28 września 2025

[recenzja] Harry Harrison „Filmowy wehikuł czasu” – Jak nakręcić prawdziwy hit

Filmowy wehikuł czasu” Harry'ego Harrisona to już trzecia powieść science fiction tego autora wydana w serii Rebisu „Wehikuł czasu”. I podobnie jak „Bill, bohater galaktyki” opiera się ona na absurdalnym poczuciu humoru.

Ponieważ studio filmowe Cinematic Studios stoi na progu bankructwa, jego właściciel L.M. Greenspan wraz z przedsiębiorczym reżyserem Barneyem Hendricksonem postanawiają zaryzykować, korzystając z pomocy profesora Hewitta i jego niezwykłego wynalazku – vremeatronu, który potrafi przenosić ludzi w przeszłość. Bo ileż można zaoszczędzić na scenografii, kręcąc filmy w historycznych realiach! I tak powstaje scenariusz „Wikinga Kolumba”, a ekipa udaje się na Orkady w XI wieku, by go nakręcić. 

 

Wyobraźcie sobie zespół filmowców, niemający pojęcia o wczesnośredniowiecznych realiach, płacący jednemu z wikingów whisky, próbujący wykorzystać naturalne światło i chwytający się wszelkich sposobów, by nakręcić ciekawe ujęcie. Tak więc króluje tu absurdalne poczucie humoru, a Harry Harrison nie zostawia tu suchej nitki na przemyśle filmowym, bezlitośnie obnażając jego nastawienie na zysk, chaos organizacyjny, próżność gwiazd, tworzenie banalnych opowieści oraz opieranie się na znanych schematach. Ponadto wyśmiewa się z niezrozumienia historii i jej celowego ignorowania. 

 

Z drugiej strony nie zabrakło tu poważniejszych tematów – bo w książce pojawia się wiele ciekawostek na temat historii wikingów, szczególnie sławnych władców, ale także ich codziennego życia. Z pewnością można tu poczuć historyczną atmosferę wczesnego średniowiecza i wczuć się w sposób myślenia jedenastowiecznych wojów i podróżników. Zaś miłośnicy fantastyki naukowej z pewnością zwrócą uwagę na problem paradoksu podróży w czasie, który to profesor stara się wytłumaczyć filmowcom, jednak bez powodzenia, ponieważ są za bardzo zaaferowani łatwym zyskiem, nieustanną improwizacją i ukrywaniem niedoróbek. Bo w końcu nieważne, co powiedzą krytycy, jeśli widzowie będą walili do kin drzwiami i oknami!

Podsumowując, „Filmowy wehikuł czasu” to kolejna jednocześnie zabawna i pomysłowa powieść fantastycznonaukowa Harry'ego Harrisona, w której połączenie wikingów z XI wieku i ekipy filmowej daje wybuchową mieszkankę absurdu i prawdy na temat obu grup. 

  

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis.


Moja ocena: 4,5/6

Autor: Harry Harrison

Tytuł: Filmowy wehikuł czasu
Tytuł oryginału: The Technicolor Time Machine
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2025
Stron: 223

4 komentarze:

  1. Ciekawe połączenie tematu wikingów ze współczesnymi filmowcami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie tak dawno temu czytałem książke o wikinach Jomswiking. Niekoniecznie mi sie podobała. Serial Vikingowie z kolei ma dużo krwi, co też mi nie podchodzi.

    Jeśli chodzi o temat wikingów, to na pewno "Eryk Wiking" jest spoko.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba tym razem to nie książka dla mnie..

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię tę serię, dlatego pewnie za jakiś czas sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Proszę jednak o zachowanie kultury dyskusji i nie umieszczanie spamu, dlatego też włączyłam funkcję moderowania.