14 kwietnia 2018

Bystra Nina i zagadka pustego miasteczka

 RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
(Tajemnica godziny trzynastej dostępna w sprzedaży od 18.04.2018)

Tajemnica godziny trzynastej autorstwa Anny Kańtoch to trzeci tom cyklu Tajemnica diabelskiego kręgu, w którym nastolatka Nina rozwiązuje zagadki magiczno-kryminalne. Tym razem w czasie ferii zimowych w roku 1954 trafia ona wraz z trójką przyjaciół do miasteczka o uroczej nazwie Wilcze Doły, gdzie mają szkolić się pod okiem zaradnej agentki Ewy Wiśniewskiej. Jednak nie wszystko idzie zgodnie z planem, bowiem pewnego dnia dziewczyna budzi się zmarznięta na kość na środku sali balowej najwyraźniej solidnie naruszonego barokowego pałacyku i uświadamia sobie, że kompletnie nic nie pamięta...

Wydostawszy się z podupadłego budynku zaczyna przeszukiwać miasto i ze zdumieniem stwierdza, że oprócz niej w Wilczych Dołach nie ma żywej duszy, bo wszystkie mieszkania i sklepy zostały opuszczone, a na domiar złego miasteczko jest zupełnie odcięte od reszty świata przez wszechobecne zwały śniegu. Główna bohaterka musi nie tylko przypomnieć sobie, co się wydarzyło, ale przede wszystkim przetrwać w ciężkich, zimowych warunkach. Gdy znajduje mieszkanie, w którym da się przenocować, w nocy słyszy pod drzwiami dziwne sapanie, a rano zastaje na nich cztery dziwne, głębokie rysy. Próbując odtworzyć wydarzenia znajduje ulotki, które mówią, że 26 lutego o godzinie 13:00 wszystko się zmieni, a wyglądają dokładnie tak:

Kolejna nić fabularna opiera się na retrospekcjach – opowiada o wydarzeniach sprzed niecodziennego balu – tak więc w co drugim rozdziale stopniowo dowiadujemy się, co doprowadziło do wyludnienia miasteczka, gdy Nina próbuje odtworzyć wspomnienia. Tym razem zagadka jest dość skomplikowana i nawet znając charakterystykę anielskiej magii i poznając jej kolejne elementy, niełatwo złożyć je w logiczną całość i domyślić się, co się tak naprawdę wydarzyło. Co bowiem może łączyć rozebraną warszawę, laleczki z zaszytymi ustami, znikającą krowę i otwarte, opuszczone mieszkania? W miarę czytania miałam wrażenie, że mam znacznie więcej pytań niż odpowiedzi. Mogę was jednak zapewnić, że wyjaśnienie jest rzeczowe i zapadające w pamięć.

W stosunku do poprzednich części ta rozkręca się nieco wolniej i w moim odczuciu jest niestety mniej emocjonująca od drugiego tomu (pisałam o nim tu). Dopiero końcówka zawiera sporo dynamicznych scen i znacznie przyspiesza, i z pewnością zaskoczy niejednego czytelnika. Zaś protagonistka jest poprowadzona nieco inaczej niż wcześniej – nadal stara się być porządna, ze względów ideologicznych odmawia na przykład nauki strzelania, jednak nie jest w stanie powstrzymać się przed dzieleniem się swoją wiedzą i opinią z innymi, nawet, gdy może to pogorszyć jej sytuację w szkole czy nawet zagrozić jej życiu. Krótko mówiąc – zaczęła pyskować starszym, czyli zachowywać się jak typowa, przemądrzała nastolatka, przy każdej okazji ćwicząc sarkazm, przez co w mojej ocenie staje się bardziej realistyczna. Fanów ucieszy zapewne fakt, że wreszcie ma chęć i okazję użyć swojej mocy – dzięki czemu między innymi ratuje skórę pewnego prześladowanego przez innych chłopca. Dodatkowo w tym tomie występują też smaczki związane z klasyką literatury (Nina sporo czyta) czy też historią architektury, których wyławianie sprawiło mi sporą przyjemność. I jak zwykle twórczość Anny Kańtoch napisana jest piękną, staranną polszczyzną – pierwszy raz dostałam do ręki egzemplarz dla prasy przed ostateczną korektą, w którym nie zdołałam znaleźć ani jednego błędu. 


Muszę jednak przyznać, że mam mieszane uczucia co do rozwiązania zagadki – z jednej strony do pewnego momentu zupełnie nie spodziewałam się takiego rozstrzygnięcia i kolejne tropy trzymały mnie w coraz większym napięciu, z drugiej zaś wziąwszy pod uwagę szeroko zakrojone następstwa tego, co zrobił anioł Sadkiel (ciekawe, czy to przypadek, że w Sile niższej Marty Kisiel występuje skrzydlaty o bardzo podobnym imieniu, czyli Tsadkiel), powodują tak ogromne zachwianie równowagi świata, że opisane tu konsekwencje wydają mi się zdecydowanie zbyt błahe. Nina oczywiście sporo o nich mówi w odniesieniu do mieszkańców miasteczka, lecz moja wyobraźnia i doświadczenie czytelnicze podpowiadają mi ich znacznie więcej w stosunku do całej reszty uniwersum.

Jeżeli podobały się wam poprzednie części cyklu, nie muszę chyba przekonywać do sięgnięcia po Tajemnicę godziny trzynastej – tym bardziej, że mamy w niej do czynienia z zupełnie nowym, zaskakującym konceptem na realizację anielskiej magii. Wydarzenia nabierają tempa powoli, ale dążą do emocjonującego finału, po drodze prezentując kilka iście filmowych scen akcji. Zatem zachęcam do przeczytania tej lekkiej pozycji splatającej elementy fantasy z powieścią przygodową i detektywistyczną, która zapewni wam kilka godzin przyjemnie mroźnego oderwania od rzeczywistości.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Tytuł: Tajemnica godziny trzynastej
Autor: Anna Kańtoch
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2018

4 komentarze:

  1. Czytałam inne książki Kańtoch o Domenicu Jordanie, ale do tej pory nie mogę się zabrać za tę serię. Koniecznie muszę nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kojarzę autorkę, ale jej książki są dopiero na liście "do przeczytania", więc jeszcze nie miałem styczności z jej opowieściami. Myślę, że się skuszę, aby to jak najszybciej zmienić, mimo wszystko. :D

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z Jeże czytają

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie gorąco zachęcam do przeczytania, Anna Kańtoch to autorka z niezwykłą wyobraźnią (za którą przepadam) i do tego pisze przepiękną polszczyzną. Mam nadzieję, że jej twórczość spodoba się Zaczytanym Jeżom :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.