04 października 2024

[recenzja] John Gwynne „Cień bogów” – Odpowiedzią jest krew

Cień bogów” Johna Gwynne'a to pierwszy tom trylogii fantasy „Krwiozaprzysiężeni”, pełnej akcji opowieści osadzonej w inspirowanym Wikingami świecie, który przetrwał wojnę swoich zwierzęcych bóstw.


Śledzimy tu losy trojga bohaterów – byłej wojowniczki Orki, która próbuje odnaleźć porwanego syna, kryjącej swe nazwisko Elvary, która szuka wojennej chwały oraz byłego niewolnika Varga, który chce pomścić śmierć siostry. Ich kraina – Vigrið – nie należy bowiem do najbardziej pokojowych miejsc. Zniszczenia po stoczonej przed trzystu laty ostatecznej bitwie bogów są wciąż w niej widoczne, a najpotężniejsi jarlowie mianują się królami oraz królowymi i zaczynają konsolidować władzę, rozciągając ją nawet na tych, którzy tego nie chcą. 

 

Wystarczy spojrzeć na mapę, by dostrzec, co wydarzyło się podczas starcia bóstw, bo szkielet ich ojca – Węża Snaki – utworzył wielki łańcuch górski na środku krainy, a do tego powstała wielka wyrwa, z której wydostały się groźne, inteligentne stwory, zwane væsenidami. Do dziś atakują one ludzi, choć nie wszystkie są śmiertelnie groźne czy też wrogie. Każdy z bogów zostawił też swoją linię krwi – wciąż istnieją osoby, które są zwane spaczeńcami i mają znacznie większą siłę czy też szybszy refleks niż inni. Zazwyczaj bezlitośnie się na nich poluje i zakuwa w specjalny metal, który ich niewoli. Ponadto występują tu posługujący się runami guldurmagowie oraz czarownice zwane seiðrwiedźmami. Natomiast wszyscy znają opowieści o tym, jak Smoczyca Lik-Rifa została uwięziona pod wielkim jesionem, a jej brat Szczur Rotta skłócił całe boskie rodzeństwo i jak wyglądała wielka bitwa zwana Upadkiem Bogów. Mitologia i warstwa nadprzyrodzona świata jest tu więc dość dobrze przemyślana i zdecydowanie nadaje kolorytu całej opowieści, choć przez większość powieści stanowi raczej tło niż istotę opowiadanej tu historii.

 

Każdy z głównych bohaterów jest wyrazisty i ma bardzo silną motywację. Orka po utracie męża i syna wraca do wojaczki i próbuje samodzielnie odzyskać tego drugiego. Natomiast dwudziestojednoletnia Elvara od czterech lat należy do Zwiastunów Śmierci, słynnej wojbandy pod przywództwem Agnara, która rzecz jasna zarabia na życie wojaczką. Varg dostaje propozycję dołączenia na próbę do nie mniej osławionych Krwiozaprzysiężonych, z której skwapliwie korzysta, szybko ucząc się nowego fachu. Przy takich bohaterach fabuła siłą rzeczy skupia się na kolejnych bitwach, potyczkach, pojedynkach, próbach pokonania trolli, nauce walki przy pomocy różnorodnego oręża czy też prawidłowego używania tarczy. Istotnym elementem są tu również tajemnice pierwszoplanowych postaci, które zostają ujawnione pod koniec tomu, a sam finał jest zdecydowanie epicki i zapowiada interesującą kontynuację. Moim ulubieńcem została tu natomiast opowieść Svika o tym, jak za młodu przechytrzył trolla – szkoda, że nie było więcej takich perełek. Bardzo podobały mi się także ilustracje Roberta Łakuty, których próbkę widzicie poniżej.

 

Jeżeli jesteście fanami nordyckich klimatów i szeroko rozumianych Wikingów, to książka zdecydowanie dla Was. Autor jest bowiem rekonstruktorem i można zauważyć, że ma obsesję na punkcie szczegółów – pieczołowicie opisuje cały rynsztunek i wyposażenie, techniki walki tarczą, włócznią, toporem, zasady pojedynków, rozmaite kary i sposoby dokonania zemsty, wagę danego słowa, a nawet domostwa poszczególnych postaci lub władców.

Niektórzy czytelnicy mogą jednak niestety odczuć przesyt bitewnymi scenami akcji oraz z coraz mniejszym zaangażowaniem śledzić losy bohaterów i ich drużyn nieustannie przemieszczających się po świecie. Sądzę też, że osoby bardziej wyczulone lingwistycznie będą prawdopodobnie kręcić nosem na warstwę językową – mnie osobiście zdziwiło m.in. tłumaczenie niektórych słów czy zwrotów, takich jak myśliklatka, okręt Sztormowład czy mrozipająki. Zabrakło mi też dokładniejszego wyjaśnienia, jak i dlaczego działa magia – przecież bogowie już nie żyją, jakie jest więc jej źródło? 

 

Podsumowując, jeśli lubicie stawiające na sceny akcji fantasy w nordyckich klimatach, „Cień bogów” Johna Gwynne'a ma szansę przypaść Wam go gustu. A czy wojowniczy bohaterowie osiągną swoje cele i w jakim stylu to zrobią, przekonamy się w kolejnych dwóch tomach Sagi o Krwiozaprzysiężonych.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.


 
Moja ocena: 4/6

Autor: John Gwynne
Tytuł: Cień bogów
Tytuł oryginału: The Shadow of the Gods

Tłumaczenie: Maciej Pawlak
Ilustracje: Robert Łakuta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2024
Stron: 563

6 komentarzy:

  1. Tam gdzie coś o Wikingach, tam i ja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nordyckie klimaty w książkach to nie jest coś dla mnie. Estetykę, która mi się kojarzy ze słowem "nordycki" całkiem lubię, ale to nie jest to, czego szukam w książkach.
    Mapa cudowna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zbyt dużo bitewnych szczegółów może być męcząca. Ja lubię klimaty nordyckie, ale bardziej skupione na mitach:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z ciekawością zapoznałabym się z tą książką!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wikingowie fajna tematyka. Bardzo chętnie przeczytam :)
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)

    OdpowiedzUsuń

Jestem wdzięczna za każdy komentarz, mam dzięki nim więcej motywacji :). Chwilowo włączyłam funkcję moderowania, bo niestety na cel wzięli mnie spamerzy, mam nadzieję, że w ten sposób szybko się zniechęcą.