Drugi tom przygód Sary Sokolskiej,
Pierwszej Czarownicy Polanii, zatytułowany jest Wiedźma Jego
Królewskiej Mości i
zaczyna się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej części,
czyli Spalić Wiedźmę,
o której pisałam tu. Magdalena Kubasiewicz buduje napięcie już od
pierwszej strony – otóż wiceprzewodniczący Loży Magii wysyła
swego zaufanego podopiecznego, by miał oko na Piekielnicę, zaś
wyczuwający magię sklepikarz widzi dziwne pająki chodzące po
tejże, ponadto ktoś zabija profesora magii praktycznej Janusza
Klonka. Później robi się tylko gorzej, gdy w Krakowie zaczyna
manifestować się coraz więcej duchów, i nie powstrzymują ich
nawet bariery magiczne na Wawelu. Sara prowadzi więc kilka śledztw
naraz – kto i jak przywołał nocnego króla, jak zginęła
poprzednia Pierwsza i skąd się biorą kolejne widma. Na dokładkę
odkrywa, że ktoś próbował przeprowadzić groźny rytuał,
pochodzący z bardzo starej i niebezpiecznej magii, której nikt nie
powinien już pamiętać...
Ta książka jest lepiej przemyślana i
bardziej konsekwentnie napisana niż jej poprzedniczka, od początku
mamy tu bowiem do czynienia z powieścią, dowiadujemy się też
więcej o przeszłości głównej bohaterki. To, czego nie zobaczymy
jej oczami, znów uzupełniają przypisy. Na chwilę powraca też
Wolfi i jego jednostka specjalna, a także Biała Czarodziejka, którą
Sanika zaczyna coraz bardziej doceniać, do tego stopnia, że nawet
toczą wspólnie walkę z demonicznym przeciwnikiem. Autorka bardzo
umiejętnie tworzy suspens, w tej części trudno się domyślić, z
której strony nadciągną kolejne zagrożenia. Wykorzystuje również
fakty przedstawione w poprzedniej części, rozbudowując na ich
kanwie całą opowieść. Dodaje też dość sensowne działania i
umiejętności drugoplanowych postaci, co sprawia, że świat
przedstawiony staje się bardziej wiarygodny i trójwymiarowy.
Po zaskakującym finale pierwszego
woluminu spodziewałam się co najmniej tak dobrego albo i jeszcze
lepszego tu, i chociaż Sara zamyka dwa śledztwa, niestety
rozwiązanie akcji mnie nie usatysfakcjonowało. Jest to oczywiście
otwarcie do następnego tomu, choć póki co nie ma jeszcze
oficjalnych informacji o fakcie czy dacie jego wydania. Zaczął mnie
też lekko irytować fakt, że tylko główna bohaterka jest w stanie
coś zrobić z wszystkimi kłopotami, choć rozumiem, że taka jest
konwencja książki. Spodziewałam się także znacznie szerzej
zakrojonych działań Twardowskiego i innych wysoko postawionych
magów. Językowo zdarzają się naprawdę dziwne fragmenty –
niezbyt zgrabnie rymujące się wyliczanki Saniki, albo np. takie,
stylistycznie niepasujące do reszty tekstu, sformułowania: „w tym
momencie wyobraźnia Juliana zawyła i wyemigrowała na Karaiby”
(s.31), czy przejęte z angielskiego oddzielanie pojedynczych wyrazów
kropkami, by podkreślić stan emocjonalny mówiącego: „Co. To.
Jest.” (s.99), korekta nie poprawiła też co najmniej kilku
błędnie odmienionych słów, co psuje nieco przyjemność z
czytania.
Ogólnie rzecz biorąc, tę część
czyta się lepiej niż poprzednią, bo pisarka non stop trzyma nas w
strachu o losy głównej bohaterki i całego Krakowa. Jednak nie
liczcie tu na rozwiązanie głównej linii fabularnej, przyjdzie nam
jeszcze poczekać na wyjaśnienie wszystkich zagadek. Kolejny tom
przygód nieopanowanej Saniki nie znajdzie się zapewne na szczycie
listy moich ulubionych lektur, pomimo to nie sposób nie docenić
postępów literackich autorki i nie przyznać, że to całkiem
przyjemna w odbiorze nadwiślańska urban fantasy.
Autor:
Magdalena Kubasiewicz
Tytuł:
Wiedźma Jego
Królewskiej Mości
Wydawnictwo:
Genius Creations
Rok
wydania: 2017
Nie spotkałam się ani z pierwszą, ani drugą częścią. Wydaje mi się lekturą godną uwagi. Muszę zacząć się szerzej rozglądać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMamy sporo pomysłowych polskich pisarzy, Magdalena Kubasiewicz to jedna z nich. Możesz przyjrzeć się ofercie Genius Creations lub Uroboros, to wydawnictwa, które nie boją się drukować naszych rodzimych debiutantów. Również pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak od siebie dodam, że to nie tak, że tylko Sara prowadzi śledztwo:>. Widać chociażby w rozmowie z Krystianem, że on też działa i dotarł nawet nad morze za tropami, a i Loża nie próżnuje - rzecz w tym, że po pierwsze wszystko, co znajdowali, prowadziło właśnie do Sary, po drugie Kraków to jej działka, Krystian na przykład mieszka w Lublinie, a Lidia w Warszawie. Ale zdaję sobie sprawę, że taka konwencja - skupienie tylko na jednej postaci - może męczyć czytelnika. Dlatego kolejnych tomów o Sarze na razie nie planuję, bawię się za to opowiadaniami o innych postaciach z tego uniwersum. Zobaczę, co mi z nich wyjdzie:)
OdpowiedzUsuńJasne, dlatego wspomniałam w drugim akapicie, że drugoplanowe postaci robią i znaczą tu nieco więcej niż w poprzedniej części. Ale i tak głównie Sara ma wpływ na to, co się stanie. Ja jednak jestem ciekawa, jak się historia skończy, więc będę wypatrywać kolejnej części i pewnie podzielę się na niniejszym blogu opinią o niej.
OdpowiedzUsuń