chęć i
okazję użyć swojej mocy – dzięki czemu między innymi ratuje
skórę pewnego prześladowanego przez innych chłopca. Dodatkowo w
tym tomie występują też smaczki związane z klasyką literatury
(Nina sporo czyta) czy też historią architektury, których
wyławianie sprawiło mi sporą przyjemność. I jak zwykle twórczość
Anny Kańtoch napisana jest piękną, staranną polszczyzną –
pierwszy raz dostałam do ręki egzemplarz dla prasy przed ostateczną
korektą, w którym nie zdołałam znaleźć ani jednego błędu.
Muszę
jednak przyznać, że mam mieszane uczucia co do rozwiązania zagadki
– z jednej
strony do pewnego momentu zupełnie nie spodziewałam się takiego
rozstrzygnięcia i kolejne tropy trzymały mnie w coraz większym
napięciu, z drugiej zaś wziąwszy pod uwagę szeroko zakrojone
następstwa tego, co zrobił anioł Sadkiel (ciekawe, czy to
przypadek, że w Sile niższej
Marty Kisiel występuje skrzydlaty o bardzo podobnym imieniu, czyli
Tsadkiel), powodują tak ogromne zachwianie równowagi świata, że
opisane tu konsekwencje wydają mi się zdecydowanie zbyt błahe.
Nina oczywiście sporo o nich mówi w odniesieniu do mieszkańców
miasteczka, lecz moja wyobraźnia i doświadczenie czytelnicze
podpowiadają mi ich znacznie więcej w stosunku do całej reszty
uniwersum.
Jeżeli podobały się wam poprzednie
części cyklu, nie muszę chyba przekonywać do sięgnięcia po
Tajemnicę godziny trzynastej – tym bardziej, że
mamy w niej do czynienia z zupełnie nowym, zaskakującym konceptem
na realizację anielskiej magii. Wydarzenia nabierają tempa powoli,
ale dążą do emocjonującego finału, po drodze prezentując kilka
iście filmowych scen akcji. Zatem zachęcam do przeczytania tej
lekkiej pozycji splatającej elementy fantasy z powieścią
przygodową i detektywistyczną, która zapewni wam kilka godzin
przyjemnie mroźnego oderwania od rzeczywistości.
Za
egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros.
Tytuł:
Tajemnica godziny trzynastej
Autor:
Anna Kańtoch
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania:
2018
Czytałam inne książki Kańtoch o Domenicu Jordanie, ale do tej pory nie mogę się zabrać za tę serię. Koniecznie muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńPolecam, bo czyta się ją naprawdę przyjemnie!
UsuńKojarzę autorkę, ale jej książki są dopiero na liście "do przeczytania", więc jeszcze nie miałem styczności z jej opowieściami. Myślę, że się skuszę, aby to jak najszybciej zmienić, mimo wszystko. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jeżowo
Nikodem z Jeże czytają
W takim razie gorąco zachęcam do przeczytania, Anna Kańtoch to autorka z niezwykłą wyobraźnią (za którą przepadam) i do tego pisze przepiękną polszczyzną. Mam nadzieję, że jej twórczość spodoba się Zaczytanym Jeżom :)
OdpowiedzUsuń