Wydawnictwo IX przyzwyczaiło nas do oryginalnych książek, których autorzy mają coś mądrego do przekazania – z „Zejściem 49” Pawła Matuszka nie jest ni krztynę inaczej. Ta eksperymentalna powieść science fiction, oparta na dychotomii prawda-iluzja, skutecznie rozgrzała moje szare komórki, trzymając mnie w niepewności niemal do samego końca, a potem przywaliła między oczy brawurowym finałem. Muszę przyznać, że dawno tak szczerze nie znienawidziłam głównego bohatera przeczytanej przeze mnie pozycji.
Talim zajmuje się zbieraniem rozmaitych rzeczy na pustkowiach planety Limes, a potem sprzedaje je w Semonie. Jest to raczej ponura i zapyziała mieścina, która mimo wszechobecnej zaawansowanej technologii i obecności tajemniczych Zejść powoli pustoszeje. Mieszka tu za to sporo nefasów – niemal pozbawionych samoświadomości pracowników wpływowej korporacji Nafastis. Codzienną rutynę protagonisty przerywa szukająca brata wojownicza Morla Voss, która uświadamia Talimowi, że nie pamięta on większości tego, co robił w przeszłości. I tak zaczyna się intrygująca wyprawa nie tylko po zagubioną pamięć, ale i ku fundamentom rzeczywistości...
Gdy zaczął się temu przyglądać, dotarło do niego, że wie, co to jest, wie, gdzie trzeba tego szukać i wie, że będzie musiał to odnaleźć. Nie ma innego wyjścia. Jak każdy, kto wyciąga dłoń, żeby poczuć pod palcami uspakajającą twardość rzeczywistości, gładką, pożółkłą, wyślizganą od częstego dotykania jak stara kość słoniowa, ale zamiast tego natrafia na coś zupełnie innego. (s. 28-29)
Jakie motywy są istotne w tej powieści? Pierwszym z nich jest ontologia. Powszechnie stosowaną technologią stosowaną w opisywanym tu świecie jest bowiem zafiltrowanie – czyli naginanie percepcji, by obce zjawiska były dla ludzkich zmysłów bardziej zrozumiałe. A do tego podobno brat Morli szukał obiektu, który niemal niweluje ten efekt, co pozwoliłoby zobaczyć rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Ponadto sporo miejsca w licznych przypisach zajmują niemal filozoficzne rozważania na temat sensu ludzkiego istnienia oraz jego ulotności. Drugim bezpośrednio związanym z tym tematem są oczywiście ograniczenia ludzkiej percepcji i umysłu. Czy w obliczu ultranowoczesnych rozwiązań możemy jeszcze ufać swojej pamięci oraz zmysłom i czy będziemy w stanie ogarnąć niedoskonałym człowieczym rozumem naturę rzeczy?
Te wszystkie rozważania przeplatane są sporą dawką akcji, bo ktoś wpływowy najwyraźniej nie chce dopuścić, by bohaterowie dotarli do prawdy. Dla mnie jednak w trakcie lektury ważniejsze były kłębiące się w głowie kolejne pytania, tym bardziej że autor umiejętnie stworzył tu atmosferę tajemnicy, trzymając odbiorców w ciągłej niepewności. Wykorzystał w tym celu wiele interesujących zabiegów – po pierwsze, tytułowe czterdzieści dziewięć przypisów, które numerowane są od 49 do 1 i uzupełniają główne wydarzenia, ale też pozwalają się zastanowić nad poruszanymi tu kwestiami. Po drugie, występuje tu pisany kursywą tajemniczy Głos zwracający się bezpośrednio do protagonisty, ale może i nie tylko do niego? Gdy bohaterowie znajdują się w czymś, co wygląda na inny wymiar, zupełnie zmienia się czcionka, co moim zdaniem jest udanym zabiegiem. Oprócz tego znajdziecie tu wiele nawiązań do popkultury, szczególnie do filmów czy postaci z lat osiemdziesiątych XX wieku, a także twórczości klasycznych autorów science fiction, w tym przede wszystkim Stanisława Lema. Z pewnością nie jest to więc typowa pod względem formy i treści powieść science fiction.
Jednak najważniejszym pytaniem, jakie moim zdaniem zadaje tu autor, jest to, czy jesteśmy w stanie skonfrontować się z rzeczywistością i być w stanie po tym normalnie funkcjonować. I z tym właśnie wiąże się wspomniany przeze mnie przewrotny finał – dawno nie miałam bowiem tak negatywnych uczuć co do protagonisty, który okazuje się wyjątkowo żałosną kreaturą. Paweł Matuszek po wirtuozersku serwuje nam poprzez jego zachowanie mocne przesłanie swojego utworu, które dotyczyć może każdego z nas stojącego w obliczu prawdy. Jestem ciekawa, jak odbierzecie to zakończenie.
„Zejście 49” Pawła Matuszka to przewrotna, nietypowa pod względem formy pozycja science fiction, która dotyka istoty rzeczywistości i umiejętnie angażuje czytelnika w rozważania na jej temat. Prawda przeplata się tu z iluzją w nieoczekiwany sposób, genialnie pokazując niedostatki ludzkiej natury i percepcji oraz serwując finał, którego zapewne nie tylko ja szybko nie zapomnę. Bierzcie się więc za lekturę!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu IX.
Moja ocena: 5/6
Autor: Paweł Matuszek
Tytuł: Zejście 49
Wydawnictwo: Wydawnictwo IX
Rok wydania: 2023
Stron: 255
Ciekawie i szczerze napisana recenzja.
OdpowiedzUsuńAż tak daleko nie opuściłam swojej strefy komfortu, ale polecę Tacie. On lubi taką literaturę.
OdpowiedzUsuńRecenzja zachęca, chociaż to nie mój gatunek.
OdpowiedzUsuń